Walka o życie Leszego

Kochani! 

Zamykam zbiórkę. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy chcieli nam pomóc, jesteśmy ogromnie wdzięczni! Niestety dziś o 1 w nocy, nasz kochany Leszy odszedł za tęczowy most. Przez ostatnie kilka dni leżał w szpitalu, miał kroplówki, sondę do nosa przez którą był karmiony, różne witaminy i leki. Przed wczoraj miał również robioną transfuzję krwi, bo wyniki wykazały anemię. Wczoraj rano dzwonili do nas, że jest poprawa, cały czas mieliśmy ogromną nadzieję, że z tego wyjdzie. Dostał 5/84 zastrzyków. Nadal jesteśmy w ogromnym szoku, że to się stało. Próbowaliśmy naprawdę wszystkiego, żeby mu pomóc. Gdyby nie było nadziei, nie robilibyśmy tego. A nadzieja cały czas była. 

Rachunek ze szpitala to bardzo duża kwota, chcielibyśmy go pokryć z pieniędzy zebranych na zbiórce. Resztę kwoty przeznaczymy na inne chore kociaki, które walczą z tą samą chorobą i bardzo potrzebują środków na leczenie oraz fundacji Stawiamy na Łapy, która pomogła nam w promowaniu zbiórki.

 Gdyby ktoś chciał, żeby zwrócić mu pieniążki to bardzo proszę o kontakt przez Facebooka lub mail: [email protected] Będziemy czekać tydzień, tj. do 8.05.22r. 

Oczywiście rachunek i wszystkie wpłaty udokumentujemy, gdyby ktoś chciał potwierdzenia, proszę do mnie napisać i wszystko prześlę. Dokumentację medyczną również chętnie udostępnię.

 Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję! Nasza wdzięczność jest nie do opisania!

 Przed nami trudny czas, mam nadzieję, że uda nam się chociaż pomóc innym chorym kociakom. 

Julka i Konrad

.

.

.

.

Leszy od początku swojego życia nie miał łatwo. Znaleźliśmy go w lesie ze świerzbem, zapchlonego i odwodnionego, kiedy miał około 8 tygodni. Następnie po kilku miesiącach zaczął chorować - biegunki, wymioty, wszystkie badania zrobione i wszystkie wyszły w porządku, zakończyło się na antybiotykach. Na dwa miesiące był spokój. Teraz w wieku 10 miesięcy jego stan bardzo się pogorszył. Przestał jeść, bawić się, a później całkiem ruszać. Od razu zareagowaliśmy i zaczęliśmy robić wszystkie podstawowe badania, znów dostał antybiotyki.

Dopiero po dwóch tygodniach udało się ustalić diagnozę - zapalenie otrzewnej. 

Teraz wiemy już, jak reagować i co musimy zrobić. Niestety leczenie tej strasznej choroby jest bardzo kosztowne i dlatego prosimy o pomoc, sami sobie nie poradzimy. Po czasie, w którym czekaliśmy na wyniki i diagnozę jego stan znacznie się pogorszył. Nie je (musimy dokarmiać go strzykawką), jest odwodniony (jeździmy na kroplówki), ma gorączkę, dreszcze i ataki padaczki, na badaniu USG okazało się, że ma znacznie powiększone nerki, parę dni temu dostał żółtaczki i stracił też wzrok. Mamy nadzieję, że dzięki lekowi będzie to odwracalne. 

Kwota, którą chcemy zebrać, to koszt samego leku przeznaczonego na 84 dni, który musimy wykupić, terapii nie można przerwać (inaczej nigdy nie wyzdrowieje). Wykonaliśmy masę badań, zastrzyków, kroplówek, codzienne wizyty u weterynarza. Naprawdę błagamy o pomoc, bo sami nie damy rady go uratować. 

Leszy ciągle walczy, ale sam tej walki nie przetrwa. 

Mamy wielką nadzieję, że dzięki temu kosztownemu leczeniu pożyje jeszcze wiele lat!

Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą pomoc!!!

Dziękujemy!

Julka i Konrad