Pies został przyprowadzony do Punktu Przetrzymań przez człowieka, za którym poszedł. Był piątek i dlatego został przez niego nazwany -Piątkiem. Niezbyt to romantyczne, i rzeczywiście, wiele sentymentu się od niego nie doczekał. Aktywnie za to i z przekonaniem pan postanowił Piątka przekazać fundacji. Pojawił się z zaskoczenia w pobliżu siedziby, kiedy naprawiałam pastwisko i usilnie mnie przekonywał, żebym psa niezwłocznie zabrała do siebie. Tłumaczyłam, że musi poczekać w kolejce, albo trzeba mu opłacić hotel- minimum 300zł miesięcznie. Pan zaproponował 200zł, ale tylko, jeśli pies będzie u mnie w domu... No cóż, tego się tak od razu zrobić nie dało i pan zniknął.
PIĄTEK został w Punkcie Przetrzymań a dobroć jego znalazcy objęła jeszcze wycieczkę do specjalisty, który ogłosił wyrok na Piątkowe oczy - w niedługim czasie pies oślepnie całkowicie i nie ma dla niego ratunku. Wtedy pan ponowił szturm na moje sumienie oświadczając, że skoro go nie wezmę - z mojej winy będzie "zdychać za kratami". I więcej się nie pojawił. Ani u mnie, ani u psa, który za nim już bardzo tęsknił. Ludzie się bardzo łatwo rozgrzeszają za pomocą takich działań tłumacząc - no cóż - próbowałem.
Ale my nie zapomnieliśmy o Piątku, po wyjeździe Bryndzy, szczeniaków, kolejnych szczeniaków i szalonego Romka -Saganka - przywieźliśmy Piątka w czwartek. Od dziś nazywa się YANKES. Mimo niebywałej urody jego szanse na adopcję są ograniczone. Jest młody, ale to mu nie ułatwia życia. Chce więcej niż może. Ślepota jest już daleko posunięta, a on jest psem aktywnym..
Wszystkich, którzy go znają i tych, którzy chcieliby pomóc - prosimy o wsparcie dla niego i dla fundacji. Jesteśmy przeciążeni do granic możliwości. Gdyby ktokolwiek pokonał W SOBIE barierę utartych osądów, że niewidomy pies to kaleka w domu i poznał tego cudownego, grzecznego, całym sercem kochającego psiaka - to adopcja YANKESA stałaby się faktem. Niestety , nawet teraz, gdy pragnienie posiadania przyjaciela w ciężkich czasach - jest w niektórych silne - cofają się przed decyzją na wieść o ślepocie. YANKES nie jest tutaj zbyt szczęśliwy, stado go nie lubi, pozostaje zawsze z boku, inne psy nie rozumieją jak można nagle na nie wpadać, czegoś po drodze nie widzieć... YANKES jest samotny w dużej grupie kolegów. Ludzi natomiast kocha bezgranicznie! Ktokolwiek nas odwiedza widzi, jak on bardzo , bardzo chce już być u siebie. Jak prosi każdego, naprawdę każdego napotkanego człowieka - weź mnie ze sobą! Moje serce pęka na kawałki.
Koszty związane z tym, że YANKES jest w siedzibie fundacji - to przede wszystkim spore ograniczenie w doborze stada, tak, aby mu się nie stała krzywda, ani żeby on nie stanowił zagrożenia. Psy, które mogły by tutaj czekać na adopcję- generują faktury w hotelach, bo Yankes ma swoje preferencje. To także nieustanna kontrola bram, ogrodzenia, furtek - bo już raz uciekł i nie było go dwa tygodnie... Szukała go cała Polska, ale po powrocie NIKT nie postanowił dać mu domu. To także skomplikowane reguły przy karmieniu, bo musi jeść osobno. Jako jedyny idzie na spacer na smyczy, cała moja uwaga musi być skupiona na nim. Inne psy na tym tracą. Gdyby był jedynym psem, o czym marzy i on i my wszyscy - byłby ideałem. Po prostu ideałem.
Wspierając zbiórkę YANKESA umożliwiacie nam wszystkim cierpliwe czekanie na dom dla niego. Podtrzymujecie wiarę, że to czekanie kiedyś się skończy.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!