Sponiewierane koty

Żyją na oczach ludzi, którzy je przeganiają, brzydzą się ich, szczują psami i chcieliby, żeby zniknęy z ich oczu, jednak ci ludzie nie robią nic, aby tym kotom pomóc.

Grupa kilkunastu kotów, czasem ukradkiem dokarmiana przez starszą kobietę.

Tym, co ma i żeby najlepiej nikt nie widział, by nie narażać się już na nienawistne ludzkie  spojrzenia za okazaną empatię potrzebującym pomocy zwierzętom.

Wszystkie koty są raczej młode, choć bezdomność już odcisnęła na ich zdrowiu znaczne piętno, a długo w takich warunkach nie przeżyje żaden kot.

Nękane przez pasożyty, z łysinami, na pewno zarobaczone do granic możliwości.

Dwie kotki z kociakami udało mi się już wyrwać z tego miejsca, ale ponoć są tam jeszcze kocięta, które czekają na pomoc.

Planuję tam znowu  jechać i złapać  najpierw maluchy i ich matki.

Prawie wszystkie koty są ufne, co świadczy o tym, że miały kontakt z człowiekiem, co jest jeszcze gorsze w całym dramacie tych kotów.

Przemykają, szukając pożywienia i ratunku.

Sypiają pod gołym niebem, bo wszystkie piwniczne okna są zasiatkowane, aby żaden kot nie dostał się do piwnicy.

Czasem szukają schronienia w okolicznych rupieciarniach. 

Wszystkich od razu zabrać nie mogę, ale będę to robić sukcesywnie.

Zacznę od maluchów i tych kotów, które są w najgorszym stanie.

Zawiozę karmę starszej Pani, aby koty miały chociaż co jeść.

Te koty, których na razie nie mogę zabrać, chciałabym oprócz zaopatrzenia w karmę chociaż odrobaczyć preparatami działającymi przez dłuższy czas.

Wszystkie na pewno zostaną też wysterylizowane/wykastrowane.

Bardzo proszę o wsparcie zbiórki, która zostanie rozliczona fakturami i z góry dziękuję za pomoc.

Kwota 3000 choć nie jest mała i tak nie wystarczy na wszystkie potrzeby tych kotów, ale pozwoli zrobić krok ku ich lepszemu życiu.