Cześć!
Jestem Molly. Tata mówi, że wyglądam jak smok! I chyba coś w tym jest - spójrzcie tylko na mój pysio.
Mam niespełna trzy lata i dotychczas moje życie było przepełnione prawie samymi radosnymi chwilami. Rozpierała mnie energia, którą pożytkowałam na pieszczoty i zabawę z moimi człowiekami. Kocham ludzi ponad wszystko i pokazuje to na każdym kroku. Mam przyjacielskie i wesołe usposobienie. Wszędzie mnie pełno. Lubię być w centrum uwagi i zawsze pierwsza muszę wiedzieć o wszystkim, co się akurat dzieje. Staram się być grzeczna, ba, myślę nawet, że wychodzi mi to całkiem dobrze! Tata nauczył mnie wielu komend. Tylko czasem zdarza mi się ciutkę nabroić. No, ale kto nigdy w życiu nie spsocił, niech pierwszy rzuci smaczkiem. Mimo stereotypów krążących wokół mojej rasy, jestem bardzo łagodna, czym zmiękczam serca wszystkich, którzy mają okazję mnie poznać. Tata daje mi duuuużo miłości, a ja odwdzięczam mu się tym samym, bo przecież mam w sobie jej nieskończone pokłady! Ciągle powtarza, że jestem piękna i silna i, że jest ze mnie dumny. Zabiera mnie na długie spacery - to moja ulubiona rzecz pod Słońcem! Wtedy czuję się najszczęśliwsza. Nie mogę się doczekać, kiedy Tata zapowiada, że gdzieś pójdziemy. Razem przeżywamy mnóstwo niesamowitych przygód. Zawsze robi mi się przykro, kiedy już czas wracać do domu.
Pewnego dnia jednak coś się zmieniło. Szeroki uśmiech, który każdego dnia malował się na moim pyszczku, zaczął znikać. Poczułam, że tracę swój dotychczasowy zapał do życia i coraz bardziej zaczynało brakować mi sił. Straciłam jakikolwiek apetyt i chęć do zabawy. Najstraszniejsze było to, że nie cieszyła mnie nawet perspektywa pójścia na spacer. Próbowałam być dzielna i nie pokazywać po sobie, że coś się dzieje, ale nie udało mi się nabrać moich opiekunów. Szybko zareagowali jak zobaczyli zmianę w moim zachowaniu i zabrali mnie do takiej Pani, która ukłuła mnie kilka razy igłą. Mówiła, że musi podać jakieś leki i zrobić kroplówkę. Nie miałam nawet siły, żeby się temu opierać. Okazało się, że zachorowałam na chorobę przenoszoną przez kleszczę - Babeszjozę - która jest wywoływana przez pierwotniaka Babesia canis atakującego erytrocyty, czyli czerwone krwinki. Kilka miesięcy temu choroba ta dopadła mnie po raz pierwszy, ale na szczęście dosyć szybko udało mi się z niej wyjść. Niestety, mimo zabezpieczenia przed kleszczami podczas spacerów, i tym razem nie udało mi się przed nią uchronić... W tym wypadku jednak, jej przebieg był dużo ostrzejszy, a rokowania niekorzystne.
Minęła noc, dzień i kolejna noc, a ja czułam się coraz gorzej. Nie byłam w stanie już ustać na swoich łapkach. Coraz trudniej było mi złapać oddech. Jak oddawałam mocz, to jego kolor był ciemnobrązowy. Miałam wrażenie, że jakiś płomyczek wewnątrz mnie gaśnie. Ciągle tylko leżałam i spałam z nadzieją, że jak się obudzę, to w końcu będzie lepiej. Widziałam, że mój Tata bardzo się o mnie martwi. Bardzo posmutniał odkąd podupadłam na zdrowiu, więc próbowałam jakoś go rozweselić, ale nie za bardzo mi to wychodziło. W pewnym momencie wziął mnie na ręce i zapakował do samochodu. Zastanawiałam się co się dzieje. Przez myśl przeszło mi, że może jedziemy na spacer. Jednak podróż trwała dłużej niż zwykle. Kiedy dotarliśmy na miejsce, które zobaczyłam na oczy po raz pierwszy, Tata wyciągnął mnie z samochodu i zaniósł do jakiegoś budynku. W środku było dużo ludzi z różnymi zwierzakami, a w oddali było widać Panie i Panów w fartuchach. Byliśmy w specjalnej klinice! Poczekaliśmy z Tatą na naszą kolej. Potem Tata zaniósł mnie do gabinetu i długo rozmawiał na mój z jakąś Panią. Mówili coś o autoagresji organizmu, czyli sytuacji, w której układ odpornościowy atakuje komórki własnego organizmu. Po chwili zostałam zaniesiona w jakieś dziwne miejsce. Umiejscowiono mnie w klatce i jeszcze wtedy nie wiedziałam, że spędzę tutaj prawie tydzień. Kiedy Tata wychodził, miał bardzo przygnębioną minę. Zostałam sama z obcymi ludźmi i wtedy zrozumiałam, że sytuacja jest poważna. Nie pamiętam już nawet dokładnie co działo się potem. Kręciły się koło mnie jakieś osoby, które ciągle coś ode mnie chciały. Jedna mierzyła mi temperaturę, druga wbijała igły, próbując pobrać krew, jednak bezskutecznie przez powstałe skrzepy, trzecia wkłuła mi wenflon w łapkę, czwarta założyła cewnik. I tak mijał czas. Usłyszałam, że ktoś mówi coś o wskazaniu do przetaczania krwi. Nie wiedziałam co mnie czeka, czułam ciągle ogromne osłabienie, a także strach, bo pierwszy raz w życiu nie miałam nikogo bliskiego obok. Nie pozostawało mi nic poza oczekiwaniem. W nocy udało się znaleźć dla mnie krew i przeprowadzono transfuzję. Ponoć była ona dla mnie szansą na poprawę mojego stanu zdrowia.
