Zdążyć przed rodzicami !

Cześć kochani! :)

Założyłam tą zbiórkę dla mojego brata.....nie, w sumie chyba bardziej dla moich rodziców, którzy wybrali się na długo przez nich wyczekiwane wakacje i nie chcemy im ich rujnować, a ta wiadomość i historia, którą zaraz opowiem taka właśnie mogłaby dla nich być.

Nie wiem czy nasza historia Was zainteresuje i zdaję sobie sprawę, że na pewno istnieją inne ważniejsze cele niż nasz, ale zdecydowałam się wystawić zbiórkę, ponieważ wiem jak niżej opisania historia wpłynie na budżet naszej rodziny.

Poza tym szkoda mi mojego brata, który zawsze był praworządny oraz prawdomówny i po raz kolejny okazało się, że przez to niestety dostaje w przysłowiowe cztery litery.

Otóż...sprawa prozaiczna. Niedziela, słońce, ptaszki śpiewają, ludzie spędzają czas z rodziną i dwóch młodych kierowców, w sumie to jeden motocyklista, którzy zaraz mają spotkać się na skrzyżowaniu i doprowadzić do przykrych w skutkach zdarzeń. Chwila nieuwagi jednego, nadmierna pewność siebie drugiego i.....mamy bum! Następnie...oszołomienie, szok, niedowierzanie....ale jak to się mogło stać?!

W kolejnych minutach dostaje telefon i słyszę roztrzęsiony głos mojego brata:

"Miałem wypadek....przyjedź...".

Kilka sekund później siedzę w aucie i pędze w strone wypadku. Myślę: "Uspokój się wszycy żyją...trup by nie dzwonił".

Okazało się, że brat zatrzymał się przepisowo przed znakiem stopu i widząc około 5 metrów dalej kolumnę pieszych przechodzącą przez pasy, lewa i prawa wolna, przejechał.... W tym samym czasie chłopak w jego wieku, który jechał na pierwszeństwie zamiast zatrzymać się przed pasami i poczekać, aż piesi przejdą, wyminął ich motorem i pojechał dalej...przy okazji wbijając się w bok auta mojego brata.

Dzięki Bogu, chłopaki mają się dobrze i nikomu nic się nie stało. W sumie najbardziej baliśmy się o motocyklistę...liczymy, że oby dwoje będą bardziej uważni w przyszłości.

Sęk w tym, że jak już przyjechaliśmy to  było po tak zwanych "ptokach"...tłum kolegów/rodziny/znajomych chłopaka, który mieszkał w pobliżu, policja i moja 20-letnia ciapa na środku sama...oczywiście  był w takim szoku, że wydukał tylko do policji, że nie widział motora, a w sumie to nie wie jak się to stało. Chłopak na motorze przyznał się, że nie stanął przed pasami, ale policji było to obojętne....i wyszło 100% winy mojego brata, ponieważ on wyjeżdzał ze stopu. Ok, on dostał nauczkę i wiem, że kaca moralnego ze względu na rodziców i całe zdarzenie będzie miał do końca życia, nie wiem jak druga strona...oby dla niego też to było lekcją.

I tu mamy cały problem....rodzice na wakacjach. Nie chcemy im ich rujnować, ponieważ wiadomo jak statystyczny Kowalski zbiera i oczekuje tych wakacji raz do roku, ale najgorsze jest to, że po około 10latach (jeśli nie więcej) postanowili sprzedać auto....i o zgrozo mieli rozpocząć działania i spełnienie swoich marzeń zaraz po wakacjach. I to najbardziej boli...bo Młody wiadomo, groszem nie śmierdzi. Jedynie wiemy, że dzięki życzliwym znajomym mechanikom powinniśmy zamknąć się w 2000zł po tzw. znajomości.

Przechodzimy teraz do meritum sprawy...jeżeli zechcą Państwo pomóc nam w/w opisanym celu zbiórki, poza ogromną wdzięcznością oraz uchronieniem mojego brata przed publicznym ścięciem jego głowy przez naszych rodziców oraz uchronieniem mojego taty przed wyrwaniem sobie resztki włosów z głowy, zobowiązujemy się resztę pieniędzy wpłacić na konto Fundacji "Piastun wyrównanie szans" na cel szczegółowy dla Magadaleny Kłosek.

Pozdrawiamy serdecznie i życzymy przede wszystkim zdrowia, ponieważ przez tą sytuację zrozumieliśmy jakie ono jest ważne!

A&K

P. S.

Akcja ze względu na niewiedzę rodziców jest ściśle tajna, stąd nie pokazujemy całego auta, a na zdjęciu jedno z wgnieceń. Niestety nie udało się dodać więcej niż jednego...