Aktualizacja.
Tydzień ostatniej szansy...
Dziękuję ogromnie Wam wszystkim za wpłaty i udostępnienia. Zdecydowałam się zaktualizować kwotę do zebrania, bo właśnie dowiedzieliśmy się, że został nam tydzień na wpłatę 50 tysięcy złotych. Jeżeli do 15 kwietnia nie uda się tyle zebrać będziemy musieli opuścić Jerzoleże. Nie mamy gdzie iść. Nie wiemy co ze Stadem. Aktualnie dzwonimy do kogo się da próbując pożyczyć pieniądze. Jeżeli coś uda nam się w ten sposób zdobyć to zaktualizuję kwotę zbiórki. Nie będę ukrywać że liczymy też na Was. Każda złotówka zbliża nas do celu. Pieniądze jesteśmy gotowi pożyczyć podpisując umowę pod zastaw np. naszej części udziałów w domu z ogrodem we Wrocławiu.
To nasza ostatnia szansa. Błagam pomóżcie.
Pozwólcie, że opowiem Wam historię prawie spełnionego Marzenia.
To dobra historia. Jest w niej miłość, nadzieja, walka, rozpacz i szczęście. Brakuje szczęśliwego zakończenia. Ten fragment mamy nadzieję napisać z Wami.
Pamiętacie swoje pierwsze, dziecięce marzenie? Moim był domek na wsi. Kury, kotki, piesek, las za progiem, studnia przy której rosną malwy. Świat się zmieniał, ja dojrzewałam, ale marzenie pozostało. Życie pchało mnie do przodu, rzucało po różnych miastach, zawodach, krajach,ale cel pozostał ten sam. Przeżyłam stratę firmy, mieszkania,depresję, myśli samobójcze, rozwód i poznałam tysiące ludzi zanim trafiłam na kogoś kto podzielał moje pasje i marzenie. I nagle wszystko zaczęło mieć sens. Każdy ból, każda porażka,każde doświadczenie było niezbędne żebyśmy się odnaleźli.Nela i Jurek. Wiedźma MeNela i RycJerz. Dwoje bardzo dziwnych ludzi.Idealnie dopasowani. W końcu zrozumiani. Razem urośliśmy, a z nami urosło nasze marzenie. Oboje widzimy współczesny świat jako stojący na głowie. Nie odnajdujemy się w nim. Dlatego chcemy stworzyć własny. Dla siebie, ale także dla innych. Pokazać na własnym przykładzie, że da się żyć inaczej.
Ciężko pracowaliśmy pragnąc uzbierać na kupno własnego kawałka ziemi.Chcieliśmy powoli, własnymi rękami budować na nim nasz Raj.Przyzwyczajeni do ciężkich warunków, gotowi na ciężką pracę,biedę i niewygodę. Nie potrzebne nam luksusy. Chcemy siedliska pełnego zwierząt na łonie natury.
Po covidzie poczuliśmy, że czas wracać z Holandii do Polski. Uzbieraliśmy około 50 tysięcy, które wydawało się nam, że wystarczą na kawałek ziemi, a może nawet rozlatujące się siedlisko. Przez kilka miesięcy podróżowaliśmy po wschodniej ścianie Polski, od Mazur po Bieszczady. Śpiąc w hamakach, zatrzymując się w każdej wiosce, przeglądając wszystkie ogłoszenia. Szybko okazało się,że przez pandemię ceny wzrosły niemal dwukrotnie. Szukaliśmy jednak dalej. Gdy okazało się, że mieszkająca we Wrocławiu mama Jerza mocno podupadła na zdrowiu i nie powinna mieszkać sama, bez wahania zmieniliśmy plany. Piękny, przedwojenny dom z ogrodem,którego parter zajmowała znajduje się na jednym z najprzyjemniejszych osiedli we Wrocławiu. To wymarzone dla wielu ludzi miejsce, dla niej i Jerza pełne było demonów przeszłości,które bardzo pogarszały jej stan. Trzeba było ją stamtąd zabrać. Postanowiliśmy sprzedać udziały we wrocławskim mieszkaniu i kupić nadające się do zamieszkania siedlisko w którym zamieszkamy wszyscy. Tylko, że najpierw trzeba było przeprowadzić spadki,dogadać się z pozostałymi udziałowcami no i znaleźć kupca, a to wymaga czasu. Pomimo tego postanowiliśmy dokończyć naszą podróż w poszukiwaniu własnego kawałka raju. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie mamy wystarczających środków, że pieniądze dostaniemy najszybciej za kilka miesięcy (oby tylko!), że w tym momencie kupienie domu było niemożliwe, ale coś ciągnęło nas dalej.