Badania - Molly (Dokumentacja medyczna w formie transferu, ponieważ są to aż 22 strony)
Kolejne dni upływały głównie na przeprowadzaniu badań. Przyjmowałam też bardzo duże ilości rozmaitych leków. W międzyczasie próbowałam odpoczywać. W snach ciągle odtwarzałam obrazy z tak bardzo utęsknionych teraz spacerów. Początkowo, mimo podjętych działań, nie było spektakularnej poprawy. Podsłuchałam nawet, że lekarze dają mi mniej niż 5% szans na przeżycie. Przez chwilę myślałam nawet, że nie dam rady, ale potem przypomniałam sobie mojego Tatę, mówiącego mi, żeby nigdy się nie poddawać. Nie mogłam go zawieść. Miłe Panie powiedziały mi, że Tata jest z nimi cały czas na łączach i wszystkie informacje o moim stanie zdrowia są mu przekazywane na bieżąco. Miał ponoć także mnie odwiedzić, jak tylko poczuje się trochę lepiej! Ta informacja dała mi nadzieję i chęć do dalszej walki. Bardzo chciałam się już z nim zobaczyć. Droga w kierunku zdrowia była powolna i wyboista, ale w końcu zaczęło pojawiać się światełko w tunelu. Zaczęłam jeść. Niewiele, ale był to krok do przodu. Miałam wrażenie, że moja głowa nie ciąży mi już tak jak na początku. Spałam już trochę mniej, a więcej czasu poświęcałam na obserwację otoczenia. Potem nadszedł dzień odwiedzin mojego Taty. Zabrał mnie nawet na krótki spacer! Tego dnia pogoda była naprawdę piękna. Tak dobrze było znów zobaczyć świat.
Po 5 dobach w klinice nadszedł ten upragniony dzień wypisu. Wieczorem przyjechał po mnie Tata, żeby wreszcie zabrać mnie do domku. Bardzo się ucieszył na mój widok, zresztą podobnie jak i ja! Jeszcze tylko przez ułamek sekundy widziałam zmartwienie na jego twarzy. Potem wyjaśnił, że to dlatego, że rachunek za mój pobyt okazał się być bardzo wysoki i przerósł jego możliwości finansowe, ale powiedział, żebym się tym nie przejmowała, bo dla niego najważniejszym celem było to, żeby z powrotem postawić mnie na cztery łapy i zrobiłby wszystko, żeby to się udało. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku aptekach, żeby wykupić dla mnie stertę leków, bo muszę teraz przez najbliższy czas je przyjmować.
Nie czuję się jeszcze w 100% sobą. To był trudny czas i mój organizm mocno oberwał. Ale z każdym dniem odzyskuję na nowo radość ze swojego psiego życia. Mam nadzieję, że niedługo odzyskam typową dla mnie żywiołowość i znowu stanę się małym wulkanem energii.
Jestem ogromnie wdzięczna mojemu Tacie. Cała ta sytuacja uświadomiła mi jak bardzo zależy mu na mnie i jak wiele jest w stanie dla mnie zrobić. Wiem jednak także, że mój pobyt w klinice oraz leki, które musi teraz regularnie wykupywać są dla niego wielkim wyzwaniem finansowym... Wiem, że jest bardzo szczęśliwy, że udało mi się po raz kolejny wygrać z tą paskudną chorobą, jednak kwestia długu, który musi spłacić, bardzo mu ciąży... Dlatego też zwracam się z ogromną prośbą do Was o dorzucenie swojej cegiełki do tej zbiórki! Bardzo, bardzo, bardzo proszę o pomoc!
Przesyłam mnóstwo mokrych całusów!
Molly <3
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.
Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.
Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.
Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.
W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).
W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.
Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.
Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.
Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.
Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.
Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej: