Zbiórka Pomóż mi spełnić moje marzenie- - miniaturka zdjęcia

Pomóż mi spełnić moje marzenie- Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka Pomóż mi spełnić moje marzenie- - zdjęcie główne

Pomóż mi spełnić moje marzenie-

0 zł  z 10 000 zł (Cel)
Wpłać terazUdostępnij
 
Be Kind - awatar

Be Kind

Organizator zbiórki

Pomóż mi spełnić moje marzenie- daj mi drugą szanse…

Stoję i patrzę jak płonie mój „dom”… przysłowiowy dom, bo prawdziwego nawet nie mam. Nie lubię się żalić czy wywoływać litość, jest mi wstyd prosić o cokolwiek, ale już nie mam sił, ani pomysłów, a przede wszystkim czasu. Coraz częściej mam czarne myśli, nie mogę spać, a czasem oddychać… Poddałabym się ale nie umiem. Nie potrafię sprawić sobie krzywdy, ani wyobrazić sobie jaką krzywdę wyrządziłabym tym mojemu dziecku i czy mojej mamie nie pękło by serce. I choć mogłabym zrzucić wszystko na pecha, bo uważam ze towarzyszy mi większość mojego przeszło trzydziestokilkuletniego życia, to wiem, że ostatecznie to ja jestem wszystkiemu winna. W ciągu chwili zburzyłam to, co przez lata udało mi się zbudować i spadłam znacznie niżej, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrażać. 

Nie wiem jak zacząć… 

Kilka lat temu byłam nawet zadowolona ze swojego życia, miałam prace która lubiłam, zarabiałam całkiem niezle, kochane dziecko u boku, partnera i mieszkanie na kredyt (na partnera), żadnych innych kredytów czy zobowiązań. Myślałam o dalszym rozwoju, kursy, szkolenia. Stać mnie było nawet na jakieś skromne wakacje co lato, wyprawienie urodzin córce itp. Tak bardzo chciałabym cofnąć się do tamtego momentu i inaczej to rozegrać… ale się nie da…

Wcześniej, właściwie od kiedy pamietam, zawsze w domu na wszystko brakowało. Tata wojskowy, alkoholik, pedofil. Przepijał, co zarobił, a mama harowała na kilka etatów żeby wykarmić mnie i kilkoro rodzeństwa, ojca też. Więc wesoło nie było, gdy długi narastały, mama musiała czasem wyjechać do jakiejś sezonowej pracy, żeby spłacać zaległości w opłatach, pożyczkach itp. Wtedy tata zaczął mnie molestować. To był ciężki czas. Nie miałam z rodzicami jakiejś bliskiej relacji, ojciec był zimny, w domu musieliśmy być na baczność, a za każde przewinienie kara: areszt domowy, lanie i do wyboru: ręką (ciężką), pasem wojskowym lub kablem. Siniaki kryły spodenki na wf.

Nie dochowałam ojca tajemnicy i po jakimś czasie powiedziałam o wszystkim mamie. Była sprawa, przesłuchania, badania, testy i pytania ludzi „czy to prawda?” Była też próba samobójcza ojca na naszych, dziecięcych oczach i okradanie nas ze wszystkiego co dało się sprzedać… bo kilka lat musieliśmy mieszkać wspólnie zanim poszedł odsiedzieć krótki wyrok.. Mama starała się o zamianę mieszkania na 2 mniejsze ale Wojskowa Agencja Mieszkaniowa nie chciała się zgodzić, zapewniając za to, ze mamy dozgonnie prawo w tamtym mieszkaniu mieszkać. Szkoda, że pismo z tym zapewnieniem na przestrzeni lat gdzieś zniknęło.

Gdy Ojca zamknęli Mama musiała jeszcze kilka razy wyjechać, dużo spadało na nasze barki ale dawaliśmy jakoś radę. Musiałam zająć się młodszym rodzeństwem. Bywało, ze w zimę nie miałam czym napalić w piecu, odłączyli nam prąd i musiałam brać najtańsze jedzenie na zeszyt w sklepie. Zawsze oddawałam ale za każdym było mi głupio. Przetrwaliśmy, potem było troszkę lepiej, udawało się wiązać koniec z końcem, raz lepiej, raz gorzej.

