Oto krótka historia Dyzia. Ktoś o wielkim sercu zaopiekował się małym bezdomnym kotkiem, a potem zamieścił ogłoszenie na popularnym portalu. Kiedy zobaczyliśmy zdjęcie czarno-białej mordki, decyzja zapadła bardzo szybko. I tak w styczniu ubiegłego roku Dyzio zamieszkał z nami. Szybko zaprzyjaźnił się z naszym starszym kotem, Felkiem i odtąd są nierozłączni: razem jedzą, bawią się i polują. Trudno go nie lubić i jeszcze trudniej nie zauważyć, bo jest niezwykle ruchliwy i "gadatliwy". Niestety, w marcu Dyzio zaczął źle się czuć: stał się apatyczny, całymi dniami spał, przestał też jeść. Miał coraz większy brzuch, ponieważ zbierał się w nim płyn. Pojawiła się też anemia i żółtaczka. 19 marca padła diagnoza i stało się jasne, że o własnych siłach już z tego nie wyjdzie. (Poniżej wyniki z 15 marca). Okazało się jednak, że jest pewna metoda leczenia, która daje mu szansę. Niestety, jest bolesna i kosztowna. Nie wyobrażałam sobie jednak, żebyśmy mogli tak po prostu się poddać i nie spróbować go uratować. Dlatego tego samego dnia rozpoczęliśmy leczenie, które mamy nadzieję, zakończy się w połowie czerwca. Stan zdrowia Dyzia bardzo się poprawił, o czym świadczą jego aktualne wyniki jak i zachowanie. Mamy nadzieję, że nam się uda.
Niestety koszty leczenia są wyższe, niż zakładaliśmy, więc aby dokończyć kurację jesteśmy zmuszeni prosić o wsparcie. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą kwotę. Prosimy również o udostępnianie tej zbiórki.
Serdecznie pozdrawiamy.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!