Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Dziś zgasła jedna z dwóch świec.
Kefir – czarny kot z cmentarza, dziecko nocy i mgły – odszedł.
Cicho. Jakby wiedział, że jego czas już się kończy. Jakby nie chciał przeszkadzać, jakby chciał zniknąć… jak cień.
Przez ostatnie dni walczył. Wbrew bólowi, wbrew słabym nerkom, wbrew wszystkiemu, co mówiło, że to już koniec. Leżał pod kroplówką, jadł, patrzył. Mówił do nas tym spojrzeniem: jeszcze nie teraz.
Ale śmierć zna swoje ścieżki. Dziś przyszła po niego.
Kefir nie był dziki. Nigdy nie był. Był tylko zapomniany.
Obok niego, w tej samej historii, w tej samej trawie przy cmentarnym murze – jest Kanabi.
On wciąż żyje. Wciąż je. Wciąż się bawi. Kaliciwiroza ustępuje, leczenie FIP trwa. A może to nie chłoniak? Może jednak dostaliśmy od losu cień nadziei?
Dziękujemy wszystkim, którzy z nami byli. Dla Kefira było już za późno.
Dla Kanabiego – może nie.
Bo czasem trzeba walczyć o to jedno życie, które jeszcze się tli. Na zdjęciu Kanabi
Małgosia Łoniewska
Może tobie się uda mały Kanabi
Małgosia Łoniewska
Zdrówka koteczki
Małgosia Łoniewska
Zdrówka koteczki
Milena Korol
♥️♥️🫂