Malina odeszła,został ból i dług

Nadal pisząc tą prośbę czuję ogromny ból i wyrzuty że jednak może nie wszystko zrobiłam, że może jeszcze...... Malinka odeszła.

Zobaczyłam ją w gminnej przechowalni. Została znaleziona na ulicy i umieszczona tam. Razem z dwoma psami dzieliła kojec z jedną budą. Cała trójka to psie dzieci. Malinka miała ok 1 roku nie miała psiego dzieciństwa, zamiast beztroskich zabaw musiała radzić sobie na ulicy a później w gminnej przechowalni. Kiedy koleżanka zajechała na odwiedziny Malinka była osowiała nie chciała jeść leżała z mordką w wodzie i własnych odchodach i wymiocinach. Niestety nie było nas tam 7 dni i nie wiemy jak długo tak leżała. W przechowalni nikt nie zwrócił uwagi że jest chora i potrzebuje pomocy nikt........ Koleżanka zabrała małą natychmiast przewiozła do weterynarza i się zaczęło - parwo. Zaczęła się walka o jej życie. Kroplówki leki. Na początku mieszkała u Asi, która niejedną noc nie przespała czuwając nad Malinką. Było już dobrze kiedy na kolejnej wizycie u weterynarza zobaczyliśmy robaki, larwy much, które wychodziły z odbytu, pochwy, skóry raniąc i wygryzając dziury w skórze. Myłyśmy sunię ok godziny a robale dalej wychodziły. Została w drugiej klinice, kolejne leki, kroplówki. Już wydawało się że będzie lepiej nie wymiotowała coś tam jadła, robaki zabite,  skóra się goiła, aż tu nagle telefon z kliniki Malina jest słaba możecie nie zdążyć. Jedziemy niestety nie zdążyłyśmy, nie pożegnałyśmy się z nią. Tak samo cicho i w samotności umarła jak żyła cicho i nikomu niepotrzebna. Żal i ogromny smutek niestety przerywa fakt że trzeba zapłacić faktury, które zostały w obu klinikach.  Błagam pomóżcie mi spłacić ten dług. Nie jestem fundacja jestem wolontariuszką, która chciałaby uratować wszystkie bezdomniaki niestety Maliny nie udało się to bardzo boli. Ale nie spłacając długu nie będę mogła dalej pomagać. Jest to dla mnie ogromna kwota i nie do zdobycia, dlatego znowu muszę Was kochani prosić o pomoc.