Tak polski rolnik dba

Potrzebujemy Waszej pomocy w ratowaniu zwierząt z prawdziwego piekła . Jesteśmy w trakcie wyczerpującej i dramatycznej akcji. 

Więcej informacji na relacjach na instagramie i facebook oraz - https://youtube.com/shorts/CTxyg24mS0U

____________________________________________________________________________

Kolejny raz interweniowaliśmy w umieralni koni. Właściciel koni był już skazany za znęcanie nad zwierzętami, jednak administracja państwowa nie zapobiegła kolejnym tragediom. Agata i Olga wyciągnęły z worka konia, który wciąż żył. Walczymy o niego i prosimy Państwa o wsparcie!

Centralna Polska, XXI wiek, pierwszy tydzień 2023 roku. Odkrywamy kolejne miejsce kaźni zwierząt. Z brudnego podwórza, wyglądającego na pustą melinę, kupcy wywieźli większość zwierząt. Zostały te, których nie udało się przetransportować w dal. Właściciel koni jest znanym katem zwierząt. Był skazany za znęcanie nad zwierzętami. Kilkukrotnie z różnymi organizacjami próbowaliśmy zakończyć jego działalność, jednak urzędnicy i policja nie byli "pomocni". Za każdym razem informowali nas, że zdenerwowany interwencjami fundacji starszy Pan jeszcze zachoruje i co wtedy? A przecież obiecuje poprawę... Zwierzęta? Cierpiały na hałdach odchodów i błota, to nie był dla urzędników znaczący problem. Tymczasem mężczyzna wciąż kupował kolejne konie, znęcał się, przenosił z miejsca na miejsca by zatrzeć ślady zbrodni. 

Tym razem już ostatniej... W gospodarstwie pozostały zwierzęta uznane za martwe.

Na końcu obór leżał źrebak w worku. Okazało się, że zwierzę żyje! Poruszał jedynie powieką. Po ciemku, przez wodę do kolan, metrową górę obornika, wystające metalowe przeszkody Agata z Olgą przez 4 godziny wynosiły młodego, ledwo żywego konia. 

- To był prawdziwy koszmar, nie wiem skąd miałyśmy siły. Wiedziałyśmy tylko, że jeśli się zatrzymamy to on umrze nam na rękach - opowiada Olga Banach, technik weterynarii.

Udało się donieść go do auta!

Nie sposób opisać takich emocji słowami

Żrebak został przewieziony na intensywną terapię. Natychmiast kroplówki, ogrzanie, badania i litry leków. Po kilku godzinach rusza się, zaczyna lekko gryźć siano, pije. Ma szansę! 

Jest zagłodzony, ma uszkodzoną nogę, obitą głowę ale wciąż ogromną wolę życia.  Opieka nad tak cierpiącą istotą to ogromne koszty, apelujemy o pomoc! Ma na imię Mareczek. OCAL GO!

Film z akcji - https://www.youtube.com/shorts/CTxyg24mS0U