Guz w głowie a pies nie powie..

Dzień dobry! Jesteśmy małą, świeżo powstałą fundacją, której głównym celem jest pomagać zwierzętom, zarówno tym, które trafiają do nas z ulicy, jak i tym, które weźmiemy pod swoją opiekę, uznając, że są sytuacje, kiedy po prostu pomóc trzeba. Ponieważ dopiero zaczynamy, nasze konto świeci pustkami i bardzo potrzebujemy wsparcia, lecz jest to przecież oczywiste dla każdego - przecież inaczej by nas tu nie było.. Ale nie o nas jest ta historia, tylko o Zwierzęciu, które nagle znalazło się nad przepaścią i spogląda w nią wraz z Opiekunami, przerażonymi i bezsilnymi w obliczu kosztów, niezbędnych do uniknięcia bolesnego i tragicznego upadku w dół. 

Oto Lila, przepiękna sunia, którą znam i kocham od lat. Żyje w stadzie z dwoma innymi owczarkami i ledwo rok temu jej towarzyszka Mania uległa poważnemu wypadkowi w wyniku którego wymagała skomplikowanej i kosztownej operacji. Opiekunowie nadal nie wyszli na prostą z domowym budżetem, kiedy Ich kolejny pies poważnie zachorował. Guz w uchu narastał cicho i podstępnie i zamiast, jak mają w zwyczaju te guzy z ucha, wyrastać na zewnątrz, pchał się w głąb psiej głowy.. Kiedy zaczął uciskać mózg i oko, dawać neurologiczne objawy, było już za późno na szybką reakcję. Po prostu stał się za duży, by można było ot tak po prostu go wydłubać, bez ryzyka, bez konsekwencji. W klinice rozkładali ręce, nie chcieli się podjąć, bo ryzykowne, bo za duża zmiana.. Tymczasem paskudztwo kwitło i pączkowało, zdeformowało czaszkę, przestawiło szczękę, spowodowało zapadnięcie się oka.. Lila nie jest już tak piękna jak na zdjęciu. Ale to jest tylko fizyczny szczegół. Bo ona cierpi. Czy możecie sobie wyobrazić jej ból? Nieustanny ucisk w głowie, zaburzenia równowagi, rozpychanie w uszach, nagła utrata możliwości posługiwania się obojgiem oczu, problemy z oddychaniem, ból głowy sam w sobie.. To musi być koszmar. Opiekunowie są zrozpaczeni, gdyż pomijając kwestię tej okropnej choroby, Lila nadal jest młodym, sprawnym psem i nic innego jej nie dolega. Szukali jej ciągle ratunku i w końcu go znaleźli.

Po kilku dodatkowych badaniach, i konsultacji online z kliniką w Gdańsku, padła diagnoza - guz perlisty, czyli perlak. Lekarz opiekujący się Lilą po ponownej analizie dokumentacji i nowych wyników badań zdecydował jednak przeprowadzić zabieg pozbycia się intruza. Odbarczyć mózg, zmniejszyć ciśnienie wewnątrzczaszkowe, ucisk na oko.. Lili jest już po wstępnym rezonansie, przyjmuje leki przygotowawcze do operacji. Termin wyznaczono na 7go lipca. Czyli ścigamy się z czasem, to już tylko i aż kilka dni!

Ryzyko jest duże ale i kwota do zapłaty jest niemała. Do tej pory na wizyty, tomografię komputerową i histopatologię wydano 2100 zł. Kolejne 260 zł sama kwalifikacja do zabiegu i leki. Koszt operacji wyceniono na około 9 tysięcy złotych, lecz ostateczna kwota będzie wiadoma po zabiegu.. I w tym potrzebujemy Waszej pomocy i Waszego wsparcia. Bo suma jest spora do udźwignięcia jak na jednorazowy wydatek, a wciąż niezbyt wielka, by ratować życie ukochanego psa, ono jest przecież bezcenne! Nic więcej już nie piszę, bo i co tu pisać? Potrzebna mobilizacja i szybkie działanie i to jest teraz najważniejsze!

Bardzo, bardzo proszę Was o pomoc i wpłaty, udostępnienia i komentarze. Jeśli nie możecie wpłacić, puśćcie zbiórkę dalej, błagam, im więcej osób ją zobaczy, tym większa szansa, że się uda. 

Już przekonaliście mnie wielokrotnie, że mogę na Was liczyć. Teraz liczymy na Was obie - Lila i ja. Bo to dosłownie bieg po życie..

Dziękuję każdemu, kto dotrwał do końca. Oczywiście będę publikowała aktualizacje oraz udostępniała faktury.

Kimkolwiek jesteś, niech Ci się wiedzie a okazane wsparcie niech wróci do Ciebie po stokroć. 

DZIĘKUJĘ.

W imieniu Opiekunów,

Krystyna Appel

Prezes Fundacji Rudaraija.