Zamień mój ból na bal

Nie, nie potrafię zamknąć oczu i nie widzieć woli życia u stworzenia skazanego na łaskę człowieka. Nie potrafię powiedzieć nie będziesz żyła, bo nie mam pieniędzy, by Cię uratować. Daję słowo, Zosiu, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by Twoja walka z bólem i rozpaczliwą bezsilnością nie poszła na marne. Dlatego już nie proszę, ale błagam w Twoim imieniu: pozwólcie mi żyć.

Zosia uległa groźnemu wypadkowi samochodowemu, Potrącił ją jeden samochód,  potem wpadła pod drugi..  Ma poważne obrażenia. Nie załatwia się sama. Ale je, ale chce. Próbuje się podnosić na tyle łapki. Bardzo chce być zdrowa i chce żyć. I ja też mam nadzieję, że będzie dobrze. Nie będę przepisywała z kart szpitalnych. Wszystko załączyłam: https://www.facebook.com/runapomaga/posts/1572180622801564  

Powiem tylko, że musiała mieć lewatywę, że jest cewnikowana, od wczoraj zaczęła rehabilitację - laseroterapia i pole magnetyczne. Będzie konsultacja neurologiczna, a w poniedziałek chirurgiczna - najpewniej konieczna okaże się amputacja ogona, miednica raczej nieoperacyjna. 

Mimo tak poważnego stanu, rokowania są dobre.

Zosia musi dostać szansę i pomoc. Koszty diagnostyki i leczenia są niebagatelne, już  w lecznicy zostawiłam 400zł.  

W poniedziałek- 10 lipca - będę musiała zapłacić ok. 1500, a drugie tyle później, kiedy będzie decyzja o operacji.. Czasu jest mało..

Wszystkich, którzy tak jak ja wierzą, że życie jest darem, o który trzeba walczyć i chronić go póki starczy sił, proszę: to tylko paczka papierosów z której zrezygnujesz, gazeta, którą i tak odłożysz na makulaturę, porcja lodów, których przecież nie musisz jeść, by żyć. 5, 10, 15, 20 zł, które przeznaczysz na leczenie Zosi sprawi, że cud stworzenia nie pójdzie na marne

Pamiętajcie - dla niej to życie.

bieżące informacje o Zosi i innych moich podopiecznych można znaleźć na

https://www.facebook.com/runapomaga/