Magnus i walka z parwowirozą

 Magnus trafił do schroniska, z licznymi guzkami, wyłysieniami, chudy i brudny. Było widać, że życie go nie rozpieszczało, mimo wszystko nie stracił tego, co wyżły mają najwspanialsze, mianowicie miłości do człowieka. Chciał mieć dobrego człowieka przy boku i być tylko kochany... Tyle i aż tyle...

 Dni upływały, nikt nie dzwonił w jego sprawie, a on coraz bardziej gasł, aż stało się najgorsze, przestał jeść, pojawił się krwawy stolec. Pomimo naszego "urlopu od pomagania" postanowiłyśmy działać, wiedziałyśmy, że tu liczy się czas i odpowiednie leczenie. Wczoraj Magnus, został odebrany ze schroniska, dzięki dobrej duszy wyżłów Jurandowi i zawieziony do Przychodni Weterynaryjnej, gdzie zaczęła się walka o jego życie. 

Dzisiaj, wiemy że to przeciwnik podstępny, wyniki krwi i obraz jelit wskazuje jednoznacznie PARWOWIROZA... Dodatkowo wyniki wskazują również na zapalenie trzustki.  Magnus jest we wspaniałych rękach lekarza z powołaniem, ma zapewnioną całodobową opiekę, kroplówki, leki i surowicę. W jego "łapkach" jest walka o swoją lepszą przyszłość, a Naszym zadaniem jako Wyżłów w Potrzebie, jest zapewnienie środków na pokrycie tej walki. 

Pod swoją opieką mamy jeszcze dwoje podopiecznych, środki na koncie topnieją w oczach, dlatego pomimo iż nie lubimy zbiórek, musimy ją założyć. Dla Magnusa, On na to zasługuje. 

Ciągle pamiętamy nierówną walkę z parwowirozą Mikry (również z tego samego schroniska) jej i Naszą przegraną... Wierzymy, że tym razem zwycięzymy wraz z Magnusem...