Pomóżmy Daisy żyć... bez bólu

Popsuliśmy naszego pieska... pomóżcie mu. 

Dramatyczne historie to nasz chleb powszedni, ale ta złamała nasze serca kompletnie. Spieszymy z pomocą, chociaż przerasta to nasze możliwości finansowe. Nie ma rady – trzeba pomóc. Bo co mamy zrobić?

Daisy. Jeszcze wczoraj miała dom. Jeszcze wczoraj była oddawana z wielkim bólem. Miała być członkiem rodziny. Okazało się, że status ten można jednak łatwo cofnąć – w momencie, gdy pojawiają się problemy.

Wczoraj Daisy została bezpańskim psem. Dziś czeka ją kolejna noc w szpitalu. W kolejnych dniach czeka ją szereg badań i kilka operacji.

Jak popsuła się ta sunia?

Daisy ma dwie niesprawne łapy. Dwie po prawej stronie. Przednia łapa jest złamana. W łapie tylnej zerwane więzadło. Daisy ma ogromną ilość kamienia w pęcherzu. Ogromny, ogromny ból. Jest hermafrodytą; ze sromu wystaje kawałek prącia. Masywne przełysienia na całym ciele. Odleżyny i odparzenia. Daisy nie trzyma moczu, i oddaje mocz z krwią.Tyle wiemy teraz. 

Czeka ją jeszcze masa badań i planowanie operacji. Badania krwi, RTG, USG, tomografia, diagnostyka kardiologiczna, ortopedyczna, nefrologiczna, dermatologiczna.

Ten piesek nie popsuł się w ciągu trzech dni, gdy zniknął z domu.

Choć życie Daisy – jak widać – nie było usłane różami, to był to znany jej świat. I w jednej chwili się skończył. Tylko moment i nie ma niczego, co było znane. Jest za to niewyobrażalny ból i nie mniejszy strach. Obcy ludzie, obce miejsca, badania, szpital, transporty, ból, zagubienie. 

Gotuje się w nas od emocji, ale to nie czas na analizowanie braku odpowiedzialności.

Dziś skupiamy się na tej biednej suni, która jest tak zależna od ludzi... i została całkowicie porzucona, gdy potrzebowała człowieka najmocniej.

*

Same operacje dla Daisy w pierwszej lecznicy zostały wycenione na 20 000 PLN. Dziś Daisy pojechała do Wrocławia, gdzie wstępne szacunki są nieco niższe, jednak wszystko okaże się na dniach. Do tego dochodzą badania, hospitalizacja, utrzymanie.

Ogrom kasy, której zwyczajnie nie mamy.

Wierzymy jednak, że wspólną mobilizacją uda się zebrać potrzebną kwotę i pomóc tej dziewczynie.To jeszcze młoda sunia, nietracąca wiary w człowieka... Pokażmy jej, że jeszcze może być dobrze. I że może nie boleć.