🐾 Historia Leopolda
W cichej, niemal zapomnianej kamienicy siedział kot. Nikt już tam nie zaglądał. Tylko wiatr przesuwał papierki po schodach, a echo dawnych rozmów odbijało się od obdrapanych ścian. W tym miejscu – zbyt smutnym jak na początek życia – błąkał się Leopold.
Został porzucony. Jego właścicielka odeszła, a nikt nie zadbał, by on również miał dokąd pójść. Patrzył w drzwi, które nigdy się już nie otworzyły. Spał w kącie, gdzie kiedyś stała kanapa. Czekał. Po cichu, z nadzieją, że ktoś wreszcie usłyszy.
I usłyszałyśmy.
Zobaczyłyśmy post o kocie w potrzebie – i bez wahania ruszyłyśmy na miejsce. Leopold był w złym stanie: wychudzony, osłabiony, z wysoką gorączką, zapaleniem spojówek i zatok. Nos miał opuchnięty, ciało pełne kleszczy i pcheł. Oddychał ciężko, ale z ufnością pozwolił się zabrać. Jakby wiedział, że to wreszcie ratunek.
W lecznicy dostał natychmiastową pomoc: antybiotyk, Tolfine, NexGard Combo. Pasożyty usunięto, testy FIV/FeLV wyszły ujemne – to dobra wiadomość. Ale przed nim długa droga: leczenie, kastracja, szczepienia. I – mamy nadzieję – dom wstępnie jest ❤️
Prosimy o pomoc w opłaceniu leczenia Leopolda. On już przeszedł przez porzucenie, głód i samotność. Teraz zasługuje na coś innego: ciepły kocyk, dobre serce i nowe życie.
Dziękujemy za każde wsparcie w imieniu Leopolda i naszym –
Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!