I niemożliwe stało się faktem.
W czasie podróży obejrzeliśmy setki gospodarstw i domów na sprzedaż. Kilkanaście nam się podobało, ale w momencie gdy skręciliśmy w wąską asfaltową drogę na skraju wioski niedaleko Jasła obojgu nam serce zabiło szybciej. Mały, stary, popękany domek z zamurowanym oknem wydawał się puszczać nam oko zza potężnej lipy. Koło domu ciąg budynków gospodarskich i garaż. Do tego prawie 2 ha łąk, pól,ogrodu i sadu. 150m od malowniczej rzeki Jasiołki. Wszystko stare i zapuszczone, ale ja „widziałam” grzebiące w trawie kury, koty wylegujące się na ganku, malwy przy studni i małą dziewczynkę w białej sukience rzucającą ptakom ziarno... Jerzu stał obok,równie sparaliżowany jak ja. To było TO. Nasz Dom. Nasz kawałek Raju. I co teraz? Cena- 200tys. Po sprzedaży wrocławskiego lokum nawet jeszcze zostanie na jakiś remont, ale to przy dobrych wiatrach będzie za pół roku. Przecież dom nie poczeka...
Umówiliśmy się z właścicielami. Serce w gardle. Nie wiedzieliśmy na co liczymy,ale wiedzieliśmy, że nie możemy odpuścić tego miejsca. I wiecieco? Stał się cud. Okazało się, że właściciele również mają do przeprowadzenia sprawy spadkowe związane z tym domem. Im także miało to zająć kilka miesięcy. Zaproponowali, żebyśmy wprowadzili się od razu... Wyobrażacie sobie szczęście, które nas wtedy wypełniło? Nie da się tego z niczym porównać.
Tydzień zajęła nam przeprowadzka. Wylądowaliśmy w środku zimy na końcuświata i byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wszyscy troje. Mama odżyła. Dom dostał nazwę. Jerzoleże.
Wiosną ogród wypełnił się życiem. Pojawiły się kury, kaczki, gęsi i Licho –piesek ze schroniska. Zaczęłam prowadzić stronę Wiedźma MeNela z Jerzoleża o życiu na wsi. Marzenie się spełniło. I było lepsze od wyobrażeń.
W między czasie załatwiliśmy sprawę spadkową po tacie Jurka i rozmawialiśmy z pozostałymi właścicielami mieszkania. Oszczędzę Wam szczegółów,napiszę tylko, że sprawa, która miała być bardzo skomplikowana nagle stała się prosta gdy okazało się, że to sąsiad z górybędzie chciał kupić mieszkanie. Dzięki temu nic więcej nietrzeba było załatwiać. Ustaliliśmy cenę i pozostało czekać.
Jerzoleże się rozrastało (na tą chwilę nasze Stado ma około 150 członków), a my rozumiemy je i Kochamy coraz bardziej. W końcu dokładnie wiemy co i gdzie powinniśmy zrobić. W planie jest siatka wspinaczkowa nad całym sadem, forteca z opon (Kozi Róg), miejsce na ognisko,zewnętrzna kuchnia, staw dla gęsi i kaczek, długi oszklony ganek i wiele innych.
