Na pomoc Justynie

Wracamy z naszą prośbą. Sytuacja jest bardzo trudna, czas nie przynosi poprawy. 

Fizycznie jest źle. Rany po brachyterapii się nie goją mimo stosowania różnych maści i żelów, paprzą się tak, że lekarze tylko rozkładają ręce i eksperymentują z kolejnymi środkami, które i tak nie działają. Ból jest stałym towarzyszem Justyny - organizm jest już wycieńczony, a ból coraz większy. Nie ma nawet mowy o spokojnym przespaniu choćby kilku godzin. Justyna stosuje plastry przeciwbólowe z fentanylem, oxycontin, Ketonal 150 mg. Taki koktail dodatkowo obciąża organizm, ale przynosi chwilową ulgę. Dobra każda godzina, gdy ból słabnie. Na 17 marca zaplanowano kontrolną tomografię, aby sprawdzić, czy i gdzie rak dał przerzuty.

Psychicznie też nie jest dobrze. Ból, który nie odpuszcza, niegojące się rany, problemy nawet z poruszaniem się i strach co będzie dalej, zrobiły z Justyny dosłownie wrak człowieka. Bez pomocy nie da sobie rady. 

Potrzebne jest wsparcie finansowe (każdy opatrunek, maść czy tabletki kosztują) i psychiczne. W tym roku renta Justyny wynosi 1200,15 zł, a koszty są bardzo wysokie. Pokażmy proszę, Justynie, że nie jest sama... Pomóżcie proszę, dobro naprawdę wraca

Ponownie prosimy o pomoc dla Justyny - poprzednia zbiórka, dzięki Wam zakończyła się sukcesem. Przez kilka miesięcy Justyna nie miała problemu jak zapłacić rachunki, z czego ugotować obiad. Kiedy wydawało się, że wszystko będzie szło ku dobremu, trwała terapia psychologiczna, Justyna próbowała wrócić do pracy (wykorzystywała każdą możliwość zarobienia pieniędzy), rak zaatakował TRZECI raz. Rokowania nie są zbyt dobre, stan psychiczny Justyny gwałtownie się pogorszył i wróciła beznadziejna sytuacja i znowu brak środków do życia i na leczenie.

Jej jedyną szansą jest terapia eksperymentalna, niestety - NFZ jej nie refunduje. Koszt takiego leczenia jest ogromny, Justyna nie ma takich środków.

Po raz kolejny prosimy o wsparcie. Każda złotówka się liczy i każda złotówka trafi do Justyny, wesprze ją i materialnie i psychicznie... 

Justyna – jeszcze niedawno atrakcyjna młoda kobieta, świetna koleżanka, przyjaciółka, ale przede wszystkim – wspaniała mama dwóch córek. Dobre, spokojne życie zmieniło się pod koniec 2019 roku, kiedy trafiła do szpitala na badania. Otrzymane w listopadzie 2019 roku wyniki badań histopatologicznych potwierdziły diagnozę – nowotwór złośliwy. Rok 2020 to okaleczające operacje, stres i ogrom cierpienia. Wydawało się, że po kilkunastu miesiącach wyścigu z czasem choroba wyhamowała. Jednak … nieszczęścia lubią się mnożyć. W czerwcu 2022 roku Justyna ze swoją córeczką i znajomymi wybrała się na krótki odpoczynek na Mazurach. Wyjazd, który miał być świetną formą odpoczynku, zakończył się tragicznie. W wypadku zginęła młodsza, zaledwie ośmioletnia, córka Justyny – Nikola. Śmierć córki wywołała u Justyny kolejną chorobę – ciężką formę depresji. Justyna pogrążyła się w bólu i rozpaczy. Nie ma sensu rozpisywać się więcej o bólu psychicznym i fizycznym, odarciu życia z całego sensu. Wraz z Nikolą odeszła znaczna część Justyny…

Mimo podjętych starań o przywrócenie choćby pozornej równowagi psychicznej (podjęte i kontynuowane leczenie depresji w szpitalach psychiatrycznych, udział w psychoterapiach), Jej stan zdrowia się nie poprawiał, a co gorsza, niespełna rok po stracie dziecka, rok 2023 przyniósł ze sobą informację o wznowie raka. Kolejne zabiegi, kolejne pobyty w szpitalu, radioterapia oraz brachyterapia i wiążące się z nimi ból i odczyny popromienne. O ile wcześniej Justyna próbowała jeszcze pracować, choćby tylko dorywczo, to niestety taka możliwość skończyła się w czerwcu 2023, kiedy otrzymała z ZUSu decyzję o orzeczeniu czasowej niezdolności do pracy i prawo do otrzymywania renty. Rentę przyznano Justynie na czas określony, do 30 czerwca 2024 roku, w wysokości 1084,11 zł.

Justyna chciałaby wrócić do pracy – renta w takiej wysokości nie pozwala jej utrzymać siebie i starszej córki, zwłaszcza, że leki, które musi przyjmować, pochłaniają miesięcznie około 200-300 złotych. Niestety choroba jej na to nie pozwala. Mimo rzetelnie realizowanej terapii (aktualnie w trybie dziennym w godzinach 9-14), nadal nie potrafi się otworzyć, poczuć pewniej między ludźmi, pogodzić ze stratą Nikusi. Do tego dochodzi niepewność, czy rak nie zaatakuje trzeci raz.

Proszę, w imieniu przyjaciół Justyny, którzy staramy się ją wspierać jak tylko możemy, pomóżmy jej zabezpieczyć się finansowo choćby na kilka miesięcy. To nie jest stary, wytarty frazes – dla Justyny liczy się dosłownie każda złotówka. Z każdą złotówką wiąże się również świadomość, że nie jest sama, że są ludzie, którzy chcieliby jej pomóc, którzy ją wspierają.

Pomoc finansowa, o którą prosimy, za wiedzą i zgodą Justyny (nie działamy za jej plecami), pozwoli na lepsze funkcjonowanie, bezpieczniejsze jutro, bez zamartwiania się, czy dosłownie wystarczy na chleb. Wierzę, że ten apel trafi do wielu dobrych ludzi, którzy zdecydują się pomóc komuś, kto naprawdę przeżył dramat i stał się w jego obliczu bezsilny.

Proszę – pomóżcie. Warto być dobrym, a dobro zawsze wraca.