Chory Czedar zbiera na jedzenie

Kochane Zwierzoluby! Zwracamy się z cieplutką prośbą o pomoc cudownemu labradorowi Czedarowi. 

Czedar- gentelman w pełnej krasie, jest członkiem wspaniałej rodziny: ma człowiekową mamę, tatę, siostrę, brata i psią siostrę Maderę. Kocha ich wszystkich oczywiście z wzajemnością! Niestety, kilka dni temu okazało się, że potrzebuje pomocy, która zaczyna przerastać finansowo jego kochaną rodzinę.  Wydali już sporą kwotę na badania, leczenie i karmę, która kosztuje majątek biorąc pod uwagę, że mamy w domu dwa chore psy :( 

Najlepiej będzie jak sam Wam opowie: 

"Z PAMIĘTNIKA CZEDARA – MIESIĄC POD ZDECHŁYM AZORKIEM
 Sorry, Człowieki, że taki brzydki tytuł dałem, ale szczerze Wam szczeknę, że ostatnio życie jest jak papier toaletowy – szare, długie i do doopy…
 Zawsze wszyscy skakali koło Madery, bo schorowana, bo bolą łapy, bo sraczka, bo rzyganie – powodów zawsze było wiele. A teraz dopadło i mnie – zapalenie żołądka i jelit, ból biodra, jak mnie ostatnio wujek doktor zbadał, to wyłem z bólu (honorowo też usiłowałem ugryźć go w rękę!). Zrobiono mi USG i RTG brzucha, na szczęście żadnego świństwa nie połknąłem (mimo wielkich starań), po prostu „zapalił” mi się żołądek i jelita. Nie do końca wiem, co to znaczy, ostatecznie płonących zapałek nie jadłem, ale rzygam dalej niż widzę, sram z rozrzutem i siłą wodospadu, pańcia wtyka mi do paszczy leki i płacze.
 Trochę dziwnie jest patrzeć na tę naszą domową herod – babę, która chodzi z oczami czerwonymi jak królik, smarka po kątach i szczęka zębami. Zawsze raczej miała taki charakter, że diabłu by ogon na rogach zawiązała i jeszcze wmówiła draniowi, że zrobiły to pijane żule z Panem Mieciem na czele.
 Nawet wiem o co jej chodzi – jak nie wiadomo, o co chodzi, to zawsze o pieniądze. Niestety, nasza obecna karłowata władza, rozdając „pięćset plusy”, psich potrzeb pod uwagę nie wzięła. Nie ma dla psów programu „sraczka 500+”… Ze względu na moje żołądkowo – jelitowe przypadłości, wujek doktor – niemalże pod lufą pistoletu – nakazał mojej pańci, żeby mnie przez najbliższy miesiąc karmiła puszkami dla psów ze schorzeniami przewodu pokarmowego, a dokładnie Gastro Intestinal Royala (jest to w tej chwili jedyna karma, która wlatuje mi paszczą i cokolwiek zostaje w środku, a nie od razu wylatuje dołem). Suchego żarcia niestety jeść nie mogę, pańcia nawet próbowała mi namaczać, ale też rzygam nim okrutnie.
 Madera też je tę karmę i pewnie nie muszę Wam nawet głośno szczekać, że jest ona cholernie droga. Jedna puszka (400g) to w najlepszym wypadku około 12 zł. Teraz na nas oboje, wychodzi 6 puszek dziennie. To jest jakaś makabra i dramat, bo niemal 400 zł kosztowały już dla mnie leki i badania, na jedzenie nie zostało pańci już nic. A tu jeszcze prześwietlenie biodra przed nami…
 Dlatego z góry Was wszystkich przepraszam za to, co teraz szczeknę, ale gdyby ktoś z Was mógł podarować nam kilka puszek tej karmy, bylibyśmy niezmiernie wdzięczni, i może nasza pańcia znowu by się uśmiechnęła. Ja wiem, że jej wstyd się przyznać do tej finansowej czarnej dziury, bo pracuje w szkole i głupio jej przed uczniami, ale poważnie obawiam się, że umrzemy z Maderą z głodu. Będziemy Wam też wdzięczni za ewentualne udostępnienie mojego proszącego szczeku z naszej labiej strony: Psielieton - psu z gardła wyjęte…" 

*Opis ze strony https://www.facebook.com/psielieton/ prowadzonej przez psią mamę Czedara. 

Za zgodą właścicielki organizujemy zbiórkę, która pomoże rodzinie pokryć koszty leczenia i karmy Czedara. Prosimy Was z całego serducha o pomoc!!!