Pomóż mi żyć!!

Cześć Człowieki :( 

Jesteście moją nadzieją na życie :( Ostatnią nadzieją..

Jestem Kajtuś :( Zawsze byłem małym wesołym piesełkiem. Mam domek i mojego ludzkiego tatusia, który mówi, że kocha mnie nad życie. Mam tez psie siostry.

Moje psie życie było sielanką - spacerki, jedzonko, głaski.. Może nie przelewało nam się i nie mieszkaliśmy w pałacu, ale zawsze była pełna miseczka i morze miłości.

Nie jestem mądrym pieskiem :( Nie bardzo rozumiem co się stało.. Szedłem sobie merdając ogonkiem i sie troszkę zagapiłem - słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały i mój ludź był blisko.. Nagle uslyszałem krzyk - ja nie wiem kto to krzyczał.. I coś straszliwie piszczało - a może to ja?? Ten niesamowity ból , który mnie sparaliżował. Coś dużego stało obok a potem nastała ciemność. Tylko ból. Niekończący się i przyćmiewający wszystko..

Kolejną rzeczą jaką pamiętam jest klinika weterynaryjna i mój pan, który przeraźliwie płakał - a mówił zawsze, że chłopaki nie płaczą..Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby płakał. Ciepłe łzy spływały na mój łepek. Chciałem pomerdać ogonkiem i polizać go po policzku, ale ..znowu ten ból. Zamiast łapek tylko ból.. :(

Słyszałem jak padła suma, która przerwie ból. I pan płakał jeszcze bardziej.. Bo takich pieniędzy nie mamy. Ktoś spytał o ostatni zastrzyk - ucieszyłem sie nawet, że już nigdy więcej..ale mój kochany pan przytulił mnie mocno i powiedział, że zrobi wszystko by do tego nie doszło.. Tylko co on może zrobić skoro jego emerytura jest zbyt malutka?? :( Strasznie się boję - nie chce tego ostatniego zastrzyku :((

Kochani..nie pozwólmy by życie Kajtusia rozbiło się o koszta operacji. Pomóżcie nam uratować psiaka - on chce nadal cieszyć się życiem <3

Czas gra w tym przypadku ogromną rolę - pies czeka a my nie jesteśmy w stanie pomóc mu bez Was :((