Wiemy już, że chcemy stworzyć miejsce gdzie będziemy mogli prowadzić zajęcia dla dzieci i dorosłych. Uczyć o zwierzętach gospodarskich,ziołach. Pokazywać skąd biorą się jajka, tłumaczyć język zwierząt i to jak ważne jest produkowanie własnej, zdrowej żywności. Odkłamywać wizerunek wieśniaka i rolnika. Pokazać piękno jakie kryje się w trudnym, ale satysfakcjonującym i pełnym życiu na wsi. Moja strona na fb zyskała wspaniałe grono fanów, a my upewniliśmy się, że to właśnie dobry kierunek, nasz kierunek.
Trwało to dwa lata. Najszczęśliwsze lata naszego życia. Wzięliśmy ślub cywilny, bez wesela za to z ogniskiem dla kilku najbliższych przyjaciół. Zaszłam w ciążę i w sierpniu zeszłego roku urodziła się nam córeczka, nasza Kochana Jagienka. Co kilka miesięcy upewnialiśmy się, że wrocławski sąsiad nie zmienił zdania.
2 miesiące temu w końcu Jerzoleże było gotowe do kupienia. Mąż dał znać wszystkim zainteresowanym sprawą Wrocławia i pojechał podpisać umowę. Miał wrócić po kilku dniach, by sfinalizować kupno Jerzoleża i zacząć remonty. Wszystko było zaplanowane i dogadane.I wtedy wszystko się rypło. Sąsiad stwierdził, że da najwyżej połowę ustalonej ceny. Świat się zawalił.
Sprawa była prosta gdyby kupował to on. Bez niego trzeba przeprowadzić jeszcze co najmniej jedną sprawę sądową. Dopóki tego nie zrobimy na sprzedaż jest jedynie 75% mieszkania. Kto to kupi nie wiedząc co z pozostałymi 25%?
Nie załamaliśmy się jednak. Spakowałam siebie i Jagnę i pojechałam do rodziców do Nowej Soli skąd przez prawie 3 tygodnie codziennie jeździłam do Wrocławia i z powrotem. Zamieściłam ogłoszenia, w których szczerze pisałam o problemie z mieszkaniem. Osób zainteresowanych było mnóstwo, ale prawie nikt nie chciał rozmawiać o podpisywaniu umowy przed załatwieniem spraw sądowych. Kilkanaście osób wyraziło chęć czekania nawet rok na kupno całości i to bez targowania co da nam około 300tysięcy (200 Jerzoleże, 100 kosztyplus remont). No, ale to za rok (tyle podobno nawet może ciągnąć się postępowanie). My musimy zapłacić już... Po 2 tygodniach pojawił się klient, który znając sytuację był gotowy dać nam zaliczkę, prosił by już nikomu mieszkania nie oferować.Przyjechał nawet z ekspertem budowlanym omawiać remont. Miałam dać mu tylko czas na obgadanie z prawnikiem jak najlepiej spisać taką umowę wstępną. Skakaliśmy pod niebiosa. Wróciłam do domu. 3 dni temu zadzwonił, że rezygnuje...
Najtrudniejszy czas w naszym życiu. Ciągły supeł w żołądku, włosy wychodzą garściami, nie potrafimy jeść, spać, odpocząć. Oto nasze Spełnione Marzenie, które możemy zaraz stracić.
Jestem w Jerzoleżu. Patrzę przez okno na gulgoczącego Gulgotana (indyka),który pilnuje swoich dziewczyn Gulki i Gulgotki siedzących na gniazdach w Kuratorium (kurniku). Widzę niedokończone pisklakowe przedszkole, okna czekające na zaplanowaną budowę oszklonego ganku, inkubator pełen jaj z których za tydzień zaczną wychodzić kurczaczki i mojego męża przerabiającego starą franię na skubarkę. Mamę spacerującą z wózkiem po gospodarstwie. Wszystko co ukochaliśmy nad życie. Wszystko co jest i co miało być. I widzę ścianę, nie do przebicia. Za rok będziemy mieli 300 tysięcy.Za rok będziemy mogli za to zapłacić, ale nie mamy roku. Za rok malwy zakwitną dla kogoś innego. Kto zajmie się naszym Stadem?Gdzie wylądujemy my? Jak...? Nie. Nie możemy się poddać.
