DT Matahari-weterynarz

 -Mamo...mamo!!

   -Co się tak wydzierasz  Nowy?Wychodź z tego transportera, już możesz.

Czarno-biały kot wysunął nos z szarego transportera. Na zewnątrz siedział srebrny, pręgowany kot.

   -No chodź, pokażę Ci co gdzie jest.

Czarno-biały zwierzak udał się za srebrnym.

   -To kuchnia, masz tu chrupki i wodę cały czas. Wpadaj rano na śniadanie, tylko się nie ociągaj bo szybko znika.- przeszedł parę kroków dalej- Tu jest łazienka, ale nas tam nie wpuszczają.- kolejnych kilka kroków- Tu masz kuwety, tam dalej na wprost są kolejne, wystarczy dla każdego. Żwirek drewniany pasuje Ci?

Czarno-biały kiwnął twierdząco głową.

   -A tu masz pokój główny, tam u góry antresola i jeszcze okno. Wszędzie można leżeć i spać. Wszystko jasne?

   -Tak...nie...czekaj...kim ty właściwie jesteś? 

   -Nie przedstawiłem się? Jestem Spacjol. Jestem najstarszym rezydentem tutaj i od dziesięciu lat oprowadzam nowych.

   -Tu...to znaczy gdzie? Gdzie ja jestem?

   -Właśnie trafiłeś do Domu Tymczasowego Matahari.

   -Ale gdzie jest moja mama?

   -Twoja mama to teraz Matahari.

Tak to się właśnie zaczyna. Kot, którego właściciel odszedł. Urodziło się dziecko i kot przeszkadza. Kociaki podrzucone w reklamówce przed sklepem. Kot z wypadku. To wszystko mieliśmy i jeszcze więcej, to tylko kilka przykładów.

Bo DT Matahari pomaga jak może, jak pozwalają siły, czas i zasoby.

I właśnie zasoby nam się wyczerpały.

Ale DT Matahari to nie tylko Matahari i Ci najbliżsi pomocnicy. To wszyscy, którzy dobrze nam życzą, wspierają radą, rozmową, zakupami dla kotów i finansowo. 

Potrzebujemy pomocy, musimy spłacić fakturę u weterynarza. Uzbierało się tego trochę, ale wierzymy, że wspólnymi siłami damy radę.

No to jak?Próbujemy!