Gromcia ze Skaryszewa

Skaryszew... To tu zaczyna się rzeź Polskich koni. 

Na targu Marta obiecała im życie – skłamała, nie miała takich pieniędzy - 14 tysięcy za Matkę i Dziecko... Tyle chciał handlarz. 

Załamana Marta, wróciła z targu, nie wystarczyło jej funduszy na uratowanie ani jednego życia. Jednak wspomnienie spojrzeń dwóch istot nie dawało jej spokoju i na własną rękę zaczęła szukać śladu koni. Po kilku dniach otrzymała informację, że mama jest bezpieczna i jest pod opieką Fundacji Przystań Ocalenie. Niestety bez źrebaka. 

Po 11 dniach poszukiwań Marta odnalazła również źrebaka. Mała źróbka była już w miejscu gdzie tuczy się, które nie są jeszcze wystarczająco ciężkie. Taki przystanek w drodze do piekła. Tam konie uwiązane na krótkich sznurkach 24h tuczone są np ziemniakami. Tak aby nie mialy mozliwości ruchu aby szybko i tanio przybierały na wadze. Nie widzą światła dziennego do momentu ostatecznego transportu.  Transportu na rzeź.

Po długich negocjacjach, handlarz postawił ultimatum, albo Marta kupi końskie dziecko za 8000,00 PLN albo ma się wynosić. Marta zdecydowała się zapożyczyć i za wszelką cenę wykupić konia. Na chwilę obecną Gromcia, tak została nazwana źróbka, jest pod opieką lekarza weterynarii. Ma uraz nogi, anemię oraz infekcję wirusową. Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na zwrot zadłużenia, aby Marta mogła skupić się na leczeniu oraz utrzymaniu uratowanej Gromci. 

Historia ta pokazuje, że nawet w sytuacji, która wydawała się beznadziejna można dotrzymać słowa.