Nie możemy się poddać! To nie może się tak skończyć!
Więc walczymy,ale sami nie damy rady. Nasi przyjaciele chcą nas wesprzeć. Kilku zaproponowało, żebyśmy stworzyli zbiórkę. Początkowo nie chcieliśmy. Przecież jest tyle zbiórek. Tyle ludzkich tragedii wymagających pomocy... Czas jednak się kończy, a nam kończą się opcje. Nie stać nas na kredyt, zresztą nikt go nam nie da(bezkredytowi jesteśmy). Rodzina ani przyjaciele nie dysponują tak dużą gotówką. Dlatego postanowiliśmy spróbować. Podobno najodważniejszą rzeczą, którą może zrobić człowiek jest poproszenie o pomoc. Więc prosimy.
Prosimy. Pomóżcie nam, abyśmy i my mogli pomagać.
Jerzoleże kosztuje 200 tysięcy złotych z hakiem (koszty dodatkowe).Właściciele muszą na tą chwilę oddać 50 tysięcy, dostali już pierwsze sądowe wezwanie do zapłaty. Tyle więc musimy uzbierać jak najszybciej. Wszystko co uzbieramy w tej chwili pójdzie dla nich, ale kiedy sprzedamy mieszkanie we Wrocławiu to wszystko co zostanie przeznaczymy na rozwój agrosiedliska Jerzoleże tak by móc zacząć zapraszać dzieci i dorosłych i zarażać ich miłością do Natury i wiejskiego życia. Pokazać alternatywę dla ciągłego wyścigu szczurów z betonowych klatek. Organizować zajęcia ze zwierzętami i ich obserwację, lekcje zielarstwa, rękodzieła,plenery malarskie, ogniska ze śpiewem, spacery rzeką, noclegi w namiotach i hamakach. Gdzie żyjemy w zgodzie z otaczającą naturą,a nie walcząc z nią, bezmyślnie próbując opanować lub oddzielając się od niej murem.
Pomóżcie nam proszę stworzyć w Polsce kolejny mały kawałek Raju. Świat zmienia się na lepsze po kawałeczku właśnie, a w obecnych,trudnych i pełnych niepokojów czasach wszyscy potrzebujemy wiedzieć, że stworzenie choćby i najmniejszych fragmentów Raju jest możliwe.
Pomóżcie proszę, a staniecie się współtwórcami szczęśliwego zakończenia tej niezwykłej historii. Częścią czegoś wspaniałego. Bohaterami Jerzoleża i wszystkich jego mieszkańców. I będziecie mogli na bieżąco obserwować co dzięki Wam się dzieje na naszej stronie lub po prostu nas odwiedzając :)
My będziemy walczyć dalej. Sprzedawać wszystko co możemy, korzystać z każdej nadarzającej się okazji i szukać nowych. Szukać sponsora lub kogoś kto byłby skłonny pożyczyć nam część lub całość potrzebnej kwoty do rozwiązania sprawy, bo przecież za maksymalnie rok sprzedamy dom rodzinny Jurka, kupcy są... Gdyby ktoś z Was był gotów pomóc nam w ten sposób, bardzo prosimy o kontakt. Jesteśmy gotowi podpisać odpowiednie zabezpieczenia i spłacić trochę więcej.
Jeżeli chcecie poznać nas i Jerzoleże lepiej zapraszamy na stronę na facebooku Wiedźma MeNela z Jerzoleża.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.
Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.
Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.
Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.
W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).
W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.
Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.
Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.
Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.
Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.
Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej: