Franek to kot marzenie. Nie szuka zaczepki, ani zwady. Pięknie dogaduje się z innymi kotmi.
Przyjdzie też na kolanko, przytuli się, poliże po ręce.
Franio latami mieszkał na dworze - na ogrodkach dzialkowych, dopóki nie spotkał naszej wolantoriuszki Eli, która postanowiła dać mu dom tymczasowy.
I nastał ten dzień kiedy zaczęło się coś dziać i to źle dziać :(
W dwa dni zmienił sie nie do poznania i to nie był już ten wesoły Franio, którego znaliśmy. Franek zmarkotniał, z dnia na dzień przestał jeść. Zapadły mu się boczki, a brzuch przybrał większych kształtów. Wizyta na ostrym dyżurze tylko potwierdziła nasze przypuszczenia. W brzuchu był płyn, co oznaczało tylko jedno... śmierć.
Franek został zabezpieczony lekowo.
Badania krwi pokazały jak wirus stworzył spustoszenie w organizmie Franka.
Przez nasze głowy przeszły tysiące myśli i pytanie co dalej? Czy damy radę? I jak mamy spojrzeć Franusiowi w oczy? Miał mieć lepsze życie niż na dworze, przecież miał mieć dom.
Ledwo wiążemy koniec z końcem. Nie mamy funduszy, a wiemy jak kosztowne jest leczenie.
Jesteśmy bezsilni, gdy choroba dopada naszych podopiecznych. Pomimo tylu przeciwności losu postanowiliśmy zawalczyć o tego cudownego kociaka.
Wierzymy, że z Waszą pomocą uratujemy to kocie życie i Franek już nie będzie musiał patrzeć śmierci w oczy.
Jeszcze niedawno oczka Franka promieniały. Teraz są smutne i przygaszone.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!