JESTEŚMY FUNDACJĄ, KTÓRA RATUJE KONIE. NIESIEMY POMOC KONIOM W POTRZEBIE, CZYLI WYKUPUJEMY, INTERWENIUJEMY, OPIEKUJEMY SIĘ, LECZYMY, SZUKAMY DOMÓW ADOPCYJNYCH.
Kiedyś uratowane od oprawców dziś znów potrzebują pomocy...
Rok 2023 rozpoczął się dla nas bardzo źle. Jesteśmy pod ścianą i nie wiemy co będzie dalej. Robimy co w naszej mocy aby zwierzęta które mamy pod opieką były bezpieczne. Najpierw walczyliśmy z lockdownem później wojna w Ukrainie teraz inflacja. Wszystkie te wydarzenia ciągnęły nas na dno, ale walczyliśmy. Dziś tracimy nadzieję, że to wszystko jeszcze się ułoży. Przez 20 lat walczyliśmy o los zwierząt. Nasz ośrodek jest domem dla 126 koni. Dla nich to dom w którym maja naszą troskę i bezpieczeństwo. Trafiły tu sponiewierane przez człowieka. Doznały strachu i cierpienia a traumatyczne przeżycia i lęki zostawiły ślady w ich psychice na zawsze. Jesteśmy z nimi 24 godziny na dobę kiedy jest taka potrzeba. Opatrujemy rany, podajemy leki. Czasami trudno jest patrzeć na ich cierpienie, ale musimy działać. Złożyliśmy obietnice im i sobie że już nigdy nie zaznają cierpienia. Ta obietnica niestety ma swoją cenę. Nasza miłość i troska to za mało. Nie nakarmimy ich miłością, nie wyleczymy naszą troską.
Przez 20 lat nigdy nie byliśmy w tak trudnej sytuacji finansowej. I nigdy konie nie chorowały nam tak bardzo jak teraz. Jakby wysypał się worek nieszczęść. Jesteśmy zmęczeni i zrezygnowani. Mamy niezapłacone faktury za leczenie koni. Weterynarze upominają się o zapłatę a my po prostu nie mamy możliwości zapłacić. Mamy 30 tys. długu.
MASZA - Kilka dni temu objawy kolki. Pomimo podjętych działań nie udało się opanować sytuacji na miejscu. W nocy organizowaliśmy transport do lecznicy. Skręt jelit był tak poważny, że potrzebna była operacja. Jak się okazało guz zatkał jelito. Został wycięty a Masza dochodzi do siebie.
OCZEK - Pomimo naszych starań nie udało nam się uratować mu życia. Zrobiliśmy wszystko, aby odszedł bez bólu otoczony dobrymi ludźmi.
BASIA - Kiedy do nas trafiła ledwo trzymała się na nogach. Wyeksploatowana do granic możliwości. Chudziutka z ogromnym nadętym brzuchem. Zarobaczona, wyliniała z świerzbem. Niestety wrzody żołądka powracają co jakiś czas i niestety bóle brzucha zmusiły nas do kolejnych badań. Wrzody znowu dokuczają co potwierdziła gastroskopia.
JORDAN - Od kilku dni w lecznicy. Musieliśmy podjąć decyzję o usunięciu 3 zębów które ropiały. Takiego zabiegu lekarz nie mógł wykonać w stajni. Konieczna była narkoza.
KASIA, TINA, IVO, MAKS, GRETA, SANTOS, ZOJA, MISIEK, FIGURA - korekta zębów
INTERWENCJA W ZAKOPANEM - Klacz Figura całe życie spędziła w Zakopanem. Miała widok na skocznię, duży teren i swoją stajenkę. Nigdy nie pracowała, nawet pod siodłem. 86-letnia Pani Maria, właścicielka klaczy, ostatnio niemal każdego dnia jeździła odwiedzać w szpitalu chorą córkę. Kiedy wracała – Figura zawsze czekała na nią przy bramie. Niestety – któregoś grudniowego dnia Pani Maria nie wróciła. Także trafiła do szpitala. A Figura, pies Browar oraz koty Burcia i Miluś zostały same na posesji. Ratunku dla zwierząt zaczęli szukać zaniepokojeni sytuacją sąsiedzi i turyści. Codziennie widzieli, że klacz stale przebywa na dworze, nawet w ulewy, śnieżyce i mrozy. Sąsiedzi wiedzieli, że Pani Maria jest w szpitalu. Bardzo się bali co się stanie ze zwierzętami, kiedy temperatury drastycznie spadną. Pomocy szukali wszędzie. Aż trafili do nas.
Figura jest kilkunastoletnią klaczą. Miłą, ciekawską. Wita się z nami, jakbyśmy znali się od lat. Widać, że ufa człowiekowi. Sąsiad mówi, że śpi na śniegu. Nic dziwnego. Do jej stajenki nie da się już nawet wejść, tyle tam odchodów. W końcu udaje się nam zdobyć numer telefonu do pani Marii. Dzwonimy, znowu z duszą na ramieniu: z ofertą pomocy. Chcemy zabrać wszystkie zwierzęta i zapewnić im dobre życie. Ale czy pani Maria się zgodzi? Zgadza się! Zgadza się i płacze, że nie sądziła, że jeszcze coś tak dobrego ją spotka. Długo opowiada o zwierzętach. Obiecuje, że jak tylko wyjdzie ze szpitala – będzie im wysyłać prezenty. Teraz my płaczemy. Chcemy, żeby pani Maria wszystkie swoje siły włożyła w walkę o swoje zdrowie. Chcemy, żeby była pewna, że zwierzęta są zaopiekowane, bezpieczne i już nie będzie musiała się o nie martwić.
Właścicielka przebywa nadal w szpitalu z którego prawdopodobnie niestety nigdy nie wróci... Zwierzęta zostają pod naszą opieką i na naszym utrzymaniu.
Musimy pilnie zapłacić zaległości. Sytuacja jest dramatyczna. Nie możemy już leczyć zwierząt na kredyt. Uratować konie to jedno, ale zapewnić im profesjonalną opiekę, specjalistyczne leczenie jest równie ważne.
BŁAGAMY PAŃSTWA O POMOC!
Koń jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.PODAJ POMOCNĄ DŁOŃ URATOWANYM KONIOM I WESPRZYJ ICH LECZENIE I OPIEKĘ.
Pomóż nam opiekować się uratowanymi końmi. To tylko Waszemu wsparciu możemy istnieć, możemy ratować i zajmować się niechcianymi zwierzętami.
Bardzo prosimy o wsparcie.
Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc.
DZIĘKUJEMY!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!