Witam,
Mam 27 lat. od 7 roku życia choruję na łysienie plackowate. Zaczęło się banalnie. Mama czesząc mnie do szkoły zobaczyła na mojej głowie mały łysy placek. Wtedy nie za bardzo wiedziałam z czym to może się wiązać. Oczywiście mama od razu umówiła mnie do dermatologa, diagnoza: alopecia areata (łysienie plackowate). Szukała pomocy wszędzie ( Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, bioenergoterapeuci, specjalne maści na zamówienie, wizyty u różnych dermatologów), niestety nikt nie potrafił pomóc. Pamiętam jak jednego dnia wzięła na kolana i powiedziała: ,, Wszędzie szukam pomocy i dalej będę szukała ale Paulinka mogą Ci wypaść wszystkie włosy..." Wtedy zaczęłam się zastanawiać i buntować.. Bo jak to? Dziewczyna bez włosów? Jak ja będę wyglądać? Przyszedł trudny okres. Moi rówieśnicy jak i starsi koledzy nie rozumieli. Wyśmiewali się ze mnie. Był to naprawdę ciężki czas dla mnie, dziewczyny, która w wieku 10 lat straciła wszystkie włosy. Najpierw nosiłam kolorowe chusty, potem padło hasło peruka. Spróbowałam i to był dobry wybór. Pierwsza była ze sztucznych włosów, wytrzymała niecały rok. Kolejna już z naturalnych i tak jest do dzisiaj. Tylko w tym roku koszt mnie przeraził. 8 tysięcy złotych...
Sama nie jestem w stanie zebrać takiej kwoty. Dlatego proszę o pomoc.
Dobro na pewno wróci.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!