Już 160 Ukraińców uciekających przed wojenną pożogą w ojczyźnie, zawitało do nas do Folwarku Toporzysko. To tutaj czeka na nich schronienie, opieka medyczna i psychologiczna, wsparcie przy załatwianiu formalności oraz serdeczna atmosfera.
Pierwszą grupę gości w Folwarku Toporzysko stanowiło 51 osób, których sytuacja była szczególnie trudna. Połowę z ukraińskich uchodźców stanowiły dzieci i młodzież. Nie brakowało wśród nich sierot, które straciły swoich rodziców podczas wojny w Donbasie 2014 roku. Już wtedy musiały uciekać i szukać nowego schronienia. Teraz ich życie legło w gruzach – dosłownie i w przenośni – po raz drugi. Spadające na ich domy bomby wygoniły ich do wędrówki w nieznane.
Tym nieznanym okazał się Folwark Toporzysko (gmina Jordanów), słynący ze swoich koni i malowniczego położenia. Gdy autobusy z uchodźcami pokonywały ostatnie wzniesienia na krętej drodze prowadzącej do Folwarku, jadącym w nim Ukraińcom trudno było uwierzyć, do jak innego miejsca trafili. Innego od krajobrazów, które towarzyszyły im w ostatnich dniach – krajobrazach zniszczeń, krzyków, wojennej zawieruchy.
Sytuacja okazała się na tyle dynamiczna, a potrzeby tak duże, że szybko do Folwarku Toporzysko zaczęły przyjeżdżać busy z kolejnymi uchodźcami. Dzięki zaangażowaniu kawalerzystów-ochotników (w Toporzysku swą siedzibę ma Szwadron Toporzysko oraz Stowarzyszenie Kawaleria) udało się błyskawicznie uruchomić magazyny i zbiórki darów. Inni wolontariusze oraz znajomi przyłączyli się do wyszukiwania mieszkań oraz miejsc pobytu. W ten sposób Folwark stał się swoistym hubem przesiadkowym – gdy jedni goście rozpakowują swoje skromne bagaże, druga grupa pakuje się i rusza do przygotowanych dla nich mieszkań czy domów. Część zostaje w Polsce, inni lecą do Szwajcarii, Niemiec czy nawet… Meksyku.
„Trudno uwierzyć, w jak krótkim czasie musieliśmy się zorganizować, aby móc sensownie pomagać ludziom, którzy nagle stracili wszystko” – mówi Dariusz Waligórski, właściciel Folwarku. „Nie byłoby to możliwe gdyby nie serdeczne wsparcie od wielu dobroczyńców. Codziennie otrzymujemy darmowe pieczywo. Przyjeżdżają do nas lekarze, by na miejscu badać i wypisywać recepty. Psychoterapeutka dobrowolnie prowadzi tutaj dyżury, mamy wsparcie od tłumaczy. Lokalni przewoźnicy udostępniają swoje autobusy, podobnie zresztą jak strażacy z Państwowej Straży Pożarnej” – wylicza Dariusz Waligórski.
Sam jest w ruchu od rana do wieczora. Zajmuje się nie tylko kwestiami organizacyjnymi, lecz również zachęca lokalną społeczność do okazania sławnej polskiej gościnności ukraińskim uchodźcom. I to działa – mieszkańcy tej niewielkiej miejscowości otworzyli swoje drzwi dla wojennych tułaczy. W ekspresowym tempie udało się pozyskać instrumenty muzyczne, zapasy materiałów i maszyny do szycia. Ukrainki chcą bowiem szyć i pluszaki dla dzieci, i siatki maskujące dla ukraińskiej obrony terytorialnej.
Dużo dobrego dla zestresowanych i zmęczonych sąsiadów z Ukrainy robią też konie, z których słynie Folwark Toporzysko. Kontakt z żywym zwierzęciem, przytulenie się do niego czy sesja jeździecka w siodle pozytywnie wpływają na samopoczucie, zwłaszcza młodych.
Mimo tak wielkiego wsparcia od osób prywatnych, lokalnych firm, toporzyskiej parafii czy Banku Żywności i Domu oo. Kapucynów, pomaganie kosztuje. Bardzo dużo.
„Pieniądze idą jak woda. Do tej pory wszystkie wydatki ponosimy z własnej kieszeni. Złożyliśmy wnioski o dofinansowanie działań i uruchomiliśmy zbiórkę pieniędzy. Jeśli ktoś zechce nas wspomóc przysłowiową złotówką lub upowszechni informację o zbiórce, to będziemy zobowiązani” – informuje Dariusz Waligórski.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Urszula Dudek
Pomagajmy, każda złotówka niesie pomoc
Anonimowy Darczyńca
MÓJ PRZYJACIEL ZOSTAŁ SKAZANY NA UMIERANIE. BŁAGAM, PROSZE O POMOC. NAWET NIE MAM NA JUTRZEJSZĄ WIZYTĘ U WETERYNARZA. pomagam.pl/p3kcnw