Walka z kostniakomięsakiem

Witam wszystkich Was. Nazywam się Marlena Równiak i proszę o pomoc w walce o życie mojej kotki Tami.

Mam 35 lat i od 35 lat jestem miłośniczką zwierząt. Od 2006 roku udzielam się jako wolontariuszka w schroniskach i przytuliskach dla bezdomnych zwierząt. Przez 4 lata prowadziłam dom tymczasowy dla małych kociaków, które trafiały do azylów bez matek a wymagały karmienia butelką. W latach 2013 - 2016 pracowałam w Stowarzyszeniu Nadzieja na Dom z Sosnowca. Od 2007 roku do 2016 roku byłam także ich wolontariuszką. Brałam udział w wielu akcjach ratujących życie i zdrowie zwierząt, prowadziłam akcje edukacyjne, każdą wolna chwilę spędzałam na pracy dla naszych mniejszych braci... Po tych 15 latach, mam ogromna nadzieję, że teraz to dobro do mnie wróci, że będę mogła liczyć na Wasze wsparcie i pomoc finansową...

Każdy zwierzolubny człek, ma lub miał takiego czworonoga z którym rozumiał się bez słów, którego odejścia sobie nie wyobraża, który jest jego bratnią duszą. Dla mnie takim czworonogiem jest Kotka Tami. 

Od listopada 2020 roku walczyliśmy z nieustającą kulawizną lewej łapki. Badania krwi i zdjęcie RTG nie wykazały nieprawidłowości. Aż do 30 grudnia kiedy to dr.n wet Aleksander Gierek z Przychodni weterynaryjnej z Katowic, po wykonaniu ponownych zdjęć RTG zdiagnozował rozrzedzenie struktury kości nasady bliższej i głowy kości ramiennej a także proces rozrostowy. Kolejnym krokiem była konsultacja onkologiczna w Gliwickim Centrum Weterynaryjnym u dr n.wet Jacka Cymbryłowicza oraz lek wet Magdaleny Cymbryłowicz. Wykonane ponowne RTG oraz biopsja nie pozostawiają złudzeń. Mamy do czynienia z Kostniakomięsakiem - złośliwym, bardzo agresywnym nowotworem kości, niestety silnie przerzutującym.

Czeka nas kolejna wizyta w Gliwicach i tomografia, jeżeli badanie nie wykaże przerzutów, będziemy mogli amputować łapę. Jest to jedyna możliwa droga. Później co trzy tygodnie, kotka będzie otrzymywała chemioterapię. 

Koszt tomografii to 700 zł, każda chemioterapia to około 2 tysięcy złotych. Obecnie na diagnostykę i leczenie wydałam już ponad tysiąc złotych. Liczę się z tym, że to dopiero początek drogi ale jest szansa na przedłużenie Tami życia a statystyki pokazują, że po amputacji i zastosowaniu chemioterapii, zwierzęta w dobrym stanie przeżywają średnio do dwóch lat. Dlatego będziemy walczyć. 

Jeżeli ktokolwiek z Państwa zechce pomóc mi w tej walce, będę niezwykle wdzięczna.

Przeczytałam kiedyś, że gdy czynimy dobro, zatacza ono koło i wraca do nas... Mam nadzieję, że tak będzie w tym przypadku...

Pozdrawiam, Marlena Równiak.