Ratujemy kota z urwana łapką

URWANA ŁAPKA, ZERO POMOCY ZE STRONY SŁUŻB. TYLKO MY I WY MOŻEMY GO URATOWAĆ.

Kotek błaga o życie – potrzebujemy pilnie 6-8 tys. zł na operację i leczenie.

Na zdjęciach widzicie 3 miesięcznego kociaka. Dziecko.

Z oderwaną, gnijącą łapką. Mięśnie i kość na wierzchu. Ropa. Martwica. Ból, który powinien być uśmierzony natychmiast.

A mimo to… kot od wczoraj CZEKA BEZ POMOCY.

Co się stało?

Został znaleziony w takim stanie przez ludzi, którzy nie potrafili przejść obojętnie. Od razu zaczęli szukać pomocy – dzwonili do fundacji, do weterynarzy, do służb.

I co usłyszeli?

Gmina odmówiła interwencji. Policja rozłożyła ręce – „proszę czekać do poniedziałku”.Lokalny lekarz nie przyjmie – „brak dyżuru”. Fundacje? Przepełnione. Bez mocy przerobowych.

Mały kona z bólu – a system mówi „nie”.

Nie mogliśmy dłużej patrzeć na te fotografie. Nie mogliśmy go zostawić. Wsiedliśmy w samochód i jedziemy ponad 100 kilometrów, żeby zawieźć go do kliniki weterynaryjnej, która zgodziła się pomóc.

Czeka tam zespół, który przeprowadzi natychmiastową amputację i wdroży intensywne leczenie. Ale to wszystko kosztuje. Ogromnie.

Potrzebujemy 6–8 tysięcy złotych.

 Transport. Operacja amputacji łapki. Hospitalizacja. Leki, antybiotyki, środki przeciwbólowe. Badania. 

To są realne koszty. My później zapewnimy dom tymczasowy, troskę, opiekę. Ale bez Was nie damy rady pokryć wydatków klinicznych.

PROSIMY. Pomóżcie nam uratować to małe życie.

To nie jest „jeden z wielu przypadków”. To jest żywe stworzenie, które cierpi i któremu cały system odmówił pomocy.

Nie bądźmy tacy sami.

 Wspomóż zbiórkę. Udostępnij dalej.

Dziękujemy z całego serca. Za każdą złotówkę. Za każde dobre słowo. Za każdą nadzieję, jaką razem dajemy.