Później właśnie nastał ten czas, w którym było lepiej, gdy czułam ze moge wszystko i świat stoi przede mną otworem. Wzrosła moja pewność siebie. Mieliśmy mieszkanie na raty, a nie wynajmowane, Corcia miała swoj wymarzony pokoj,a ja ogródek. W pracy dawałam z siebie 100% i szybko skoczyłam stopień w górę, miałam z tego wielka frajdę, a jeszcze większą z faktu, że byłam pierwszą kobietą na tamtym stanowisku. Zdałam wymarzone prawo jazdy na które wcześniej nie było mnie stać i pomału odkładałam na małe autko. Po pewnym czasie stać mnie było na jakieś wiekowe autko ale ówczesny partner przekonał mnie, żeby może pożyczyć od kogoś z rodziny i dołożyć do jakiegoś lepszego auta, które będzie bardziej niezawodne. I pożyczyłam, kilka tysięcy na bodajże 5 miesięcy. Bo razem mieliśmy dać radę odłożyć. I odkładaliśmy.

Aż nagle okazało się, że mój piękny przysłowiowy dom, zbudowany został na chwiejnych fundamentach. Miesiąc czy dwa po zaręczynach, po kilku latach związku, gdy myślałam że już się dotarliśmy i teraz to na dobre i na złe, odezwała się jego ex… 3 dni później nie było już nas. Musiałam się szybko wyprowadzać z dzieckiem, bo kredyt nie był na mnie. Ja nie wierzyłam ze to się dzieje naprawdę, wierzyłam w to uczucie i nie potrafiłam tego zrozumieć. Załamałam się, nie jadłam, niewiele spałam, a ciagle chodziłam do 3 zmianowej pracy. I bez przerwy płakałam. Wróciłam do mieszkania „rodzinnego”, w której dłuższy czas mieszkał mój brat z rodzina. W między czasie ojciec wyszedł z więzienia, zamieszkał w innym mieście ze swoją nową rodziną, zdążył też umrzeć, a Wojskowa Agencja Mieszkaniowa wystosowała nam nakaz eksmisji za bezprawne zajmowanie lokalu. Gdy juz mieliśmy złożone papiery o wykup mieszkania (bo zawsze takie pieniądze były odległym marzeniem) Uznali, że mieszkanie nam się nie należy skoro ojciec żyje gdzie indziej. Długie lata płaciliśmy dwukrotny czynsz za karę, w nadziei, że ostatecznie sprawiedliwość wygra. Naprawdę ciężko nam było płacić tak wysoki czynsz za stare budownictwo, piece itd, taniej na tamten czas byłoby wynająć mieszkanie w nowym budownictwie i to z centralnym ogrzewaniem z miasta, jednak do końca wierzyliśmy, że ostatecznie nie zabiorą nam mieszkania po przemieszanych przeszło 30 latach.


Zamknęłam się w sobie, nie chciałam z nikim rozmawiać o tym, co mnie boli przez co odsunęłam się od wszystkich. Nie do końca w sumie, że nie chciałam, wtedy nie umiałam inaczej, byłam jakby społecznie sparaliżowana. Niewiele mnie cieszyło. Schudłam 30 kg. Po jakimś czasie nikt chyba już nie wiązał mojego stanu z bolesnym rozstaniem, a ja ciagle przeżywałam stratę, tak, bo to ból po stracie podobny jak po śmierci kogoś bliskiego. Zachwiała się moja wiara w ludzi, bo i najbliżsi krzywdzą.

Pomieszkałam chwile ale brat ciagle marudził mamie, żebym się wyprowadziła. Hm no i mama w końcu powiedziała żebym sobie czegoś poszukała na wynajem bo mnie przecież stać, bardziej niż ich. Wcale tak nie było ale nikt nie pytał, tylko stwierdzał a ja czułam się przez to odrzucona czy jak inaczej to nazwać… nie miałam siły wiec zrobiłam jak chcieli. Ale skumulowało się wtedy wszystko i chyba tu właśnie podjęłam ta zła decyzje która sprawiła, ze nie chce otwierać oczu rano, a ciężko mi je zamknąć w nocy :(

