Ratujmy kotka z ulicy po wypadku

Ancymon już w domku, dlatego zamykamy zbiórkę. Dziękujemy za wsparcie ❤️ 

Kilka dni temu nasza wolontariuszka spotkała dwie dziewczyny szukające pomocy dla kocurka potrąconego przez samochód. Dziewczyny ściągnęły kotka z drogi. Zwierzak miał cały zakrwawiony pyszczek, ranę na łapce, krew lała się z nosa i buzi. Był nieprzytomny, ale żył - oddychał bardzo szybko.

Kotek miał szczęście w nieszczęściu. Nasza Ola zobaczyła rannego kotka przejeżdżając rowerem, a Kamila (nasza wolontariuszka i lekarka weterynarii) przyjechała w ciągu 5 minut, zabierając kotka do lecznicy. 

Kotek otrzymał pierwszą pomoc, został ustabilizowany. Pierwsze oględziny: Ma liczne urazy języka, złamaną żuchwę. Całe uderzenie skupiło się na głowie... nie wiedziałyśmy, czy przeżyje pierwszą noc.

Przeżył 🥹 Następnego dnia od razu miał  zabieg drutowania żuchwy i włożenia sondy. Musi być karmiony sondą, bo żuchwa jest unieruchomiona, do tego ma mocno pogryziony język w kilku miejscach. Nie widzi, co jest skutkiem mocnego uderzenia i obrzęku mózgu. Lapis, gdy trafił do lekarza był w podobnym stanie i też stracił wzrok na jakiś czas. Mamy nadzieję, że kocurkowi wzrok wróci wkrótce.

Przez zabieg ma bardzo spuchniętą brodę. Dwa dni po wypadku udało mu się zrobić siku samodzielnie do kuwety. Nadal przez większość czasu jest nieprzytomny lub śpi przez silne leki przeciwbólowe.

Kotek w trakcie wypadku miał na sobie kolorową obróżkę, czyli musi mieć opiekunów. Nikt nie zgłasza się mimo ogłoszeń w internecie i papierowych plakatów w okolicy zdarzenia. 

Biedny maluszku... zdrowiej szybko 🥺🥺

Bardzo prosimy o wsparcie dla koteczka. Nie wiemy jak długo będzie wymagał leczenia w szpitaliku. 

Ile razy mamy prosić o niewypuszczanie kotów na dwór? 😭

20.07.2024
Kotek załatwia się poza kuwetę, miał badania, pobierany mocz przez punkcję. Nic nie wyszło, wprowadzone zostały preparaty uspakajające, ponieważ najprawdopodobniej ma to podłoże stresowe.

02.08.2024

Ancymon jest już gotowy do adopcji :) Kotek od czasu wypadku przeszedł naprawdę dużo. Drutowanie szczęki, sonda do karmienia, utrata wzroku, zespół Hornera, potem kolejne zabiegi - wyciąganie sondy i drutów. Miał problemy z załatwianiem się poza kuwetę, jednak zmiana żwirku pomogła. Zabrałyśmy go także do fizjoterapeuty, bo zwichnięta łapka nadal go bolała i nie był w stanie poprawnie na niej stawać. Ancek jest przesłodkim miziakiem i już wkrótce na pewno znajdzie dom. Prosimy o pomoc w opłaceniu rachunków za ratowanie życia Ancymona. Bez Was nie damy rady... :(