Cześć,
Cztery lata temu pękło mi serce, gdy po tygodniach walki z nowotworem mój ukochany kot Filemon poddał się, a my musieliśmy podjąć najtrudniejszą dla nas decyzję o eutanazji.
Pojawiła się ogromna pustka, której nic nie mogło wypełnić. Aż do momentu, gdy pojawiła się ona. Misia. Cudowna, majestatyczna, dumna, delikatna i łagodna kotka z nieciekawym bagażem doświadczeń.
Misia jest kotką z hodowli. Miała już jeden dom, w którym po wydaniu na świat słabego miotu była trzymana w klatce przez wiele miesięcy. Odcięta od wolności straciła zaufanie do człowieka.
Na szczęście dowiedziała się o tym poprzednia właścicielka i przywiozła kotkę z powrotem do siebie. Później trafiła do mnie.
Gdy tylko weszła do mieszkania znalazła pierwszą możliwą szczelinę, w której mogła się ukryć. Misi nie było widać, ani słychać, a ja tylko przynosiłam jedzenie pod jej kryjówki. Tak mijały tygodnie.
Z czasem mogłam ją zobaczyć, ale tylko z daleka. Gdy tylko podeszłam zbyt blisko, zbyt głośno stawiałam kroki, już nie mówiąc o zrzuceniu czegoś na podłogę - kotka znikała w przerażeniu.
Kilka miesięcy później zaufała mi. Stała się moją przyjaciółką
Misia jest kotką bardzo delikatną, łagodną I spokojną. Nie jest jak większość kotów. Nie biega i nie strąca rzeczy z mebli "bo tam leżały".
Ma w swoim spojrzeniu coś takiego, od czego bije duma, a ja patrzę na nią z podziwem niczym na królową.
Mogłabym opowiadać o niej godzinami, ale czas bym przeszła do historii jej choroby...
U Misi stwierdzono chorobę autoimmunologiczną, od której ropiały jej dziąsła, pojawił się mocny stan zapalny, a z czasem zęby zaczęły wypadać. Odczuwała ból, przez który nie mogła gryźć, a ja od tamtej pory podaję jej wyłącznie mokrą karmę, którą dodatkowo rozgniatam na papkę. Chodziłyśmy od weterynarzy do weterynarzy. Jedni sugerowali usunięcie zębów, inni podawanie zastrzyku raz na miesiąc.
Początkowo zostalysmy przy opcji zastrzyków, jednak w styczniu 2022r trafiłyśmy do kliniki Sweet Vet w Bydgoszczy, gdzie pracują najlepsi weterynarze jakich do tej pory poznałam.
W połowie stycznia Misia przeszła zabieg usunięcia wszystkich zębów. Zabieg, koszt przygotowania oraz wizyt po zabiegowych niestety przekraczał moje aktualne możliwości finansowe. Musiałam zaciągnąć kredyt.
Misia zaczęła wracać do zdrowia. Jadła coraz więcej, przybrała na wadze, i najważniejsze- przestała cierpieć.
Niestety w kwietniu zauważyłam u niej ropień na policzku, z którego sączyła się ropa z krwią.
Weterynarz powiedział, że to najprawdopodobniej ugryzienie drugiego kota, w które wdalo się zakażenie. Przepisał antybiotyk i spróbował go przebić, jednak wyciekło tylko trochę ropy. Zdjęcie RTG nie wykazało żadnych zmian kostnych. Zostalysmy przy antybiotyku.
Minął tydzien a guz zrobił się większy. Pobrano wymaz i kontynuowaliśmy leczenie.
Po paru dniach zaczęłam się już bardzo niepokoić i poprosiłam o konsultację samego doktora Sebastiana Słodkiego. Diagnoza była najgorsza z możliwych - rak. Najprawdopodobniej nieoperacyjny. Wyłącznie do radioterapii.
Nie muszę wiele mówić jak ciężko przyjęłam tą informację i jak beznadziejnie się czuję wiedząc, że nie stać mnie na to leczenie. A przecież muszę jej pomóc. Jestem za nią odpowiedzialna. Ona mi zaufała..
Aktualnie Misia nadal przyjmuje antybiotyk i leki przeciwbólowe, ale widzę że guz rośnie, a ona odczuwa coraz większy dyskomfort. Jutro zostaną pobrane wycinki w znieczuleniu ogólnym i lekarze będą myśleć nad najlepszym rozwiązaniem.
Jeśli ktoś z was zechciałby pomóc, przelać nawet najmniejszą sumę lub udostępnić link będę wdzięczna do końca życia. Proszę, pomóżmy jej, ona zasługuje by żyć.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!