Pracowałam mniej bo nie brałam nadgodzin albo już ich tak nie było, wiec pensja znacznie spadła. Żeby wynająć trzeba mieć na kaucje i pierwszy miesiąc z góry, był to tez akurat czas na oddanie pożyczonych pieniędzy na auto, a terminu nie chcieli przełożyć… a do tego kilka innych płatności. Wiec zdecydowałam się na to, przed czym zawsze stroniłam- wzięłam kredyt. Jeszcze jakoś dawałam radę. Z czasem niestety organizm zaczął nie dawać radę bo często po nocce nie miałam kiedy się położyć, rano dziecko do przedszkola i kilka godzin później odebrać, plus inne obowiązki. Zmęczenie narastało i zaczęłam zasypiać do pracy. Doszło do tego, ze gdy dochodziło do rannych zmian po nockach to ze stresu, że zaśpię, długo nie mogłam zasnąć. Czasami w ogóle nie zasnęłam bo czym było później, tym bardziej bałam się, że nie usłyszę budzika. W końcu i tak zasypiałam. Brałam kilka razy chorobowe na to próbując unormować rytm dnia i nocy ale po jakimś czasie problem się ponawiał. Mam tu trochę luk w pamięci, bywały momenty, jakbym się wyłączała. Gdy próbowałam jakoś wziąć się w garść docierało do mnie do czego doprowadziłam. Było mi wstyd, i strasznie się bałam. 

Po jakimś czasie musiałam znów wrócić do domu „rodzinnego”, a gdy wróciłam tam z córka, to okazało się, ze brat nie płacił za prąd i praktycznie od razu go odcięli. Były do zapłacenia 3 wysokie rachunki plus opłata za ponowne podłączenie… brat oczywiście nie miał, pożyczyła siostra po mojej prośbie. Miał to potem oddać, jak znajdzie prace. Brak prądu to nie tylko brak światła, ale i cieplej wody. Brat rozstał się z dziewczyna i chciał mieć syna przy sobie, przynajmniej tak to wtedy przedstawiał. Wierzyłam Mu i czułam, że muszę Mu pomóc. Sąd, Mops, musiałam Go i Jego Synka tez utrzymywać. Tzn czułam się w obowiązku. Mały jakiś czas był z nami. Mama ciagle mówiła żebyśmy zawsze mieli posprzątane bo MOPS może w każdej chwili przyjść… a mieszkanie było w stanie fatalnym, kiepskie warunki do wychowania dzieci.. bałam się ze przy okazji mi coś zarzucą, a nigdy bym nie chciała bo troszczę się i przejmuje bardzo wychowaniem mojej córki, a kocham ponad wszystko! A, że kilka rat mi ciążyło, wpadłam na myśl i kolejny kredyt wzięłam, na dlugi, na spłatę czego innego, na kilka rat na przód, na remont pokoju dla dzieci (był cały zagrzybiony) i meble i remont przedpokoju- jako niespodzianka dla Mamy na przyjazd. Ale i dla mnie na ruszenie z własną działalnością- kupiłam kilka sprzętów do małej produkcji.

Zaczęłam działać i znów pozytywnie widziałam przyszłość. Bratu załatwiłam prace u siebie. Całe święta wielkanocne pracowaliśmy. Zero świętowania. Remont bo mama lada Dzień będzie. Mama przylatuje, z radości i zarażona zmianami wstawia nowe drzwi wejściowe ze swoich oszczędności, kilka dni po tym listonosz przynosi wezwanie do sądu o eksmisje. Chwile po tym dostaje od brata kopa, a zamiast do pracy, chodził na wagary. Sprawy o syna wycofał.


I, żeby nie powstała z tego tutaj książka to w skrócie…


Sprawa o mieszkanie przegrana, w ciągu 2 tygodni przychodzi adres nowego mieszkania i krótki czas na opróżnienie starego. Mieszkanie, które nam dawali, przerastało moje największe obawy. 25m2 bez łazienki, z wc i kuchnia wspólna dla innych mieszkańców. Na to mieszkanie miały się wprowadzić 3 osoby dorosłe z 2 dzieci. Pisałam szybko pismo z błaganiem o zamianę. Udało się, w ciągu kilku dni dali nam inne, kilka metrów większe bo jakieś 33m, bez łazienki ale chociaż wc jest w domu. Budynek już 20 temu miał iść do zburzenia, ale nadal stoi. Stoi i chyba tylko to go jeszcze chroni. 

Bez kuchni, bez niczego. W dodatku przesiąknięte wilgocią, z piecem i strasznie nieszczelne. 

Szybko musieliśmy zminimalizować 

rzeczy nazbierane od lat- pełne mieszkanie, pełne piwnice rzeczy niegdyś pełnej, licznej rodziny. 

