Piąta bitwa z rakiem

Hej, jestem Marcin, mam 42 lata. Od 2008 roku walczę z nowotworem mózgu. Na początku był to duży, lecz łagodny oponiak, który miał się poddać wycięciu. Operacja trwała 11 godzin. Potem była długa rehabilitacja i myślałem, że walka wygrana. Niestety - guz odrósł w 2016 roku. Kolejna wielogodzinna operacja, radioterapia, wielomiesięczna rehabilitacja; ataki padaczki, niedowłady. Sytuacja powtórzyła się w 2019... 

Wczoraj usłyszałem wyrok: czwarta wznowa. Mocno agresywna - bo już po kilku miesiącach od ostatniej operacji. Tym razem guz się rozsiał. Męczą mnie postępujące niedowłady, ataki padaczkowe, bóle głowy, zaburzenia równowagi i mowy. Za chwilę kolejny raz idę 'pod nóż', a potem na naświetlania. Wiem już, że czeka mnie czwarta operacja, a potem bardzo intensywna rehabilitacja dolnych kończyn - albo wózek inwalidzki.

Bardzo martwię się o dzieci: mam wspaniałego mądrego syna i niezwykle utalentowaną plastycznie córkę. Wiem, jak przeżywają moją walkę z nowotworem. Dla nich wciąż się nie poddaję - choć jestem już bardzo zmęczony tą walką. Żona nie udźwignęła stresu: od lat walczy z depresją, w 2019 roku doznała udaru niedokrwiennego mózgu. Wiem, że mogę liczyć na Jej wsparcie - choć nie finansowe.

Środki tutaj zebrane chcę przeznaczyć na intensywną, codzienną rehabilitację - jej koszt to 100 zł/h (aby była efektywna, musi trwać przynajmniej 2 godziny dziennie), ewentualny zakup wózka i - co tu kryć - na życie. Potencjalna renta czy zasiłek nie wystarczą na opłaty, życie czy dojazdy; a o powrocie do pracy mogę tylko pomarzyć.

Dziękuję, że znalazłeś czas na poznanie mojej historii. Będę ogromnie wdzięczny za wsparcie i za udostępnienie tej zbiórki.

Bądź zdrowy :)

Aktualizacja dn.27.06.2020: 

Wiemy już, że zakup wózka, łóżka rehabilitacyjnego, niezbędnego sprzętu, a przede wszystkim remont domu - celem przysposobienia go do życia dla osoby niepełnosprawnej (łazienka, rampa wjazdowa, poszerzenie drzwi, likwidacja progów, itd.) stały się faktem, dlatego kwota docelowa zbiórki została zwiększona.

Dziękuję za wszelkie dotychczasowe wsparcie i proszę o udostępnianie linku do zbiórki jak największej liczbie osób. 

Pozdrawiam serdecznie 💪💚

Aktualizacja dn. 24.09.2020:

Mam piątą wznowę...😞

Hi, I'm Marcin, I'm 42 years old. I have been fighting brain cancer since 2008. At first it was a large but mild meningioma that was to be cut. The operation lasted 11 hours. Then there was a long rehabilitation and I thought the fight was won. Unfortunately - the tumor grew back in 2016. Another surgery lasting many hours, radiotherapy, rehabilitation lasting several months; seizures, paresis. The situation repeated itself in 2019 ...

Yesterday I heard the sentence: fourth recurrence. Strongly aggressive - because just a few months after the last operation. This time the tumor has spread. I am tired of progressing paresis, seizures, headaches, balance and speech disorders. In a moment I go 'under the knife' again and then on exposure. I already know that I will have the fourth surgery and then very intensive rehabilitation of the lower limbs - or a wheelchair.

I am very worried about children: I have a great wise son and an extremely talented daughter. I know how they are going through my fight against cancer. For them I still do not give up - although I am already very tired of this fight. The wife did not bear the tension: she has been fighting depression for years, in 2019 she suffered an ischemic stroke. I know that I can count on her support - although not financial.

I want to spend the funds collected here for intensive, daily rehabilitation - its cost is PLN 100 / h (to be effective, it must last at least 2 hours a day), possible purchase of a stroller and - what to hide - for life. A potential pension or allowance will not be sufficient for fees, life or travel; and I can only dream about returning to work.

Thank you for finding time to learn my story. I will be very grateful for your support and for making this collection available.

Be well :)

Aktualizacja, dn. 25.03.2021

Jestem już po terapii protonowej, przeszedłem na przełomie grudnia i stycznia COVID-19, Wigilia na oddziale covidowym nie była przyjemnym doświadczeniem - walczyłem o życie. W międzyczasie, 03.02.2021 zostałem zwolniony z pracy. Obecnie mam niewładne zarówno ręce, jak i nogi; w życiu codziennym pomaga mi najbliższa rodzina - potrzebuję całodobowej opieki. Od tego czasu nie miałem możliwości samodzielnego skorzystania z telefonu, a tym samym aktualizowania opisu mojej zbiórki. Do dziś nie jestem w stanie samemu z niego korzystać. W połowie lutego wyszedłem ze szpitala - przez ilość leków, jaką muszę przyjmować, nabawiłem się cukrzycy, również moja wątroba przez to ucierpiała. Dodatkowo, przez leki sterydowe pojawiła się mocna opuchlizna. Dwa tygodnie temu zaczęła się moja rehabilitacja - potrwa jeszcze długi czas, dlatego proszę o wsparcie i dziękuję za dotychczasową pomoc. 

Bądźcie zdrowi!