"Masz tak czasami, że zobaczysz kogoś pierwszy raz, bije od tej osoby jakaś specyficzna energia i od razu wiesz, że musisz poznać ją bliżej? Czujesz, że to nie przypadek, że się spotkaliście.
Dokładnie tak miałam z Ross.
Malindi, listopad '19. Robimy projekt fotograficzny dla pewnego hotelu do ich strony internetowej. Hotel ma niemały ogród z organicznymi owocami i warzywami, które kucharze serwują dla swoich gości, co jest wielkim atutem- trzeba więc to sfotografować.
Do Malindi zabieram kilka moich sukienek z nadzieją, że zrobię też przy okazji sesję dla siebie. Od przyjazdu próbuję znaleźć dziewczynę do zdjęć i nie mogę. Do kilku piszę na instagramie, żadna nie jest dostępna, a na ulicy nagle wszystkie się pochowały!
Godzina 16:30- najlepsze światło, wpadamy do ogródka i wita nas dziewczyna. Pracuje tam jako security. Stoi uśmiechnięta w swoim zielonym uniformie i czapce z napisem firmy ochroniarskiej. Umawiamy się dwa dni później, długo rozmawiamy.
Ross pochodzi z plemienia Luja, które zamieszkuje wraz z plemieniem Luo tereny przy jeziorze Wiktoria, blisko granicy z Ugandą. Ross powiedziała mi, że to właśnie to inne plemię, które przybyło z Sudanu, nauczyło ich rybołówstwa, czym zajmują się wspólnie do dziś.
Ross ma 27 lat i mimo młodego wieku duży bagaż doświadczeń.
Po liceum bardzo chciała wyjechać z domu, ponieważ ,jak mówi, często rodzice w biednych domach oczekują, że dzieci będą przynosić do domu pieniądze. Skutkuje to u nich ogromnym stresem.
- Wolę wysyłać pieniądze z daleka i nie czuć tego ciężaru, nie słuchać tej gadaniny. - mówi.
Ma czwórkę młodszego rodzeństwa, którym pomaga, których musi wykarmić. Jej ojciec nie może znaleźć pracy. W Kenii problem bezrobocia jest gigantyczny, statystyki mówią o 40% stopie bezrobocia.
- Wcześniej było nas dziewięcioro rodzeństwa. Straciłam dwóch braci i dwie siostry. Najstarszy brat miał 25 lat, najmłodsza siostra- 6.
W tym momencie zamieram, myślę, czy może źle zrozumiałam.
Siostra i dwóch braci zmarło na malarię. Nieleczona malaria zawsze kończy się śmiercią. Można ją wyleczyć antybiotykiem, kuracja trwa zazwyczaj od 3 do 7 dni.
-Najmłodsza siostra zmarła przez biegunkę, prawdopodobnie spowodowaną zakażeniem bakteryjnym- opowiada dalej.
W wielu miejscach w Afryce woda, którą się pije nie nadaje się do spożycia, a szpitale i służba zdrowia nie jest wystarczająco dobra, lub ludzie nie mogą sobie pozwolić na leczenie. W Kenii nie ma czegoś takiego jak darmowa, publiczna opieka zdrowotna.
W skali świata jedną z czterech najczęstszych przyczyn zgonów dzieci przed piątym rokiem życia są właśnie biegunki (15% zgonów), które w krajach wysoko rozwiniętych leczy się w kilka dni.
Słucham opowieści Ross i nie jestem sobie w stanie wyobrazić cierpienia tej rodziny, która przeżyła śmierć czwórki dzieci.
Pytam jak jej mama sobie z tym poradziła.
- Zmarła niedługo po śmierci czwartego dziecka. Miałam wtedy 25 lat. Jestem teraz najstarszą z rodzeństwa.
- Dlaczego zmarła?- pytam.
- Lekarze nie wiedzą. Nagle zachorowała i za trzy dni już nie żyła. Ja myślę, że ona po prostu umarła z rozpaczy.
Ros zarabia w swojej pracy około 13000 KES - równowartość 130 dolarów amerykańskich. Dla porównania masło w sklepie kosztuje około 5 dolarów. Głównym posiłkiem Kenijczyków jest ugali, czyli papka z kukurydzy i na tyle stać Ross, aby mogła wspomóc swoje rodzeństwo.
Ross je w pracy jeden posiłek, który przysługuje jej na stołówce, w domu zazwyczaj nic już nie je, bo nie ma na to pieniędzy. Po powrocie ze spotkania z Ros zastanawiałam się w jaki sposób mogłabym jej pomóc. Jak dać jej tę przysłowiową wędkę, a nie rybę.
Ross umie szyć na maszynie, jednak jej nie posiada. Przez pewien czas szyła u innej krawcowej, jednak za uszycie sukienki, na której mogłaby zarobić 15$, aż 10$ musiała oddawać właścicielce szwalni.
Postanowiłam, że zrobię zbiórkę pieniędzy dzięki której kupię jej maszynę do szycia, aby mogła sobie dorabiać. Jej koszt to około 300 dolarów. Do tego chciałabym, aby mogła kupić jeszcze igły, nici i materiały. Zaangażowałam w to moją polską koleżankę, która mieszka w Malindi. Kasia przekaże maszynę dla Ross, którą ja wyślę kurierem z Nairobi.
Bardzo Was zachęcam do pomocy. Nie ważne na ile Was stać, każda kwota ma ogromną wartość. Nie zdajecie sobie sprawy ile znaczy 5$ dla przeciętnego Kenijczyka. To aż dzień jego ciężkiej pracy. Ros nie jest w stanie sama uzbierać takich pieniędzy. "
***
Słowa, które właśnie przeczytałeś/aś, to słowa Renaty, mojej koleżanki, obieżyświata o wielkim sercu, która za pomocą aparatu fotograficznego chwyta piękno kobiet i udowadnia, że bez względu na to, gdzie się rodzimy i jaki jest kolor naszej skóry, mamy podobne problemy i marzenia.
Więcej informacji o działalności Renaty, a także historię Ross zapisaną na klatkach fotograficznych znajdziesz na jej Instagramie: @thesaintroses
Dziś celem jest pomoc Ross. Zakup maszyny do szycia, materiałów oraz potrzebnych dodatków do szycia. Jeżeli zapragniesz dołożyć od siebie choćby małą śrubkę, czy igłę, w postaci złotówki, dziękuję z całego serca!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Olek
Good luck :)
Grunia
♥️
Anonimowy Darczyńca
Warto pomagać! <3