katastrofa w fundacji dla koni

Prosimy o pomoc dla naszych koni w przetrwaniu zimy i pomoc w odbudowaniu hali bez której nie mamy szans na codzienną pracę na ich utrzymanie ☹

Od 12 lat prowadzimy w Lipowej koło Żywca fundację na rzecz koni, w której schronienie i pomoc znalazło ponad 200 koni. Postawiliśmy na ciężką pracę żeby utrzymać te konie, nigdy nie zakładaliśmy że będziemy je utrztymywać tylko z datków. I od 12 lat ciężko pracujemy. Hipoterapia, zajęcia i warsztaty z końmi dla dzieci i dorosłych, wakacje z końmi, ferie z końmi... Trzeba wykonać dużo pracy, żeby wykarmić, zaopiekować, leczyć, oporzadzać i utrzymać przy życiu 50 koni, które aktualnie są na naszym utrzymaniu. Dzięki wielkiemu wysiłkowi oraz własnym prywatnym finansom osób zaangażowanych w fundację postawiliśmy 5 lat temu halę namiotową i zrobiliśmy w niej krytą ujeżdżalnię. To był warunek konieczny dla dalszego funkcjonowania – możliwość regularnej codziennej pracy bez względu na warunki pogodowe.

Dziś rano na naszych oczach zawaliła się hala namiotowa, bez której nie jesteśmy w stanie zarabiać na utrzymanie naszych 50 koni fundacyjnych. Zostaliśmy z niczym. Hala pełniła funkcję ujeżdżalni.

Koszt takiej hali to jakieś 190.000- 220.000 zł :(

Tak, odśnieżaliśmy ją. Zawaliła się mimo tego, że była codziennie starannie odśnieżana. Jednak śniegu z dzisiejszej nocy już nie udźwignęła.  Tak, była regularnie serwisowana. Tak, mamy ubezpieczenie. Jednak do wypłaty odszkodowania daleko – musimy halę rozłożyć, co jest niemożliwe jeśli leży na niej śnieg, a pada nadal. A następnie firma serwisująca musi ją złożyć wymieniając połamane elementy, których jest sporo, więc koszty będą ogromne. Plus wymiana uszkodzonego oświetlenia, band, podłoża.... te prace również uniemożliwia padający ciągle śnieg.  Po wykonaniu robót (a kto wie czy nie przed) musimy zapłacić za to, a za jakiś czas może uda nam się dostać odszkodowanie od PZU, nikt jednak nie wie, jak długo potrwa uzyskanie pozytywnej decyzji i wypłaty.  Jednak z powodu niechęci firm ubezpieczeniowych do ubezpieczania takich obiektów nasza polisa opiewała jedynie na 70.000 zł minus 20% udziału własnego w przypadku naporu śniegu. W najlepszym wypadku dostaniemy 50.000, a to jest jedna czwarta wartości nowej hali. 

W międzyczasie, pozbawieni możliwości pracy – nie jesteśmy w stanie zarabiać pieniędzy na utrzymanie koni. Nie da się prowadzić jazd w śniegu po pas, ani w błocie, które niestety pojawia się zimą przy dodatnich temperaturach. Mamy tych koni w Lipowej i Buczkowicach 50.  Pięćdziesiąt ufających nam, kochanych, dzielnych koni, którym obiecaliśmy dobre życie.

Każdego miesiąca na utrzymanie koni i ich domu wydajemy minimum 30 tysięcy na podstawowe potrzeby.  To absolutne minimum. Ostatnio te kwoty były znacznie wyższe. Czynsz najmu gospodarstwa, wynagrodzenia pracowników fizycznych bez ktorych konie (ani my) nie mogą się obejść, pasze, zboże, leki, weterynarze, kowal...

Taka sytuacja to jest dla nas dramat.

Błagam o wsparcie, o przelewy dla tych koni, bo bez tego nie wiem, co z nimi będzie.

Bardzo potrzebujemy tej pomocy. To być albo nie być.

Mamy za sobą ciężką jesień, bardzo kosztowne leczenie chorych koni, w tym konia który 10 lat był w adopcji wcześniej, oraz związane z tym niespodziewane i duże wydatki, mamy też za sobą śmierć najlepszego naszego konika do pracy z dziećmi (złamana noga) i inne dramaty. Znamy już naszą codzienność, wymagającą nieustannej pracy, zaangażowania wielu pracujących przy tym osób, ale tego się nie spodziewaliśmy.

Proszę pomóżcie.

Pomóżcie nam utrzymać konie, pomóżcie zebrać pieniądze na postawienie od nowa tej hali.

Wszelkie wpłaty prosimy dokonywać tutaj na zbiórce, lub bezpośrednio na konto fundacji 

Wszystkie wpłaty są podstawą do odliczenia od podatku ( darowizna dla ngo)

Więcej o naszej działalności można przeczytać tu:

www.terraspei.org   oraz tutaj : https://www.facebook.com/FTSiOJH