Pokonać ostrą białaczkę szpikową

Nazywam się Lucyna Staniszewska jestem żoną kochającego męża Waldka i mamą cudownej dwójki Nataszy l.8 i Borysa l.6.Mój świat zawalił się w zeszłym roku w kwietniu 2017 gdy po 2 msc. leczenia na  anginę ropną usłyszałam ,,masz białaczkę ,,musisz iść do szpitala dziś.Miałam wtedy 167.tyś leukocytów gdzie następnego  dnia znalazłam się już na oddziale i zaczęła się moja walka o żýcie.Z dnia na dzień słablam otrzymywałam  chemię przez 22.5 godz na dobę non stop przez 5 dni a mimo tego złapałam wszystkie infekcje jakie mogły być. Lekarze rozkładali ręce i 2 krotnie leżałam na OIOM ,a lekarze, kazali żegnać się ze mną tak bylo źle.Nie jestem w stanie wyibrazic sibie co czul mój mąż siedząc calą noc w kaplicy i na schodach czekając na cud.Mialam wylew straciłam wzrok na pół roku .leżałam i czekałam na bliskich którzy codziennie byli  przy mnie i mnie wspierali  a ja tylko słyszałam ich głos.Po 52 dniach wyszłam na chwilę do domu aby nabrać sił i tak moja walka 1 trwała pół roku gdzie 22 września opuściłam szpital z nadzieją że to już koniec.Jakim szczęściem było po prostu być  nimi w domu. Na koniec października przeszłam operację oka  fakowitrekomie oka lewego na ,które niestety nie dowidze z powodu bezsoczewkowosci rzekomej oka.Ale mój hematolog powtarzal masz ztc a oko nie jest najważniejsze ,,walcz dziewczyno,, masz dla kogo.Tak mam wiem to ale i czasem tez ryczę z bezradnisci.Niestety czas prysĺ ,gdy znów w lutym poczułam się zle i ż wynikiem 137.tyś leukocytów oboje plakalismy wiedząc że to jeszcze nie koniec...i że musi nam się udać, dlaczego znòw my.Wrocilam do szpitala z diagnozą ostrą białaczkę szpikową FAB FL t,-3  dodatnia ,wczesna wznowa dla postaci nawrotowych.przeszlam chemioterapia  indukcyjna i zaczęto szukać dawcy mimo,  że mam 5 kochanych sióstr żadna nie nadaje się na dawce .Niewierzylismy .Wypuszczono mnie 26 maja w dzień Matki i zaczęło się czekanie na dawce,po 2tyg okazało się, że jest dawca ale przyszła i też pòzniej ta zła wiadomość 2 wznowa.Poniewaz mam aplazję szpiku,ktora powstala w wskutek silnego leczenia, po prostu nie daje on rady .Teraz obecnie leżę już po 7 chemii i czekam na wynik czy jest remisja i mogę mieć przeszczep.Brakuke nam pieniędzy wszystko pochłonęła leczenie dojazdy a teraz gdy usłyszałam żemoże być potrzebny lek nierefundowant nowej generacji dla bialaczek opornych .... nie wiem co robić.Nie prosiłabym o pomoc ale chcę zyc dla nich ,chcę wròcic do domu i patrzeć jak te dzieci dorastają i cieszą się a nie mówią ,ze jedynym ich marzeniem jest to abym żyła.Za małe są na to chcę aby były szczęśliwe czerpała ż życia ile się da chcę im w tym pomóc.Być kochać i tulić .Gdybym nie miała takiej sytuacji nie prosiłbym o wsparcie, nie chce abarczac najbliższych, ale może są ludzie dobrej woli, którzy prześlą symboliczną złotówkę i uzbiera się na leczenie po przeszczepie, które też nie jest takie tanie bo leki immonosupresyjne i leki po przeszczepie, które należy brać przez długi czas są naprawdę drogie.To przekracza nasze dochody a nie mówiąc o częstych donazwach do  Wrocławia  suplementacji i rehhabilitacji.

Mam wielkie wsparcie duchowe ale potrzebuje też wsparcie finansowego.Proszę dobrych ludzi o pomoc i udostępnianie.

Dziękuję z góry .Lycyna z rodziną .Staniki4

p