Wyrok śmierci, Rózia chce żyć

Rózia trafiła do nas w czerwcu razem z mamą i rodzeństwem. Od początku była najmniejsza i najsłabsza z całej piątki. Jako jedyna nie znalazła jeszcze swojego stałego domu bo jest bardzo wycofaną kotką.

Od początku miała w sobie tą iskierkę, była inna, nietypowa, inaczej się też rozwijała niż reszta rodzeństwa.

Ale dotychczas miała ogromny apetyt, szalała z kotami, powoli robiła się coraz odważniejsza.

Jednak wczoraj, w wigilię o godzinie 14, kiedy już wszystkie gabinety były zamknię Rózia dostała wysokiej gorączki (ponad 40 stopni).

Leki p/gorączkowe pomogły, ale nadal niepokoiło mnie to w jaki sposób oddycha i w jakiej nietypowej pozycji leży.

Czekałyśmy do 20, na pogotowiu byłyśmy pierwszymi pacjentkami.

Są święta, chciałam wierzyć, że to tylko niegroźna infekcja, nie myślałam nawet o poważnych chorobach...

Ale kiedy zobaczyłam twarz doktor, która ja osłuchiwała, wiedziałam, że nie jest dobrze.

Wystarczyło na chwilę przyłożyć sondę USG do klatki piersiowej i wszystko było jasne... cała klatka wypełniona jest płynem.

Odrazu padło podejrzenie, że mała ma zapalenie otrzewnej...

Pobrana została krew na morfologię i biochemię, stosunek albumin do globulin również wskazywał na zapalenie otrzewnej.

Mała została znieczulona aby pobrać płyn z klatki piersiowej, wtedy już nie było żadnych wątpliwości...

W jej malutkim ciałku było aż 100 ml płynu, co bardzo utrudniało jej normalne oddychanie.

Rózia kilka godzin spędziła w inkubatorze i miała podawany tlen.

Natychmiast rozpoczęliśmy odpowiednie leczenie.

Kiedy stan Rózi był już stabilny, poprawnie oddychała i miała dobra temperaturę ciała, wróciłyśmy do domu.

Malutka mimo, że jest osłabiona to jak tylko zobaczyła swoich czworonożnych kumpli odrazu zaczęła głośno mruczeć.

Rózia jest małą wojowniczką, wierzymy, że uda jej się wygrać tą walkę- potrzebuje tylko waszego wsparcia!

Wypis z wizyty 24.12 

wizyta kontrolna 29.12