Irek Szlachetka-walka z nowotwor

Nazywam sie Justyna Iglewska.

Jestem znajomą Irka i Anetki-jego partnerki, i za ich zgodą założyłam zbiórkę, z której wpłaty będą przeznaczone na dalsze szukanie pomocy Irkowi.

Irek ma 46 lat. To wspaniały, serdeczny czlowiek, pełen zrozumienia, empatii i poczucia chumoru , które nie opuszcza go nawet w tych trudnych chwilach dla niego samego oraz całej jego rodziny. Jest on ojcem 2,5 letniej rozkosznej Zośki oraz 5 letniego Jasia.

Historia choroby Irka:

Zaczęło się niepozornie. Na dnie jamy ustnej Irka pojawił się mały guzek, który zaczął rosnąć.

Po wizycie u lekarza pierwszego kontaktu, Irek został skierowany do laryngologa. Lekarz pobral wycinek. Gdy po 2 tygodniach przyszedł wynik, diagnoza powaliła nas na kolana ...NOWOTWOR ZŁOŚLIWY DNA JAMY USTNEJ. 

15.10.2018 Irek otrzymał skierowanie do szpitala w Bydgoszczy.

18.10.2018 nastąpiła operacja usunięcia ślinianek, wezłów chłonnych z obu stron i rekonstrukcja dna jamy ustnej.

Operacja przebiegła pomyślnie, a Irek otrzymal zalecenie dalszego leczenia radioterapią oraz wypis ze szpitala. Zostal skierowany do Centrum Onkologii we Włocławku. Odbył 35 cykli naświetlań. W styczniu 2019 roku pod koniec radioterapii zaczął juz widzieć pierwsze skutki uboczne, nastąpiła utrata zębów. 

W lutym 2019 roku Irek wraz z Anetką stawili sie na kontroli laryngologicznej z małą krostką pod dolną żuchwą. Laryngolog rzucił okiem i stwierdzil zapalenie okostnej, nie diagnozując dalej pacjenta w kierunku wykluczenia wznowy. Irek otrzymal antybiotyk.

Międzyczasie zostal skierowany do Torunia do Centrum Stomatologii by usunąć pozostałości zębow po naświetlaniach. 

Okazalo sie, ze Irek jest czysty a komorki nowotworowe zniszczone.

Od lutego do maja krostka pod rzuchwą przerodziła się w dziure, która rosła bardzo szybko, dodatkowo zaczęła śmierdzieć i wydzielać się z niej ropa z krwią.

Pod koniec maja Irek poszedl do Laryngologa w naszym mieście, ktory szybko skierował go do Bydgoszczy celem dalszej diagnostyki. Tam został pobrany wycinek, po czym przyszedł wynik informujący o prawdopobnej  wznowie. Profesor operujący Irka dał skieroawnie do Poznania, do Centrum Onkologi w celu dalszego leczenia. W Poznaniu zebralo się zaoczne konsylium lekarskie, które stwierdzilo iż rana nie nadaje sie do operacji.

CO w Bydgoszcz nie zdecydowalo się na podanie Irkowi chemii z powodu otwartej rany.

I wtedy zaczeła sie walka. Anetka, partnerka Irka (44kilogramowa drobinka o ponadprzeciętnej sile , ktorej nie jeden może jej pozazdrościć) od czerwca zaczęła pisac do ośrodków z prośbą o ratowanie życia Irka.

Pisała do Kliniki w Wrszawie, która  na podstawie zdjęć rany odmówiła leczenia. Toruń odmówił, Bydgoszcz onkologia również,  Bydgoszcz im. Biziela tez, choć oni jedyni dali namiary na profesora z Katowic, z którym mogą próbować się kontaktować. Wiec pojechali...

Profesor stwierdził, że podejmie sie operacji, ale najpierw konieczna jest konsultacja w szpitalu w Gliwicach. Irek otrzymał skierowanie na założenie PEGA (przetoki odżywczej w celu podawania pokarmu bezpośrednio do żołądka). Niestety....w szpitalu stwierdzono zbyt zaawansowaną postać choroby i odesłano ich z niczym do domu.

Oczywiście Anetka nie odpuszcza, szuka dalej , będzie się powtórnie kontaktowała z wyżej wspomnianym profesorem, który obiecał pomóc ....ale puki co stanęło na niczym, nic konkretnego nie wiadomo , CZY, KTO i KIEDY spróbuje pomóc Irkowi. ...A rana wciąż się powiększa....zajęła juz całą dolną żuchwe, kość...a ból jest nie do opisania...

Jak to uslyszalam od Anetki...Ona nie prosi o pieniądze na życie czy opłaty, puki co radzili sobie bez większych przeszkód jesli chodzi o kwestie finansowe.

Niestety ciągłe konsultacje prywatne po kilkaset złotych (a nawet kilka tysiecy) miesięcznie, przejazdy, paliwo, żywność dla Irka specjalnego przeznaczenia medycznego, multum guzików, plastrów z nanosrebrem, środków odkażających, witamin i minerałów, to wszystko jest ponad ich możliwości finansowe, które i tak zostały już wyczerpane doszczętnie, bo radzili sobie puki mogli i nie prosili o pomoc finansową....ale tak jak napisalam Anecie w wiadomości,  prosic o pomoc to nie wstyd i chyba każdy w tej sytuacji sie ze mną zgodzi.

Bo w końcu Irek ma cel....poprowadzić Zosię do ołtarza....i mam nadzieje, że wielu ludzi o wielkich sercach pomoże mu ten cel osiągnąć❤

Prosimy z całego serca o pomoc. Liczy się kazdy grosz 💛

Irek i Aneta 

PS. Historie choroby Irka można też obejrzeć w reportarzu pod poniższym linkiem 

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-08-26/ogromny-bol-i-niegojaca-sie-rana-twarzy-ojciec-walczy-o-zycie/?ref=aside_najnowsze