Zbiórka na leczenie Willama

Potrzebna Wasza pomoc na leczenie Willama każda kwota się liczy !!!

William to dziewiąty kotek z całej jedenastki naszej kociej rodzinki. Niestety jest poważnie chory na groźną, wyniszczającą i śmiertelną chorobę, która nie leczona prowadzi do śmierci. Rokowania są dosyć dobre, bo choroba została bardzo wcześnie wykryta. William przechodzi kurację w postaci leków w zastrzykach, które muszą być podawane przez minimum trzy miesiące. Koszt leczenia w przypadku Willama jest stosunkowo nieduży, bo jest jeszcze małym kotkiem, a dawkę leku wylicza się wg wagi kota. Prognozowany całkowity koszt leczenia – leki, wizyty, badania, to około 8.000,00 zł.

                                                                                                        William i mama Fiona

Nasza kocia rodzinka to ja i jedenaście kiteczków: Tosia, Fiona, Amber, Malwinka, Ludwika, Matylda, Frodo, Sarai, William, Wenus i Lucjan.

Od wielu lat miałam kota, potem dwa, jednak zawsze chciałam prowadzić dom tymczasowy. Okazało się, że w moim przypadku to nie działa, nie mogę się rozstać, więc tak powstała ta wielka kocia rodzinka. Każdy mój kotek jest zupełnie inny z wyglądu i z charakteru. Często słyszę, że to przesada, żeby mieć tyle kotów. Ja myślę, że to wielka szkoda, że nie mam funduszy na to, żeby mieć jeszcze więcej kotów. Uwielbiam mieszkać z kotami, fascynuje mnie ich natura, tajemniczość, indywidualność i oddanie. 

                                                                            Willam i najmłodszy w rodzinie Lucjan

William to bardzo fajny kocurek, który ma już siedem miesięcy. Jego książęce imię w pełni oddaje jego charakter. Lubi być blisko, ale głaskanie i przytulanie z człowiekiem tylko wtedy, kiedy on sam zechce, ale z innymi kotami przytula się cały czas :)

                                                                                                     Willam i ciocia Ludwika

Mamę Williama i reszty rodzeństwa Fionę przygarnęłam w kwietniu jako siódmego kota. Byłam na obozie i ciężarna kotka przyszła do dzieci bawiących się na dworze. Kotka lgnęła do ludzi, była oswojona,  prawdopodobnie uciekła, albo ktoś pozbył się problemu ciężarnej. W maju urodziły się trojaczki: Sarai, William i Wenus. 

Narodziny kotków w domu były wielkim poruszeniem dla reszty kotów i dla mnie. 

                                                                                        Trojaczki  Wenus, Sarai,  Willam

Na początku jedynie kocurek Frodo był odważny i zafascynowany małymi, opiekował się nimi, przytulał je i mył, a reszta tylko podziwiała to wszystko zachowawczo z daleka. Cudownie było patrzeć jak mama opiekuje się kociętami. Niestety kotki od wczesnych tygodni zachorowały na koci katar, miały bardzo zaropiałe oczka. 

                                                                                                               Wenus i William

Leczenie zaczęły od drugiego tygodnia życia, kiedy jeszcze nie miały nawet 500 gram - antybiotyki, maści, krople i te przerażające zastrzyki z wielkimi igłami. Z całej trójki William był w najgorszym stanie, osłabiony, odwodniony, musiał dostawać kroplówki, a Sarai i Wenus miały większe problemy z oczkami. 

Całe lato leczyłam koty. Były to codziennie lub co dwa dni wyjazdy do weterynarza. Leczenie przynosiło na szczęście skutek, maluchy zaczęły zdrowieć. Niestety kocim katarem zaraziły się starsze kotki, a jak już starsze się podleczyły to zachorowały z powrotem małe. We wrześniu w końcu nastał względny spokój, całe stadko było z każdym dniem w coraz lepszej kondycji. 

W październiku pojechałam do weterynarza, bo zaniepokoił mnie zbyt duży brzuszek Williama i za parę godzin otrzymałam wiadomość o strasznej chorobie.

                                                                             Drzemka z ulubioną kocią poduszką :)

Nie stać mnie na opłacenie leczenia Williama. Leczenie trzeba było rozpocząć natychmiast, aby zwiększyć szanse i zminimalizować skutki rozwoju wyniszczającej choroby.

Miesięczne koszty utrzymania jedenastu kotków są na moje możliwości i tak dosyć wysokie. Przez ostatnie miesiące mój budżet jest bardzo nadwyrężony przez koszty leczenia maluchów. 

Potrzebujemy Waszego wsparcia - każda kwota się liczy !!!

Jeżeli zebrana kwota w jakiś cudowny sposób byłaby większa niż potrzeba leczenia Williama, nadwyżka zostanie przeznaczona na dalsze jego badania po leczeniu, wizyty i utrzymanie.

Serdecznie dziękuję za wszelką Waszą pomoc i wsparcie !!!!