Pomóżmy Mefikowi dorosnąć

Mefika razem z bratem Sosikiem znaleźliśmy przypadkiem wracając z grzybów. Napotkane na drodze pożarowej nie bały się ludzi, wręcz przeciwnie – bez oporu dały się nieść na rękach. Okazało się też, że bez problemu korzystają z kuwety, wszystko wskazywało na typowe ofiary porzucenia w lesie na pewną śmierć zwarzywszy na ich wiek – ok. 13 tygodni. Leśne kotki już na pierwszy rzut oka nie wyglądały najlepiej. Chude, świerzb w uszach, potem potwierdzony koci katar.

O ile Mefik nie miał typowych objawów to wytworzył mu się ropień w stawie skokowym, który z dnia na dzień mocno ograniczył jego sprawność. Na szczęście i z tym udało nam się wygrać. Dzięki poprawie ich stanu zrobiliśmy badania krwi i testy na FIV i FELV, oba negatywne, lecz parametry z badania krwi nie wyszły doskonałe.

Wdrożyliśmy suplementy na wątrobę i mieliśmy obserwować. Lecz mimo wyleczenia i pierwszego odrobaczenia nadal ledwo przybierał na wadze.

Po kolejnych testach kału okazało się, że nadal oba koty są zapasożycone. Kolejna kuracja.

Po półtorej tygodnia jego brzuszek zaczął puchnąć. Myśleliśmy, że to znów z powodu pasożytów, był osłabiony, apetyt zaczął znikać, nie miał siły się bawić, prawie tylko leżał. Szybko kolejne badania, kolejny raz pasożyty potwierdzone, kolejna kuracja. Tym razem pomimo kuracji brzuch nadal puchnął. Na kontroli stwierdzono wodobrzusze.

 Kolejnego dnia pobranie płynu do badań na potwierdzenie diagnozy, tak niskie ciśnienie, że krwi nie udało się pobrać. Nazajutrz kolejna próba – udało się pobrać krew również na elektroforezę. Tym razem elektroforeza potwierdza diagnozę i Mefik musi być natychmiast leczony. W tym czasie okrutnie chudnie, przez co brzuch pełen płynu utrudniający mu poruszanie się jest jeszcze bardziej zatrważający. Coraz słabszy je mniej, nie ma siły chodzić do kuwety, załatwia się kilka kroków od miejsca, gdzie non stop śpi.

W dzień USG niespodziewanie Mefik przewrócił się na bok, nie ruszał się, tylko oczy szeroko otwarte reagowały. Szybko został przewieziony do kliniki - stwierdzona hipotermia, spadek cukru. Podano mu glukozę, kroplówkę i dogrzano. Kolejną kroplówkę ma mieć po USG, trzeba kontrolować temperaturę.

USG zobrazowało jak poważny jest jego stan – przewlekłe zapalenie wątroby, żołądka, jelita cienkiego i krezki. Powód biegunek się wyjaśnił, Mefik ledwo trawi, nie ma skąd brać energii.

Jedyny ratunek dla Mefika to bardzo drogi lek na kurację mającą trwać minimum 12 tygodni, jego stan należy również monitorować regularnymi badaniami, wspierać go suplementacją. Zdecydowanie nie zamierzamy się poddawać i będziemy o niego walczyć, dlatego rozpoczęliśmy kurację, lecz po podliczeniu kosztów kwota jest porażająca.

Dlatego bardzo prosimy o wsparcie nas każdą kwotą w walce o Mefika, dla którego ta kuracja to jedyna szansa. Jest najbardziej przyjaznym i delikatnym stworkiem uwielbiającym siedzenie na ludzkich kolanach, jakiego w życiu spotkaliśmy. Dawki leku będą się zmieniać względem wagi, dlatego zakładamy całkowity koszt kuracji wraz z badaniami i suplementacją na 6 000 zł. Najważniejsze są dla niego pierwsze dwa tygodnie – jeśli płyn zacznie się wchłaniać i nie wystąpią dodatkowe objawy zmuszające nas do zwiększenia dawek leku jest spora szansa, że w końcu zacznie rosnąć i dożyje późnej starości bawiąc się z bratem czy wygrzewając na słońcu.

Jeśli jakimś cudem zebralibyśmy potrzebną kwotę i nawet zostałaby nadwyżka to przekażemy ją innym potrzebującym zwierzakom lub fundacji Koty z Grochowa.

Mefik bardzo prosi o wsparcie.

Dodatkowe badania, które wykonaliśmy do tej pory.