Uratujmy życie Alfy

Poznajcie Alfę, moją ukochaną kicię.

Przygarnęłam ją sześć lat temu prosto z ulicy. Bardzo dużo przeszła w czasach swojej bezdomności. Ktoś uszkodził jej wargę i wybił jednego kła (pewnie od kopnięcia), po przebytym prawdopodobnie w dzieciństwie i nie leczonym kocim katarze ma przewlekłe problemy z płucami a do tego ktoś do niej strzelał, bo ma w ciałku dwa śruty o czym dowiedziałam przy okazji badań rentgenowskich płuc (są niestety nieoperowalne bo utkwiły przy kręgosłupie). Otoczyłam ją najlepszą opieką jak umiałam i miałam nadzieję, że ta istotka będzie już tylko szczęśliwa. Niestety dziś się okazało że Alfa ma dużego guza w okolicy śledziony. Czekają ją dalsze badania i zabieg usunięcia guza na które muszę pojechać do kliniki w Lublinie (ode mnie ok 140 km), w której jest odpowiednio zaawansowany sprzęt. Dowiedziałam się także, że prawdopodobnie w trakcie operacji (ponieważ to śledziona) będzie trzeba dodatkowo przetoczyć jej krew. Niestety pobyt w klinice, badania, operacja i ewentualna transfuzja krwi to są wysokie koszty, a ja nie dam rady ich pokryć sama, ponieważ niestety w styczniu tego roku straciłam źródło dochodów.  Dlatego z całego serca proszę Państwa o pomoc. Tak bardzo ją kocham.. Bardzo proszę... O wszystkich postępach w leczeniu a także rachunki za nie będę upubliczniać aby Państwo mieli wgląd co i jak. 

AKTUALIZACJA 2018.03.02

Byłam wczoraj w klinice "Specjalwet" w Lublinie. Zrobiono Alfie dodatkowe badania. Okazało się, że kocia ma więcej guzów czyli że są przerzuty. Zrobiono biopsję i wyszedł mięsak czyli groźny nowotwór. Poryczałam się w gabinecie. Po powrocie do domu też ryczałam i nie byłam w stanie nic napisać. Mogę jej tylko zapewnić opiekę paliatywną podobno. Rok temu Alfa miała raka na listwie mlecznej i został wycięty a teraz całkiem inny niezależny rak z przerzutami. Nie dość, że ma jeszcze chore przewlekle płuca i musiala przejść jakąś poważną chorobę wątroby w przeszłości bo ma w niej zwłóknienia to jeszcze te śruty przy kręgosłupie. Ile to dziecko musiało przejść gdy było bezdomne. Ciągle popłakuję i mam doła. Ona jest wyjątkowa, grzeczna, nigdy mnie nie ugryzła ani nie podrapała, zawsze taka delikatna jest wobec mnie. To cud natury. Będę musiała jej zakupić różne leki np wspierające wątrobę, neoplasmoxan ( bardzo drogi) powodujący że nowotwór nie może się unaczyniać więc się spowalnia jego rozwój, Cerenię przeciwwymiotną i jeszcze kilka innych. Ponieważ Alfa ma słaby apetyt to muszę jej również podawać specjalne, skoncentrowane karmy, które są drogie. Potrzebne jest to wszystko żeby zapewnić jej jak najlepsze funkcjonowanie. Jeśli ktoś może to będę wdzięczna za każdą pomoc.