jak Feniks z popiołów

Trudno pisze się takie historie, nie bardzo wiadomo, od czego zacząć i generalnie wywlekanie swoich problemów na świat jest mocno krępujące. Ale czasem nie widzi się innego sposobu. Może więc po prostu: Spłonęło mieszkanie moich rodziców. Spłonęło, a wraz z nim cały ich dobytek, wszystko, co mieli, do czego dochodzili przez życie.

Trudno przewidzieć takie sytuacje. Teraz ciągle zadają sobie pytanie, "czemu nie ubezpieczylismy mieszkania"? Pewnie nie przyszło im do głowy, że ktoś podpali kanapy sąsiada na korytarzu, a od nich zajmą się drzwi i reszta ich mieszkania. 

Trudno prosi się o pomoc. Tym bardziej, gdy wokół wsparcia z powodu różnych chorób potrzebują dzieci, samotni, okaleczeni. Ale moi rodzice są po sześćdziesiątce i ciężko jest w tym wieku zacząć wszystko od nowa, tym bardziej, kiedy nie mają pracy.

Napisałem, że chcielibyśmy uzbierać 20 tysięcy złotych, bo jakąśkwotę musiałem podać. Z jednej strony to bardzo dużo. Z drugiej to tak naprawdę kropla. W mieszkaniu trzeba zerwać wszystko, aż do gołych scian, aby to odkazić, potem potrzebny jest generalny remont. Oprócz odbudowy samego mieszkania wiadomo, ubrania, bielizna, buty, kurtki na zimę, kosmetyki, ogólnie wszystko, czego człowiek potrzebuje do normalnego funkcjonowania.

Dlatego będę wdzięczy, jeśli uda się uzbierać cokolwiek, ponieważ każda złotówka się przyda.

Moja mama nie miała lekkiego życia, pragnąłbym, aby przynajmniej starość minęła jej spokojnie. Każdemu, kto wesprze nas w tym ciężkim i smutnym momencie stokrotne dzięki!