Gdyby ktoś minął mnie na ulicy, nawet nie pomyślałby, że mogę mieć takie problemy... Zwyczajna, niska 34 letnia kobieta, z brzuchem wielkością sugerującym 6 miesiąc ciąży. Co mogłoby pójść nie tak? Niejedna osoba pomyślała by, że pewnie mam wszystko. Jakże by się pomyliła...
Mam 34 lata. Pracuję w sieciówce za najniższą krajową. Jestem w ciąży. Wynajmuję mieszkanie, partner raz jest raz go nie ma.
Co jeszcze mam?
Mam długi. Dużą ilość długów. Na tyle dużą, że jedyną opcją żeby wyjść z tego bagna, jest dla mnie upadłość konsumencka. Upadłość, której w tym stanie nie ogarnę sama. Pomoc profesjonalisty to kwota paru tysięcy złotych. W moim mieście, gdzie mam prawnika chętnego do pomocy to kwota 6000zł. Oczywiście, są fundacje, które pomagają, ale tylko częściowo, nie wezmą całej odpowiedzialności na siebie...
Oprócz długów mam stwierdzone zaburzenia depresyjne i zakupoholizm, które skutecznie leczę od wiosny tego roku. Uczęszczam na co tygodniowe spotkania z psychoterapeutą.
Na wiosnę 2023 poroniłam pierwszą, co prawda wczesną, ale chcianą ciążę. Długo nie mogłam się pozbierać, cały czas mam w sobie poczucie winy, że poroniłam przez to, że cały czas stresowałam się swoją sytuacją finansową.
Zaczęło się od kredytów bankowych, które spłacałam normalnie, ale raty rosły, a wypłata niestety nie. Później żeby mieć na bieżące życie trafiłam na reklamę chwilówki, złożyłam wniosek i po chwili decyzja pozytywna. Później kolejna chwilówka, bo znów przyszły nieplanowane wydatki. I kolejna, kolejna... Aż w końcu jedną chwilówkę zaczęłam spłacać drugą, nie mając żadnych swoich wolnych pieniędzy. Zgłosiłam się po pomoc do "kancelarii oddłużeniowej", okazało się, że zamiast pomóc to pogrążyli mnie jeszcze bardziej. Załatwili mi kredyt oddłużeniowy, ale za swoją pomoc wzięli taki procent, że z 70.000zl długów zrobiło się ponad 200.000zl. Na tamtą chwilę myślałam, że mi pomagają, a ja dam radę spłacać... Jak bardzo się myliłam wiem tylko ja...
Nie mam pieniędzy na życie, nie mam pieniędzy na wyprawkę dla dziecka... Nie mam siły na życie, nie mam siły na walkę... Z jednej strony chcę być najlepszą matką dla mojego dziecka, a z drugiej strony jestem bezsilna, bo nie wiem już co mam robić, gdzie szukać pomocy, jak chociaż w jakimś stopniu wyjść z tej paskudnej sytuacji...
Proszę o jakąkolwiek pomoc, wiem, że nie powinnam prosić, bo sama znalazłam się w takiej sytuacji, sama nawarzyłam sobie piwa i powinnam je teraz wypić, ale ja już po prostu teraz wiem, że nie dam rady... Proszę więc ostatkiem sił, niech ten Nowy Rok okaże się być chociaż trochę lepszy niż ten poprzedni. Niech to będzie nowy start, proszę o ten choć mały okruszek nadziei...
6000zł ze zbiórki chcę przeznaczyć na specjalistę do ogłoszenia upadłości i mieć długi już za sobą, a przynajmniej żebym mogła spłacać co miesiąc jedną ratę zamiast oddawać wszystkie pieniądze, które i tak nie wystarczą na spłatę długów.
Pozostałe 4000zł chciałabym przeznaczyć na wyprawkę dla dziecka. Może to wygórowana kwota, ale to moje pierwsze dziecko i nie mam dla niego zupełnie nic...
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!