Myszka - na godną starość

Mam na imię Rafał, działam na rzecz zwierząt od wielu lat, posiadam swoje zwierzaki, jestem DT dla różnych fundacji. Być może dlatego nie umiem przejść obojętnie, kiedy widzę, że zwierzak potrzebuje pomocy.

Dzisiejszy dzień miał być "dla mnie", bez obowiązków, bez zaplanowanych zabiegów, bez wizyt u weta itd. Jechałem do znajomego. Gdzieś po drodze mignął mi pies, siedział przy drodze, z daleka widać było, że nie jest mały, za to umorusany od stóp do głów. Zawróciłem, zatrzymałem auto, psiak podszedł za zainteresowaniem i dopiero wtedy mogłem zobaczyć ogrom jego cierpienia i problemów.

Chciałem tylko mieć pewność, że nie wpadnie pod koła jakiegoś samochodu, w końcu zabudowania obok, może po prostu ktoś nie zamknął bramy albo coś, ale nie byłem przygotowany na to co zobaczyłem z bliska. Pies wyglądał jakby nikt go nigdy w życiu nie czesał, zamiast sierści ma kołtun na kołtunie, sierść jest ubrudzona wodą, błotem, rzepami i cholera jeszcze wie czym. Ogon to jeden wielki dred, którego chyba się nawet nie da rozczesać. To jednak najmniejszy z problemów, psiak prawdopodobnie ma spore problemy z widzeniem, na pewno widzi tylko na jego oko, bo drugie musiał po jakimś uszkodzeniu ulec rozkładowi, pozostałości gałki ocznej są wciąż w oczodole, nikt o to nie zadbał, nie wyczyścił rany, nie zabezpieczył przed dalszym ropieniem i kolejnymi problemami, posiadane oko zakrywa zaćma. Pies spokojny, dał się obejrzeć, nie uciekał.

Żadnego zainteresowania wśród ludzi z otaczających zabudowań, przecież to tylko pies, widać, że bezdomny, czego Pan od nas oczekuje ... 

Nie mogłem go tam zostawić. Nawet nie musiałem go przekonywać, żeby wszedł do samochodu, położył się na kocu i w pełnym spokoju czekał co się wydarzy.

Pierwszy punkt wycieczki, gabinet weterynaryjny. Pies oczywiście bez czipa, krytycznie zaniedbany, ropiejący oczodół, resztki gałki ocznej, zęby w fatalnym stanie, połamane kły, stan zapalny, sanacja na cito do wykonania. Oczywiście nie kastrowany, guz na jądrze, fauna i flora w sierści, sierść w fatalnym staniem, osłuchowo niby w porządku, ale wymaga diagnostyki serca ze względu na szmery, weterynarz nie był w stanie określić prawidłowego wieku zwierzęcia, nie wiadomo, czy jest tak stary, czy tak zniszczony. Kiedyś był pewnie pięknym owczarkiem, dziś nikomu już nie potrzebny, schorowany, wymagający leczenia i wsparcia.

Ponieważ wbiłem się pomiędzy innych pacjentów, nie było dziś czasu i możliwości wykonania badań krwi, zaplanowaliśmy wizytę w przyszłym tygodniu i wróciliśmy do domu. Pies został awaryjnie zabezpieczony, nie jest to ciepła kanapa, ale nie pada na głowę, jest ciepły kocyk, miska z wodą, dobra karma i człowiek, który chce mu pomóc. 

Tak jak napisałem na początku zbiórki, mam swoje psiaki, mam psiaki na DT, mam koty i także te na DT, ale nie jestem w stanie pokryć wszystkich badań i kosztów zabiegów, dałem bezpieczną przystań, dam dobrą karmę, zapewnię podstawowe potrzeby, proszę o jednak o pomoc w zakresie specjalistycznych badań i zabiegów (oczyszczenie oczodołu, kastracja, histopatologia guza, rozbudowany panel krwi + hormony) - tyle wiemy na dziś, czas pokaże co będzie potrzebne dalej ... 

PS. na filmie widzicie co może zrobić 5 minut spędzone z takim psem, okazanie serca, pełna miska, dwa smaczki i pomizianie za uchem. 45 kilogramowy miś, bez grama agresji ....

PS2. dostał przewrotne imię "Myszka", bo cała drogę i wizytę u weterynarza nawet nie wydał z siebie jednego dźwięku, nawet raz nie zaoponował podczas badania, taka mała cicha myszka ...