Podła tradycja

Bezmyślność? Lenistwo? Chora mentalność? Głupota? A może wszystko na raz? Co siedzi w człowieku, który rozmnaża swoją kotkę, po czym wywozi jej kocięta? Kim jest człowiek, który z premedytacją porzuca małego, bezbronnego kociaka narażając na głód i cierpienie? Czy taki człowiek myśli o innych a nie wyłącznie o sobie?

Właśnie ktoś taki wyrzucił Calineczkę na wsi, miała 4 miesiące. Ktoś inny potrącił ją samochodem, uderzył w tylną część ciała, przejechał po ogonie. Na szczęście Ktoś z dobrym i wrażliwym sercem nie zostawił jej przy drodze. Została znaleziona z połamaną miednicą, zranioną tylną łapką i poranionym ogonem. Miała duże problemy z chodzeniem, załatwianiem się. Była wychudzona, odwodniona, przerażona tym, co się z nią dzieje. Nie wiadomo, ile czasu błąkała się w takim stanie.

Kiedy trafiła pod naszą opiekę dawała radę już chodzić, jednak robiła to powoli i ostrożnie, żeby jak najmniej bolało.  Nie biegała, nie wskakiwała nawet na małe wysokości, nie brykała jak każdy mały, zwariowany kociak. Ogona nie podnosiła w ogóle, nie czuła go, zrobiła się na nim brzydka skorupa, pod nią martwica. Dostawała laktulozę, żeby móc się wypróżniać. Miała tez podawany antybiotyk, lek przeciwzapalny i przeciwbólowy. Została odrobaczona, zaczęła przybierać na wadze i wyglądać prawie jak zdrowy kot.

Po pewnym czasie Calineczkę można było operować. Przeszła amputację ogona i sterylizację.  

Zostaliśmy z fakturami za: badanie krwi, badanie RTG, operację, podawanie antybiotyku i innych leków, leczenie uszu, odpchlenie, pełne odrobaczenie. Łączna kwota to 1581zł. Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia finansowego, nie wyrabiamy z opłacaniem faktur za ratowanie i leczenie zwierząt.