Troje końskich emerytów potrzebowało naszej pomocy. Całe swoje życie pracowały dla ludzi w sporcie, a później w rekreacji, poświęcając sprawność swoich – bardzo schorowanych dziś – ciał. Gdy stały się zbyt stare i niesprawne, nikt ich nie potrzebował. Po majestatycznych koniach budzących podziw został cień. Cień zawisł też nad losem tych zwierząt. Z racji poważnych problemów zdrowotnych, kosztów leczenia i braku możliwości dalszego użytkowania należały do kategorii koni „niesprzedawalnych”. Historia skończyłaby się tragicznie...
Ponieważ wykupienie koni to jedno, realne szanse dla nich na życie w komforcie, bez bólu - to drugie, a miejsce, w którym godnie spędzą ostatnie lata swojego życia, to trzecie, zaczęłam całą akcję od drugiego i trzeciego warunku pomocy. By była sensowna. Na szczęście opatrzność czuwa i nad naszymi braćmi mniejszymi. Udało mi się znaleźć dom dla dwojga końskich emerytów. Dom zaufany, sprawdzony, który zadeklarował, że zapewni koniom utrzymanie i podejme się ich leczenia BEZPŁATNIE. Dom, w którym są hektary pastwisk i towarzystwo innych uratowanych koni.
Postanowiłam, że trzeci koń pozostanie na moim utrzymaniu. Uznałam, że jako dyplomowany fizjoterapeuta zwierząt, dysponując odpowiednim sprzętem i dostępem do wysoko wykwalifikowanych lekarzy weterynarii, będę w stanie w bardzo dużym zakresie przywrócić komfort ruchu i komfort życia klaczy, która zostanie pod moją opieką. Kobyłka wykazywała ogromną bolesność okolic kręgosłupa, było podejrzenie kissing spines, poza tym zwyrodnień wielu stawów kończyn (badania RTG już po wykupieniu klaczy rzeczywiście wykazały zaawansowany i rozległy KS; lekarz weterynarii zdiagnozował też zwyrodnienia wielu stawów w kończynach).
Znajoma, która zadeklarowała dom dla dwojga emerytów, ja również, mamy od lat na utrzymaniu konia (w przypadku koleżanki - konie) z tzw. odzysku. Przeanalizowałyśmy naszą sytuację finansową i stwierdziłyśmy, że jesteśmy w stanie ponosić comiesięczne koszty utrzymania kolejnego końskiego „domownika” i jego leczenia, ale musiałyśmy poprosić o pomoc w wykupieniu tych trzech koni, by dopiąć nasze domowe budżety. Te konie ewidentnie chciały żyć.
Cena za wszystkie trzy, po długich negocjacjach, wyniosła 12 tys. zł. Zorganizowałyśmy zbiórkę. Dzięki wielu wspaniałym osobom, którym nie był obojętny los starych, niepotrzebnych człowiekowi koni, z wpłat na konto i z Pomagam.pl uzbierałyśmy ok. 5 tys. zł. Brakowało jeszcze ponad 7 tys. zł. Nie mogłyśmy dłużej czekać z wykupem, bo mijał termin odbioru koni wynikający z umowy, więc w ruch poszedł kredyt, by o staruszki nie upomniał się "mniej sympatyczny kupiec"...
Starczało tylko na jednego konia, ale nie miałyśmy serca zostawić tych dwóch... Jak w ogóle wybrać, kto powinien zostać z którąś z nas, a które konie wydać na przesądzony los... Mamy na utrzymaniu inne uratowane zwierzęta, więc o zapewnieniu im godnego życia też trzeba było myśleć... A i na ocalonego staruszka trzeba było przygotować z własnej kieszeni zapas na diagnostykę, leczenie i specjalistyczne pasze. Ale zostawić dwóch się nie da... Spontaniczna decyzja - wspomniany kredyt. Wszystkie trzy są z nami...
Comiesięczne koszty ponoszone na utrzymanie końskich uratowanych emerytów są naprawdę spore. Nie starcza już środków na spłatę zadłużenia. Zwłaszcza że na dzień dobry, po pojawieniu się staruszków, wydałyśmy sporo pieniędzy na weterynarzy i niezbędne zabiegi chirurgiczne. Wciąż wydajemy na leczenie (oczywiście świadomie się na to zdecydowałyśmy, uwzględniłyśmy w budżecie i robimy to bez szemrania, ale dopięcie budżetu utrudnia, wręcz uniemożliwia, kredyt na wykup koni).
Jedna z kobyłek przyjechała z taką zaniedbaną i zainfekowaną raną na stawie szczytowo-potylicznym:
Rana została wyłyżeczkowana przez lekarza weterynarii bardzo głęboko, by usunąć martwe tkanki i dzikie mięso, po upływie 2,5 miesiąca od zabiegu można powiedzieć, że jest prawie zagojona.
Kolejny emeryt przyjechał z takim guzem (między innymi, bo problemów jest więcej):
Na wszelki wypadek lekarz weterynarii zalecił usunięcie "obcego".
Trzeci koń, jak wspomniałam wyżej, ma fatalne zdjęcia RTG (leczenie/zaleczanie zmian zwyrodnieniowych w trakcie). Na dodatek tuż po przyjeździe do nowego domu klacz musiała się zmierzyć z infekcją mięśnia podgrzebieniowego na łopatce (w wyniku zakłucia się jakimś przedmiotem):
Do formy pomógł kobyłce wrócić (niestety już śp.) dr Woźniak.
To dopiero początek "przygód" w opiece nad emerytami. Wydatków jest sporo i nie będzie ich ubywało. Dlatego prosimy o pomoc w spłaceniu kredytu, by było nas stać na to, by koniom, które przygarnęłyśmy, zapewnić wszystko, czego im trzeba na stare lata do szczęścia i życia w komforcie, bez bólu.
Konie BEZPŁATNIE do nowych domów przewieźli Horse Partners - Danusia i Bartek. Dziękujemy za transport!!!
Dzięki nim odpadły nam niemałe koszty przewozu, ale niestety doszły koszty pensjonatu w miejscu, w którym konie stały przed zabraniem (w czasie organizowania zbiórki) - 1280 zł.
To również zostało sfinansowane z kredytu :(
Poniżej zdjęcia emerytów w nowych domach :)
Piszcie do nas, odwiedzajcie koniska! :) Są kontaktowe, mądre i wdzięczne. Dużo rozumieją ze swojej sytuacji...
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Monika
Piękna inicjatywa. Trzymam kciuki za mnóstwo wpłat!