Leczenie Chesterka

Cześć Kochani!

Nazywam się Agnieszka i jestem szczęśliwą właścicielką dwóch ukochanych psów - Chesterka i Carmelka. Zwierzęta zajmują w moim życiu pierwsze miejsce i jestem gotowa zrobić dla nich wszystko. Dla mnie są one jak dzieci , które kocham nade wszystko.

Chester to 9-letni bokser, który jest moją największą miłością. Jest wspaniałym, inteligentnym psiakiem, wrażliwym i godnym szacunku. Zawsze dbałam o to, aby miał wszystko, co najlepsze dla utrzymania jego kondycji na najwyższym poziomie. Wiem, że ta rasa jest narażona na pewne problemy, dlatego zawsze staram się wzmocnić jego mięśnie, aby zapobiec ewentualnym problemom. Czasami zdarza mu się mieć sporadyczne alergie lub przeziębienia.

Niestety, pod koniec października tego roku Chester zaczął kulać i pojawiło się delikatne zgrubienie na przedniej łapie. Po kilku dniach obserwacji natychmiast udałam się do weterynarza. Zrobiliśmy rentgen, ale nic nie wykazał. Chester dostał antybiotyki, a lekarz podejrzewał uszkodzenieścięgna. Umówiliśmy się na wizytę kontrolną po 7 dniach. Niestety, po 4 dniach nie było żadnej poprawy, a guz na łapie się powiększył, a Chester zaczął jeszcze bardziej kulawić. Natychmiast umówiłam się na wizytę w innym gabinecie.

Tam lekarz stwierdził, że nie ma sensu czekać na wyniki biopsji i zdecydował się na chirurgiczne usunięcie guza, wysyłając go do badań histopatologicznych. To rozwiązanie wydawało się logiczne. Umówiliśmy się na operację za 3 dni, ale w międzyczasie znalazłam guza na tylnej łapie i zgłosiłam to lekarzowi.

W dniu zabiegu Chester miał usunięte guzy z obu łap i wysłane do badań. Podczas jednej narkozy usunięto również nadziaslaki.

Chłopak dzielnie przeszedł ten ciężki zabieg. Po kilku dniach otrzymaliśmy wyniki badań, które potwierdziły, że to jest mięsak śluzakowaty w łapie przedniej. W tylniej tluszczak. Niestety, po kilku dniach przednia łapa miała duże problemy z gojeniem się. Po 14 dniach miały być zdjęte szwy, ale w 10 lub 11 dniu łapa znacznie spuchła, a Chester nie miał siły, by na niej stać...

Podczas kolejnej wizyty u weterynarza podjęliśmy decyzję o amputacji kończyny po uprzednim otwarciu miejsca operacji. Okazało się, że rozlanie mięsaka jest ogromne i to było jedyne wyjście. Z bólem serca podjęłam tę decyzję.

Chester przeszedł kolejny trudny zabieg...

Obecnie minęło 11 dni od amputacji nogi, ale rana goi się fatalnie. Rana obecnie jest otwarta i ma wielkość dłoni. Wysieki z rany jest bardzo duży.  Musimy zmieniać opatrunki 2-3 razy dziennie, a do gojenia rany potrzebne są specjalistyczne opatrunki. Wizyty u weterynarza są częste... Przeliczyłam, że na samych opatrunkach, płynach i podkładach wydam około 9 tysięcy złotych przez miesiąc. Dodatkowo, laseroterapia na przyspieszenie gojenia rany kosztuje 1200 złotych, a rentgen płuc i okolic łapy około 1650 złotych, wliczając w to koszt wizyty. Badania krwi i inne...

Wizyty kontrolne co 3-4 dni kosztują między 70 a 300 złotych za każdą wizytę. Wkrótce, gdy uda nam się opanować sytuację z raną, będziemy musieli wprowadzić wodną bieżnię, aby wzmocnić tylną łapę, która jest słabsza ze względu na zwyrodnienie... Szacunkowo, takie zabiegi na około 3 miesiące wyniosą 2700 złotych.

Obecnie moje oszczędności są na wyczerpaniu, ale nie mogę pozwolić, aby Chester nie miał odpowiedniej opieki medycznej... Nie wspominając o radioterapii lub innych tego typu zabiegach...

Nie wiem, co jeszcze mam napisać... Trudno znaleźć się w sytuacji, gdzie muszę prosić o pomoc finansową... Ale robię to, jak umiem. Tym razem to ja potrzebuję pomocy. Bardzo Wam Kochani dziękuję za wsparcie i wszystkie słowa otuchy, które otrzymuję.