Przetrwać w zdrowiu

Jestem silna, bo nie mam wyboru...

Ponieważ życie nie pozostawiło mi tego wyboru.

Jestem silna, ponieważ nauczyłam się przetrwać ból, oblepiona plastrami z buprenorfiną zasuwam nawet na kolanach.

Jestem silna.

Bo mimo burzy nadal szukam słońca, chociaż nikt mnie do niego nie zabiera i czuję życie kiedy uda mi się doczołgać do okna i wystawić twarz w jego stronę.

Pomimo upadków, tego że nie umiem chodzić, wciąż mam ochotę tańczyć.

Pomimo ran, moje oczy są pełne zachwytu, chociaż widzę tylko sufit i kawałek świata za oknem.

Nadal składam życzenia gwiazdom, kiedy płaczę i boję się zasnąć.

Wierzę, że marzenia to latawce do polowania... że kiedyś je złapię

Szukam tęczy w kałuży i nadal wierzę, że kiedyś będę w niej skakać.

Zacisnęłam pięści, kiedy trzeba było się poddać, a poddaję się miliony razy, ostatecznie, ale wracam na głos mojej córki, która mi na to nie pozwala, a ja nie pozwalam Jej. To nasza przysięga.

Jestem silna pomimo moich słabości i błędów.

Pomimo tego, że w ciągu 8 lat straciłam ukochaną Mamę, Miłość swojego życia mojego męża Czesława i Tatę, z którym nie miałam kontaktu, z którym toczyłam wojnę o to kto jest bardziej uparty...i Tata wygrał.

Dzięki Tobie Tato jestem niesamowicie uparta i zawzięta, dlatego jestem silna.

Dzięki Tobie Mamo mam w sobie oceany miłości, w których tonę, ale na szczęście umiem pływać.

Dzięki Tobie Czesław wiem co to miłość, jak powinna wyglądać i dzięki Tobie byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie i dzięki Tobie mam Hanię, czyli wszystko.

Każdy z Was był Wielkim Wojownikiem i ja inna nie będę.

Kocham Was, zawsze, na zawsze.

Widzę siebie szczęśliwą za jakiś czas, może lata, pomimo tego że od 2 lat znajomości i związku małżeńskiego(jeszcze chwilowo) jestem całkowicie zdana na siebie, walcząc o swoje zdrowie i życie oraz przede wszystkim o zdrowie córki.

Walczę o dziś i jutro, dalej nie wybiegam myślami...

Walczę.

Wy, którzy mnie znacie od lat dobrze wiecie.

Walczę.

Bo nie mogę się poddać, bo mam dla kogo żyć i nadal marzę!

Walczę.

💥

Dziękuję Wszystkim, którzy są ze mną od wielu, wielu lat ❤️❤️❤️

Wiecie, że walczę, że nie mogę pracować, że nic nie jest za darmo i trzeba opłacić mieszkanie, jedzenie, leki...a utrzymujemy się z renty rodzinnej po zmarłym mężu Czesławie oraz osiemset plus, które w październiku się skończy, ponieważ córka będzie pełnoletnia.

Jeśli ktokolwiek potrzebuję dokumentów potwierdzających choroby moje i córki, oczywiście mogę je przedstawić z zachowaniem wszelkich procedur rodo.

Kwota zbiórki jest ustawiona na 5 tysięcy, ale ja naprawdę nie mam pojęcia jaka kwota będzie nam potrzebna żeby chociażby przetrwać.

W tym roku szkolnym córkę czeka matura i będzie potrzebowała korepetycji z matematyki i to praktycznie codziennie, żeby nadrobić zaległości, żeby mieć matematykę w małym palcu i dostać się na wymarzone studia medyczne. Ile kosztuje jedna lekcja korepetycji łatwo można sprawdzić w internecie...

Moim cichym marzeniem jest zabranie córki, naszego piesa oraz siebie oczywiście przy pomocy innej osoby i wyjechać chociaż na 3 dni w góry, do domku z ogrodem i malutkim basenem. Posiedzieć w słońcu, zamiast codziennego przykucia do łóżka i zobaczyć cokolwiek innego poza sufitem i kawałkiem widoku za oknem. I żeby córka odpoczęła od tej napiętej atmosfery i rutyny 😔ale to tylko marzenie.

Próbuję zarobić parę złotych w taki sposób w jaki jestem w stanie będąc więźniem nawet nie własnego mieszkania.

Córka ma diagnozę wstępną CAŁOŚCIOWE ZABURZENIA EMOCJONALNE I ROZWOJOWE, obecnie jest w trakcie terapii po której odbędzie się dalsza diagnostyka.

Zaczęło się od zachowań autodestrukcyjnych objawiających się samookaleczaniem, bardzo drastycznym...

Bierze silne leki na depresję i stany lękowe i jest w stanie stabilnymi, ale córkę leczę prywatnie bo nawet prywatne terminy są bardzo odległe, a ja nie mogę czekać miesiącami na pomoc i córka tym bardziej.

Ja od 2020 roku mam zaburzenia przełykania na tle nerwowym, zaburzenia chodu od 2015 roku, osłabienie siły mięśniowej kończyn górnych i dolnych od 2015 roku, ale diagnozowałam się dopiero w 2020 roku pod kontem całościowym, zanik mięśni, palce młotkowate w obu stopach w tej chwili. Zaburzenia lękowe od dziecka, porażenie wiotkie kończyn dolnych obu, po upadku który miałam w zeszłym roku w lipcu, zaburzenia rytmu serca od dziecka, nasilone po nagłej śmierci Taty w kwietniu tego roku.

Mam skierowanie na przewodnictwo nerwowe, które odbędzie się 23go lipca. Mam skierowanie na rezonans magnetyczny, który pomimo zaświadczenia lekarskiego o tym że musi być wykonany w sedacji ze względu na nerwicę lękową oraz klaustrofobię, nie jest do wykonania na NFZ, jedynie prywatnie, więc rezonans odsuwa się w czasie. Mam skierowanie do ortopedy powtórne, ponieważ rok temu lekarz po zrobieniu RTG stwierdził że nic mi nie jest chociaż byłam na wózku inwalidzkim. Wizyta 11 sierpnia. Oraz mam skierowanie do kardiologa w celu założenia holtera, wizyta 23go sierpnia.

I wizytę u psychiatry 1go grudnia...

Również biorę masę leków na serce, na uspokojenie, na pomoc w zaburzeniach przełykania, z którymi męczę się już 5 lat.

Piję i jem kiedy pozwoli mi mózg, dlatego wyglądam jak kościotrup.

Dodatkowo jestem po operacji usunięcia macicy w 2016 roku oraz po operacji usunięcia tłuszczaka powłok brzusznych o wymiarach 20/17/7cm. 2019 rok.

Będę musiała powtórzyć badanie piersi, gdzie miałam skierowanie na biopsję, ale niestety nie miał mnie kto tam dostarczyć, a było to 3 lata temu. A guz jest większy i boli...

Za wszystko z całego serca dziękuję 🍀 

Kocham Was.

Ola.