Uratujmy życie Jotaro

Mam na imię Jotaro. Urodziłem się 27 lutego 2021, więc nie mam jeszcze roczku. Miałem piękne dzieciństwo, byłem wyczekany, wypieszczony i miałem wesołą siostrzyczkę do towarzystwa. Szybko mnie jednak opuściła, pojechała do cudownego nowego Pana. Ja zostałem pod opieką mamy i Pani hodowczyni. Pani dbała o mnie najlepiej jak potrafi. Byłem nawet na wystawie kotów w Łodzi i zdobyłem swój pierwszy medal. Dlatego, że jestem tak piękny i kochany, Pani hodowczyni nie spieszyła się w poszukiwaniach nowego domu. Trudno nam było się rozstać. Jednak znalazła mnie wspaniała rodzina z Hajnówki, do której pojechałem pod koniec października. Niestety tak mocno przeżyłem zmianę domku, że zacząłem czuć się coraz gorzej. Przestałem się bawić i jeść. Na szczęście moja nowa Pani skontaktowała się z moją Panią hodowczynią, która pomogła szybko zdiagnozować moją chorobę i znaleźć lek. Dziś dostałem pierwszą dawkę. Bardzo bolało. Leczenie jest koszmarnie drogie. Ale moje Panie zrobią wszystko, żeby podać mi kolejne dawki leku. Codzienna dawka kosztuje 100 zł, a jeśli urosnę, będzie jeszcze dużo droższa. Ale obym tylko urósł. Jestem teraz chudziutki, same kosteczki i tylko duży wypełniony płynem brzuszek. Nie chce mi się jeść. Nie mam siły. Wczoraj miałem ukłuty brzuszek, leciała żółta woda. Dziurka nie chciała się zamknąć. Dziś pobrano mi krew. Wyniki potwierdziły najgorszą chorobę. Błagam o wpłaty na moje leczenie. Kochają mnie dwie rodziny z dziećmi i hodowlana i moja nowa, cudowna rodzinka. W moim imieniu pisze to moja Pani hodowczyni, która za zgodą mojej nowej Pani organizuje tę zbiórkę na moje leczenie. Pisze to przez łzy. Na zdjęciu jeszcze jestem zdrowy i wesoło się bawię, wspominam te chwile i pragnę wyzdrowieć, pomóżcie proszę.