Walczymy o LEO

A miało być tak... pięknie?

Leo kilkukrotnie błąkał się sam po jednej z krakowskich dzielnic, był łapany, trafiał do schroniska skąd odbierał go opiekun... We wrześniu znalazła go jednak para, którą wyjątkowo mocno poruszył jego los. Wychudzony, ale pełen otwartości pies, który ekspresowo im zaufał. Odwieźli go do schroniska licząc, że odbierze go właściciel. Ten jednak finalnie zrzekł się do niego praw i tak po kwarantannie Leo zamieszkał w fundacyjnym domu tymczasowym. Leo czuł się dobrze, więc rozpoczęliśmy przygotowania do kastracji, by wkrótce mógł szukać już nowego domu. Dawał się nam poznać jako bardzo miły i socjalny pies, który dobrze odnajduje się w mieście. Zaszczepiliśmy go, zrobiliśmy badania krwi i kału. Wszystko było ok, nie było żadnych przeciwwskazań, by działać dalej. Zabieg się udał, ale 5 dni po pojawiły się pierwsze bardzo niepokojące objawy. Leo nie mógł wstać i był bardzo obolały. Wtedy rozpoczęliśmy szeroką diagnostykę. Właściwie dolegliwości przybywało z każdej strony: wysztywniony chód, trzęsienie się jednej nogi, bolesność kręgosłupa, problemy z sikaniem, apatia, brak apetytu, zmiany skórne... Ponownie kilkukrotnie badaliśmy mu krew i mocz. Za Leo już ponad 20 wizyt lekarskich. Odwiedził też dwóch ortopedów i neurologa. Wykonaliśmy kilka RTG, USG, a także tomografię kręgosłupa i jamy miednicznej z kontrastem. Obecnie czekamy na drugą część opisu TK oraz wyniki badań krwi, które zostały wysłane za granicę. Mamy nadzieję, że one w końcu dadzą nam jakiś jasny sygnał, gdzie leży problem.

Leo to naprawdę fantastyczny pies, ale jego diagnostyka rujnuje nas finansowo... Oczywiście nie wyobrażamy sobie jej nie kontynuować. Zrobimy wszystko, by Leo mógł cieszyć się życiem i znalazł odpowiedzialną rodzinę, która go pokocha. Pomożecie nam? Każde wsparcie jest na wagę złota! W imieniu Leo ogromnie dziękujemy za wszystkie darowizny!

Poniżej wrzucamy część FV za panicza: