Ratujmy życie Madzi

Z wielką przykrością i żalem informuję, że dzisiaj w nocy o 1:12 odeszła nasza Madzia 😢😢.

W imieniu rodziny Madzi dziękujemy wszystkim, którzy zaangażowali sie w pomoc przy zbiórce pieniędzy, na życzenie rodziców Madzi pieniążki zostaną przekazane innym . 

Spoczywaj w pokoju Madziu [*]

Witam serdecznie. Jestem koleżanką Madzi z młodych lat. Madzia po raz drugi zachorowała na raka. Tym razem już nie idzie jej tak dobrze jak poprzednio. Tym razem jest bardzo źle.  Poniżej przedstawiam wam Madzi  smutna historę jej slowami: 

"Gdy zachorowalam pierwszy raz 2 lata temu bylo to dla mnie szok niedowierzanie.Rak co to jest rak naprawde wrocilam do domu i zaczelam czytac.Owszem wiedzialam co to itp ale nigdy sie w to nie zaglebialam bo po co skoro ani nikt w rodzinie nie mial.Ale trudno musialam to zaakceptowac jakos duzo nie plakalam naprawde.Wizyta lekarska i etap leczenia i wyniki wszystkich badan.Rak piersi,chemioterpia,radioterapia,jedno stronna mastektomia.Rozmowa,ze po leczeniu nie moge miec dzieci chyba ,ze chca zamrozic komorki ale wtedy nie mialam do tego glowy i mialam tylko mysl walczyc o swoje zycie.No ale zaczelam leczenie w miedzy czasie badania scany okazuje ze ze rak przezucil sie na kregoslup,zebra,biodra kolejny szok 32 lata a tyle juz cierpie (wiem nie ja jedna na tym swiecie ).Chemie znosilam bardzo dobrze praca,nadgodziny co wekend gdzies.Podczas przyjmowanie chemioterapii korzystalam z czepka chlodzacego na glowe.On powoduje ze zamraza komorki wlosow i jest duza szansa utrzymac wiekszosc wlosow.Ale niestey mimo to wypadali mi troche.W miedzy czasie zoorganizowalam akcje zbierania mi wlosow na peruke.Udostepnilam post ma stronach fb i nigdy w zyciu nie spodziewalam sie tak duzej ilosci osob ktore chca pomodz.Jedno nie majac wlosow proponowai pomoc finansowa ale nie chcialam.jedno przysylali peruki dzieci malowaly laurki obcinaly wlosy i wysylalay.Trafilam do mojej lokalnej gazety w moim rodzinnym miescie z moim wywiadem o mnie i chorobie i z prosba do ludzi o wlosy.Wlosy naplywaly z calych stron swiata i do mnie i tutaj do mamy.Zebralam ponad 30 kg i wtedy stwierdzilm ze juz chyba dojrzalam do tego ze jak wypadna to wypadna a wloski przeznacze na findacja https://www.raknroll.pl/    .Wlosy trafily do nich i znowu wyszedl artykul z moimi podziekowaniami.Codziennie mialam po 200 wiadomosci naprawde od ludzi jak sie czuje czy cos potrzebuje.chemie przeszlam perfekcyjnie raz tylkp w szpitalu bylam bo infekcje zlapalam.Potem usuneli mi piers owszem trauma dla kobiety wszystkie lustra w domu zakryte ale jednego dnia byl ten gorszy dzien i lustro poszlo w drobny mak.przy radioterapii troche odpuscilam bo i nie pracowalam duzo bo oslabila tez.potem wyciecie wszystkich kobiecych spraw.Skonczylam leczenie z wynikiem WYGRALAM bylam tak szczesliwa taka dumna ze przeszlam przez to fizycznie sama z pomoca przyjaciol i rodziny.No i cieszylam sie zycie dumna naprawe pokonalam raka.Minely 2 lata i zaczely sie problemy z brzuchem chudlam w oczach komentalnie 10 kg.co tydzien do lekarza i mowie biegunka od 3 tygodni wymiotu to samo i oni tylko ze jelitowka i tak co tydzien a ja zero jedzenia codzinen🤮💩 ale nie wszystko ok.A ja czulam ze cos jest nie tak.zrobili krew usg i inne badania i scan no czekanie na wyniki.przyjechala gp do domu wiec mowie aha zle wyniki i slysze liver cancer spadlo to na mnie jak grom lzy polecialy a mi znowu mysl czemu.Ale jeszcze mialam cicha nadzieje ze moze nie bo czekalam ja potwierdzenie od moje gp.Ale przyszedl poniedzialak i wszystko okazalo sie prawda.Lekarz przedstawil epat leczenia ostrzegl ze ta chemia bedzie zupelnie zupelni inna i bede ja znacznie gorzej znosic.I niestey mial racje 😞 co tydzien chemie mam odwolywana bo krewi wyniki mam zle szczegolnie krew watrobowa.Kilka razy juz mialam transfuzje krwi.minelo 7 miesiecy prawie a ja dostalam dopiero 4 chemia a powinnam jeszcze minimum 3.A idzie to w takim tepie ze masakra ja wiem pewnych rzeczy sie nie przeskoczy.Ale co zrobic zycie.Taka bezradnosca ale trzeba isc dalej i byc silnym.Teraz juz moje dnia sa krotkie czas ucieka lekarze nie daja mi duzo czasu moja watroba juz praktycznie sie poddala ale ja nadal walcze.Dzis w nocy lece do polski walczyc o zycie, i z calych sil ufam sobie i Bogu ze dam rade bo jak nie ja to kto..."

Kochani pomóżcie jak możecie. Każda złotówka  się liczy. Zbieramy pieniążki na jej leczenie w Polsce bo na codzień Madzia mieszkała w Anglii. To walka o jej lepsze jutro.

Madzia wie o tej zbiórce i zgadza się na nią.