A wszystko na głowie mojej i mego obecnego partnera. Na dodatek zniknął wtedy nasz ukochany kot, pewnego dnia nie wrócił do domu na noc, którego z braku czasu szukaliśmy po nocach, rozklejaliśmy plakaty i jeździliśmy na jazdę zgłoszenie. Nikt nie pomagał, nikt nie rozumiał. Wszyscy mieli ciagle tylko pretensje. Musieliśmy przewieźć rzeczy i szybko opróżnić całe mieszkanie, musiało być puste, bez mebli, sprzętów. Wszystko musieliśmy odmontować, rozwalić i wyrzucić. Harowaliśmy dni i noce żeby zdążyć. W nowym mieszkaniu trzeba było szybko zrobić kran, by mieć wodę, podłączyć boiler, umeblować kuchnie. A, dużo by pisać. W międzyczasie zaczął się COVID, zarabiałam grosze i nie było mnie stać na nic. Córka szkole ma po drugiej stronie miasta. Jest to spore utrudnienie ale wystarczy, że musiała sie przeprowadzić, daleko ma do koleżanek, nie chciałam Jej serwować tyle zmian na raz. Tym bardziej, że naprawdę ma super klasę i Wychowawcę. Na pewno przyniesie to pozytywne rezultaty. Mama wróciła mieszkać z nami, okazało się, że ma nieoperacyjnego raka. Chemia. Ja straciłam prace. Ciagle spadalam w dół. Każda moja próba wyjścia na prosta, kończyła się jeszcze większymi problemami.
Brat znów się rozstał, wrócił wiec mieszkamy „na kupie”. Depresja ogólna. Podjęłam prace w tartaku, w którym pracował mój brat, właściwie wprosiłam się tam, chciałam pokazać ze dam radę, jak faceci- bo tylko Mężczyźni są tam zatrudniani. Nosiłam naprawdę ciężkie rzeczy, szybko się uczyłam, nawet zaczęłam obsługiwać traka. Byłam z siebie dumna, choć myślałam, ze na takim stanowisku więcej się zarabia- bo praca ciężka, w mrozie, w deszczu…nie było złe ale… bywało lepiej. Tak czy siak, szef nie widział moich starań, myśle ze nie był po prostu przekonany do tego aby pracowały u Niego kobiety, nawet nie patrzył z innej perspektywy. A radziłam sobie lepiej niż niejeden facet. Zwolnił mnie w wigilie, dzień wcześniej mojego brata. Chyba, żeby nie dać nam premii świątecznej… a my zdążyliśmy się na prezent dla Niego złożyć. Ale nie będę marudzić. Po prostu to mnie dobiło.

Zaległości rosną, a ja nie widzę już żadnych, doraźnych opcji poprawy.

Teraz boje się odebrać telefon. Bo nie wiem co powiedzieć. Sprzedałabym nerkę ale nawet nie wiem gdzie. A najgorsze, że mam świadomość, że sama do tego doprowadziłam. Nie wiem jak mogłam tak bardzo pęknąć. I chyba nigdy sobie nie wybaczę. Wszystko, czego dotknę, zamienia się w pył…


Byłoby cudownie jakby mogłby mi ktoś choć trochę pomóc. Docenię naprawdę wszystko. Gdyby sporo ludzi dało po 1 zl mogłaby się uzbierać ładna sumka :) 


Jak będę miała więcej czasu stworze produkt, żeby ludzie mogli mnie wesprzeć kupując coś ode mnie, zamiast dając mi za nic… nie mam już innych opcji, chciałabym moc choć trochę się odgruzować żeby móc jakoś normalnie zacząć funkcjonować. Marzę o drugiej szansie, o nowym starcie bo czuje, że nie daje już sobie z tym rady.


Wolałabym zostać incognito bo nie chciałabym być „sławna” z takiego tematu… już mi wystarczy… 


P.S auto nagle zgasło w trakcie jazdy, żaden mechanik nie był w stanie znaleźć przyczyny… poszedł na złom.


Dziękuje z całego serca choćby za przeczytanie tego dość długiego tekstu. Jest to przy okazji tez dla mnie takie pewnego rodzaju w pełni przyznanie się do wszystkiego przed samym sobą. Poprawiają się też moje relacje z Mamą. Zawsze gdzieś tam walczę i nadzieja się tli… Czekam na uczucie wiosennego wiatru na skórze…

Pozdrawiam,

xxx

0 zł  z 10 000 zł (Cel)
Wpłać terazUdostępnij
 
Be Kind - awatar

Be Kind

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 0

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Załóż swoją pierwszą zbiórkę

Zbieraj pieniądze na to, czego
najbardziej potrzebujesz już dziś!

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij