Nastka potrzebuje Twojej pomocy

Pachniało zimą, chociaż trawa była zielona. Niebo jak nad Pacyfikiem w  środku lata. Tylko błoto zdradzało, że to okolice zimowej aury, a do  Pacyfiku stąd daleko. W zasadzie zaraz Święta, ale tu nie docierają ani  bezkresne korki samochodów, ani mieniące się światła hipermarketów.

Nastka. Takie imię jej daliśmy. Nastka ma ileś lat. Gospodarz nie  mógł znaleźć paszportu. „Znajdzie jak wyłożymy kasę”. Nie wierzył do  końca, że ktoś może chcieć takiego konia. Nastka nie wie nawet co to  prawa zwierząt ani manifestacje w jej imieniu. Tu, na kraniec świata,  takie nowinki nie docierają.

Nastka całe życie pracowała dla swego gospodarza. Tu się urodziła. Tu  miała odejść. Taka tradycja. Zresztą gospodarz podkreśla, że Nastka  wszystko umie. Robiłaby do upadłego. Ale wyszło inaczej. Latem klacz  zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Weterynarz coś podał, miało być  lepiej. A było już tylko gorzej. Ciągle charczała, kiedy ciągnęła wóz.  Gospodarz zupełnie rozłożył ręce, kiedy miesiąc temu okazało się, że  klacz traci wzrok w jednym oku. „Pani! Nikt myślący nie będzie trzymał  darmozjada, Święta idą, w dobrej cenie teraz wezmą”.

W czwartek po Nastkę przyjedzie ciężarówka. W weekend z prośbą o  ratunek zadzwonił do nas nasz Darczyńca. Zna klacz, bo często widział ją  z okna, jak ciągnęła wóz. Odłożył z emerytury 100 zł na jej wykup.  

Poprosił, abyśmy pomogli, zebrali resztę. Do czwartku potrzeba 4400 zł.

Dziś mamy środę, mamy już pełną kwotę na wykup, brakuje jedynie 1300 zł na transport Nastki do nas i potem ok. 1000-2000 zł na pokrycie kosztów  diagnostyki oraz jej leczenia.

Może uda nam się powstrzymać całkowitą utratę wzroku! 

Są też - wedle gospodarza - duże szanse, że Nastka jest źrebna, jeśli to prawda, to mamy uratowane dwa życia!