Zabiegi kastracji

"Przygarnęłam 2 kotki z działki, czy mogę liczyć na pomoc w kastracji?"

"Czy jest szansa wykastrować 2 kotki? Miały tydzień temu rujki i koty za nimi latały..."

"Pilne, ponieważ kocury już tu przychodzą, a nie chcemy kotków małych."

"Trzeba ją wykastrować, żeby się więcej nie rozmnażała. Gmina nie pokryje kosztów..."

"Chciałabym kotka zatrzymać, bo znaleźliśmy go w opłakanym stanie [...] Nie chcę by chodził za kotkami i znów nam kolejny zginął, jak tamten poprzedni, który nie był wykastrowany. Dlatego tego chcielibyśmy wykastrować, ale nas nie stać."

"Mogę dać kocurka na kastrację? Fundacja opłaci?"

To tylko kilka z autentycznych pytań, które w ostatnim czasie zostało do nas skierowanych. A ja myślę tylko o tym, że muszę opłacić to czy tamto, ile środków zostanie na koncie, na ile zabiegów nas stać, że przecież zaraz wiosna i kotki będą już w ciąży... Że przecież nie mogę narobić zabiegów na nie wiadomo jaką "krechę", bo trzeba wszystko następnie zapłacić. Że kastracje cieszą się zainteresowaniem głównie wtedy, kiedy trzeba z nich skorzystać, bo kiedy trzeba chociaż udostępnić post o zbiórce na ten cel - wtedy z chętnymi niestety gorzej... 

Przestać robić zabiegi? No nie, nie wchodzi to w grę. Tylko skąd wziąć w takim razie na nie środki? Jeśli macie jakiś pomysł na akcje, które mogą w tym pomóc - dajcie znać!

A teraz? Znów żebram, bo co mi zostało? Jeśli możecie dołożyć jakąś złotówkę do tegorocznych zabiegów, będziemy ogromnie wdzięczni! :)